– A cóż to jest tych kilkuset terrorystów? – pyta Jossi Melman, czołowy publicysta liberalnego izraelskiego dziennika „Haarec”
Gilad Szalit wrócił do domu…
Jossi Melman: Wreszcie! Mogło to nastąpić już dawno, rok, dwa lata temu. Niestety nasz premier nie kwapił się do zawarcia porozumienia o wymianie. Dopiero teraz, gdy jego popularność na świecie i w kraju dramatycznie spadła, zdecydował się na ten ruch. W ten sposób ratuje swoje notowania. Najważniejsze jest jednak to, że koszmar tego chłopaka wreszcie dobiegł końca i mógł wrócić do swojej rodziny. Happy end.
Chyba nie dla wszystkich. Hamas może teraz próbować porwać kolejnych żołnierzy.
Myśli pan, że do tej pory nie próbowali? Takie akcje przeprowadzane są cały czas, ale nasze służby je dość skutecznie udaremniają. Choćby ostatnio próbę taką terroryści podjęli na granicy Izraela z Egiptem. Hamasowi wcale nie była więc potrzebna ta wymiana jeńców, żeby wiedzieć, że izraelski żołnierz w jego ręku to niezwykle mocna karta.
więcej na rp.pl