Władze brytyjskie będą bronić brytyjskich wartości?

Z szeroko zakrojonego rocznego badania, przeprowadzonego przez rządową ekspertkę w kwestiach pomocy społecznej i imigracji, Louise Casey, płyną niepokojące wnioski.

Kolejne fale imigrantów zmieniły charakter niektórych szkół i osiedli na tyle, że niepokoi to mieszkańców. Brytyjskie obyczaje i tradycje są zagrożone i potrzeba specjalnych zabiegów, aby je utrzymać i zatrzymać segregację etniczną, która dzieli społeczeństwo. Problemu nie można dłużej zamiatać pod dywan, co chętnie czynią politycznie poprawni politycy miejscy, obawiający się oskarżeń o rasizm.

Badanie skupiło się na rasizmie, ekstremizmie i segregacji społecznej. Casey podkreśla, że trzeba stanąć ponad poprawnością polityczną, żeby pokonać głębokie podziały między różnymi grupami społecznymi. Krytykuje też rady miejskie za przyjmowanie zbyt ostrożnej postawy wobec mniejszości i przesadną delikatność wobec ich uczuć. Przykładem może być tu dyrektor jednego z domów kultury, który wystawił „drzewko świąteczne”, żeby nie obrażać zatrudnionych tam Azjatów i muzułmanów chrześcijańską choinką.

Ten przykład może się wydawać nieszkodliwy, ale ten sam mechanizm doprowadził władze i policję w Rotherham do przymknięcia oka na wykorzystywanie seksualne dzieci przez Pakistańczyków. Zdaniem Casey tylko promocja podstawowych brytyjskich zasad, tradycji i wartości wśród wszystkich grup etnicznych może zapewnić powodzenie integracji i pokonaniu siejących nienawiść islamistów i skrajnych prawicowców. Wszyscy obywatele muszą podlegać tym samym prawom, stąd krytyka sądów szariackich. „Musimy śmiało celebrować naszą historię, dziedzictwo i kulturę, ale też pójść o krok dalej, broniąc naszych demokratycznie ustanawianych praw” – apelowała na posiedzeniu rad miejskich.

Raport zaleca zwiększenie nakładów na programy integracyjne, jednak największa zmiana ma dotyczyć przedstawicieli władz. Casey wzywa ich do rozpoczęcia otwartej i szczerej dyskusji o skutkach imigracji i segregacji. „Nie jest rasizmem stwierdzenie, że tempo imigracji doprowadziło do znacznych zmian w Wielkiej Brytanii i dla niektórych jest to zbyt wiele. Nie jest też rasizmem przyznanie, że kiedy wiele osób różnych narodowości i wyznań nagle zasiedla dany teren, może to być źródłem niepokoju dotychczasowych mieszkańców, albo że szkoła o dużym odsetku danej mniejszości religijnej może szybko zmienić swój charakter. Zmowa milczenia w tych kwestiach i jej konsekwencje prowadzą tylko do zaostrzenia napięć” – podsumowuje Louise Casey.

GB na podstawie www.telegraph.co.uk

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign