W sobotę późnym wieczorem na festiwalu folklorystycznym Neuköllner Maientage w Berlinie został zadźgany mężczyzna. Kilku napastników zaatakowało ofiarę i zadało jej ciosy nożem.
Zabity to Mohammed R., członek jednego z imigracyjnych gangów działających w stolicy Niemiec. Nie był wtedy sam, towarzyszyło mu kilkanaście osób. „Tagessspiegel” pisze, że w całe zdarzenie po obu stronach było zaangażowanych około 30 mężczyzn.
Około godziny 23.00 na Columbiadamm w Berlinie doszło do kłótni między przedstawicielami zwaśnionych klanów, w jej trakcie został zaatakowany mężczyzna. Ratownicy podjęli próbę jego reanimacji. Ofiara została przewieziona do szpitala, gdzie na skutek obrażeń zmarła.
Prasa informuje, że przyczyną śmierci były rany kłute. Niektórzy także spekulują, że do ofiary także strzelano lub że ofiara miała pierwsza użyć broni palnej. Policja nie potwierdziła tych informacji. Policja i prokuratura początkowo nie chciały publicznie przyznać, że incydent na miejskiej imprezie miał związek z przestępczością zorganizowaną.
Niebezpiecznie pod szpitalem
W niedzielę wieczorem w szpitalu, do którego trafił Mohammed R., zebrało się około 200 krewnych ofiary. Interweniowała policja, która ochraniała pracę personelu medycznego oraz nie dopuszczała do tego, by agresywny, wyraźnie wzburzony tłum, wdarł się na teren placówki. Znajomi i przyjaciele Mohammeda R. wyrazili swój żal w mediach społecznościowych. W postach pojawiają się zdjęcia zabitego oraz zdanie: „Inszallah, pójdziesz do raju”.
Mohammed R. urodził się w Berlinie w 1997 r., jego narodowość jest niejasna. Został skazany za niebezpieczne uszkodzenie ciała i kradzież. W 2018 r. mężczyzna, który wielokrotnie wchodził w konflikt z prawem, został deportowany z Niemiec. Jednak przy wsparciu wpływowego gangu bez przeszkód wracał z powrotem.