Zostańcie tu na zawsze!

Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj chciałby widzieć siły NATO w swoim kraju na stałe. Krytykuje jednak operacje amerykańskich komandosów i wyprasza sobie pouczanie ze strony Zachodu.

Der Spiegel: Panie prezydencie, spotkał się pan w Bonn z przedstawicielami społeczności międzynarodowej , by rozmawiać o przyszłości Afganistanu. Takie spotkania w przyszłości powinny właściwie odbywać się zawsze w Kabulu. Czy pańska stolica nie jest wystarczająco bezpieczna?

Hamid Karzaj: Nie w tym rzecz. Obchodzimy właśnie dziesiątą rocznicę pierwszej konferencji po klęsce talibów – konferencji, jaka odbyła się w Bonn w roku 2001. Taki jubileusz musimy po prostu obchodzić w tym samym miejscu.

Der Spiegel: Jednak mimo tej trudnej sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa na Zachodzie mówi się głównie o terminowym wycofaniu sił międzynarodowych. Czy nie niepokoi to pana?

Hamid Karzaj: Nie ma powodu kwestionować tego terminu, uzgadnialiśmy go z zainteresowanymi państwami. Od końca 2014 roku my, Afgańczycy, chcemy przejąć zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa we własne ręce. Od tej chwili to my będziemy odpowiedzialni za bezpieczny i stabilny Afganistan. A Zachód może nam w tym dopomóc.

Der Spiegel: Istnieją jednak poważne wątpliwości co do tego, czy armia afgańska podoła temu zadaniu. Wielu obserwatorów obawia się, że po wycofaniu sił ISAF w Afganistanie wybuchnie nowa wojna domowa. Pan nie ma takich obaw?

Hamid Karzaj: Znam te obawy, ale ich nie podzielam. Siły afgańskie są już na dobrej drodze. Amerykanie zamierzają zresztą w ramach strategicznego partnerstwa zostawić w Afganistanie kilka tysięcy żołnierzy i nas wspierać. Serdecznie zapraszamy również armię niemiecką, która Afgańczycy cenią najbardziej ze wszystkich sił państw reprezentowanych w ISAF, aby nam pomagała także po 2014 roku. Gdyby to od nas zależało, Bundeswehra mogłaby tu zostać na zawsze – ale to już zależy od waszej decyzji.

Więcej na: www.polityka.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign