Zły Żyd, dobry Palestyńczyk

Większość mediów głównego nurtu relacjonuje konflikt izraelsko-palestyński w sposób czarno-biały.

Stacje radiowe i telewizyjne, gazety i portale internetowe cytują oburzonego sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-moona, potępiającego Izrael za zbombardowanie szkoły, w której schronili się cywile. Polityk nie dodaje jednak, że palestyńscy terroryści od lat używają szkół, szpitali i przedszkoli jako składów broni lub miejsc, z których wystrzeliwują swoje rakiety.

Brak choćby odpowiedniej dozy krytycyzmu pod adresem palestyńskich terrorystów z Hamasu, dążących do zniszczenia Izraela, ma dość długą tradycję w Polsce. I spore zaplecze społeczne. Przeciwko Izraelowi występuje lewica skupiona wokół „Krytyki Politycznej”, a także działacze ruchu narodowego – zaskakujący to mariaż.

Dwanaście lat temu sytuację tę przenikliwie zdiagnozował Józef Hen – publicysta, krytyk literacki, pisarz i wybitny tłumacz literatury europejskiej. W „Dzienniku na nowy wiek” eseista odniósł się do doniesień medialnych na temat operacji militarnej „Mur obrony” (marzec 2002 r.), której celem było zatrzymanie fali zamachów bombowych na terenie państwa izraelskiego. Fragment poniżej:

„Moczarowskie nauki – albo prościej rzec: antysemickie – w sposobie, w jakim relacjonuje się wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Jedna jest tylko strona pokrzywdzona: biedni Palestyńczycy. Wraca określenie „agresja izraelska”. Pan Milewicz [korespondent wojenny TVP, zm. 2004 r. – P.Ś.] nie używa słowa „izraelska”, mówi o „Żydach”, co ma swoją konotację. O dzieciach żydowskich ginących od bomb samobójców w Jerozolimie, Tel Awiwie, Netanii, Hajfie – w ogóle nie wspomina. To, że Żydzi giną, jest od czasu wojny w naturze rzeczy, nienaturalne i godne potępienia jest to, że potrafią się bronić.

Protestuje się przeciw izraelskim czołgom w palestyńskich miastach, w których spokojnie organizuje się zamachy terrorystyczne. Organizacje Human Rights nie protestowały. Nikt nie wyszedł na ulicę, żeby zamanifestować swój sprzeciw. Szef Hamasu w BBC nie ukrywał, że celem jest cała Palestyna, nie jakiś tam pokój. (…) Nigdy nasi dziennikarze nie pominą okazji, by wtrącić, że zginął czteroletni chłopiec czy kobieta w ciąży. Ani UNICEF, ani Human Rights Watch nie potępiają szkolenia arabskich dzieci na samobójców, posyłania ich na śmierć, używania intifady. (…) Słyszałem jak Peres [Szymon Peres – polityk izraelski, laureat Pokojowej Nagrody Nobla] w BBC zwracał się do przywództwa palestyńskiego: Chcecie państwa – dawaliśmy wam państwo. Chcecie pół Jerozolimy – dawaliśmy pół Jerozolimy. Więc o co wojujecie? Why bombs? Why killings? Niestety polska TV tego nie pokazała. (…)

Ci, którzy pokrywają swój antysemityzm propagandą antyizraelską, czynią to w sposób bardzo charakterystyczny, nie dopowiadając sprawy do końca, ukrywając fakty. Na przykład: miały być dwa państwa, tego drugiego nie ma, powstał tylko Izrael; nie dopowiada się, że tego drugiego nie chciały państwa arabskie, nie godziły się w ogóle na istnienie Izraela. Albo (jak sprytnie napisał pewien brytyjski historyk publikujący w Polsce): Natychmiast po powstaniu państwa Izrael wybuchła wojna. Sama wybuchła? Historyk ukrył, że „natychmiast” pięć państw arabskich napadło na Izrael. Po takich niedomówieniach poznaje się tendencyjność” (Józef Hen, Dziennik 2000-2007, Warszawa 2009, s. 134-135).

Obszernie cytował Piotr Ślusarczyk

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign