Wokół Asha – polemika z krytyką

Grzegorz Lindenberg

Mam wrażenie, że krytycy mojego tekstu „Czym zastąpić multikulturalizm” nie przeczytali go specjalnie uważnie. A może przeczytali uważnie – ale nie zrozumieli.

Nie bardzo bowiem rozumiem, skąd na przykład wzięło się ich przekonanie, że Ash jest zwolennikiem multikulturalizmu? Jego tekst jest przecież polemiką z multikulturalizmem, jest próbą odpowiedzi na pytanie „co zamiast niego w liberalnym, wielokulturowym społeczeństwie”.

Jeden w tych wypowiedziach jest konkretny sprzeciw wobec Asha poglądów: według Asha   imigrantom powinno się przyznawać obywatelstwo. Ash nie mówi, że trzeba już i wszystkim, lecz że taka droga musi być dla nich otwarta po spełnieniu pewnych warunków, podobnie jak droga do głosowania w wyborach lokalnych. Zgadzam się, że jest to obarczone ryzykiem, że ugrupowania islamistyczne będą miały możliwość zdobycia pozycji politycznej, ułatwiającej wprowadzanie szariatu dla społeczności islamskich i ograniczeń wolności słowa dla pozostałej części społeczeństwa.

Ale permanentne utrzymywanie dużych, milionowych grup ludzi poza normalnym systemem politycznym jest zachętą do tego, żeby rozwijały się w tych grupach inne, pozademokratyczne sposoby wpływania na politykę i życie społeczne. To jest argument pierwszy, pragmatyczny, którego Ash nie podaje, ale który mnie wydaje się istotny. Dla Asha kluczowy jest inny argument: demokracja nie może trwale utrzymywać w swoim obrębie podstawowej nierówności między ludźmi, którzy w niej żyją, między obywatelami a nieobywatelami. Po prostu jest to z zasadami demokracji niezgodne.

Przykład Hitlera i faszystów, którzy demokratycznie zostają wyniesieni do władzy, jest przykładem niesłychanie ważnym – bo widać, że demokracja może ulec samozniszczeniu – jak i odosobnionym. W historii Europy ostatnich ponad stu lat, w historii setek (tysięcy?) wyborów w dziesiątkach państw tylko jeden jeszcze przykład demokracji prowadzącej do autokracji znalazłem – wybory w Czechosłowacji w 1948 roku, kiedy najwięcej głosów zdobyli komuniści, ze znanym rezultatem. Demokracje nie ulegają tak łatwo pokusom totalitaryzmu czy nawet autokracji. Co nie znaczy, że nie należy się przed tym zabezpieczać.

I dla mnie tekst Asha jest taką próbą zabezpieczenia, przez uznanie, że liberalne demokracje, żeby przetrwać, muszą pamiętać, iż wolności obywatelskie, w tym wolność słowa, są podstawą ich istnienia i muszą tych wolności bronić. Jest to postawa całkowicie sprzeczna z multikulturalizmem, który twierdzi, że różne wartości są równoprawne i jedna grupa, większość, nie powinna innej grupie swoich wartości narzucać.

Mamy lepsze propozycje, jak sobie radzić z kilkunastoma milionami muzułmanów w Europie? Ja widzę tylko cztery opcje:

a. zabić (tzw. rozwiązanie ostateczne –  mam nadzieję, że żaden z czytelników Euroislam.pl nawet przez sekundę tego nie rozważał);

b. wysiedlić – co na skalę masową wydaje się mało realne z rozmaitych powodów (ludzi, którzy legalnie przebywają albo mają obywatelstwo wyrzucać siłą? No i konsekwencje ekonomiczne również są istotne);

c. udawać, że wszystko jest w porządku (multikulturalizm) i dawać miejsce dla rozprzestrzeniania się fundamentalizmu islamskiego;

d. włączyć w liberalną demokrację, pozwalając im na odrębność kulturową w takim zakresie, który nie jest sprzeczny z podstawami tejże liberalnej demokracji (to jest stanowisko Asha).

Czy coś pominąłem? Za którym rozwiązaniem się drodzy komentatorzy opowiadacie?

—————————————–

Tekst, do którego odnosi się polemika: http://euroislam.pl/index.php/2012/11/czym-zastapic-multikulturalizm/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign