Wikileaks potwierdza istnienie Londonistanu

Brytyjskie władze wspierają radykalny islam, a BBC go promuje – takie informacje znajdują potwierdzenie w dokumentach ujawnionych przez Wikileaks.

Mellanie Phillips w książce „Londonistan” opisała proces radykalizacji muzułmanów w Wielkiej Brytanii i fiasko polityki rządu i służb specjalnych w przeciwdziałaniu temu zjawisku. Rząd oskarżony został właściwie o prowadzenie polityki appeasementu wobec radykałów muzułmańskich jak rząd Chamberlaina wobec  hitlerowców. Zdaniem Philips służby specjalne zezwoliły, by Londyn stał się baza operacyjną dla islamskiego terroryzmu – miejscem pozyskiwania funduszy i rekrutowania, w zamian za to, że zostawią Wielka Brytanię w spokoju.

Ujawnione w ubiegły weekend przez Wikileaks materiały potwierdzają opisane przez Philips zjawisko. Przynajmniej trzydziestu pięciu więźniów Guantanamo to muzułmanie zradykalizowani w sieci londyńskich meczetów, do której należy sławny Finsbury Park, meczet w Regent’s Park, meczet East London i wynajęty pokój modlitewny w pobliżu Baker Street. W tych meczetach muzułmanie przybywający do Europy lub rodowici Brytyjczycy byli poddawani indoktrynacji przez radykalnych imamów Abu Hamzę i Abu Qatadę. Dokumenty ujawniają też jak muzułmanie, głównie z Afryki Północnej, przybywali do Europy poprzez Francję, gdzie w jednym z paryskich przedmieść mogli nabyć fałszywe paszporty. Tam korzystając ze szczodrego brytyjskiego systemu azylowego trafiali do radykalnych meczetów, gdzie byli poddani indoktrynacji m.in. poprzez wideo dokumentujące zbrodnie przeciwko muzułmanom w Bośni i w Czeczenii.

- Czy wiesz co to za flaga? - Tak, to była brytyjska flaga nim Wielka Brytania został rebuliką islamską.

- Czy wiesz co to za flaga? - Tak, to była brytyjska flaga nim Wielka Brytania został rebuliką islamską.

Qatada uważany za „najbardziej skutecznego rekrutującego” w Europie ostatnio otrzymał od rządu brytyjskiego, podobnie jak wielu innych ekstremistów, rekompensatę za niesprawiedliwe uwięzienie. Szesnastu z byłych więźniów Guantanamo, którzy powrócili do Wielkiej Brytanii w dalszym ciągu uważanych jest przez amerykańskie władze za osoby o „wysokim ryzyku”, zdolne przeprowadzić zamachy na Zachodzie.

Co więcej najnowsze informacje z Wikileaks ujawaniają, że Wielka Brytania była ostrzegana na co najmniej kilka lat przed zamachem na londyńskie metro w lipcu 2005 roku, by przestała udzielać azylu „niebezpiecznym terrorystom”. Ostrzeżenia zignorowano. Islamscy radykałowie mogli otwarcie zbierać pieniądze na swoje cele w takich miejscach jak Hyde Park czy w innych przestrzeniach publicznych. Lord West ze Spithead, były minister bezpieczeństwa przyznaje, że w latach 90-tych zbyt wolno Wielka Brytania zdała sobie sprawę z rozmiarów radykalizacji. „Niektórzy z tych okropnych ludzi mówili obrzydliwe rzeczy o naszym narodzie i naszym sposobie życia, a kiedy próbowałeś zmusić ich do powrotu do ich własnych krajów tkwili tutaj jak rzep uczepiony psiego ogona” – mówi lord West o problemach z radykałami.

Innym z kolei przypadkiem błędnej polityki antyterrorystycznej jest Mullan Haji Rohullah, aresztowany przez amerykanów za wspieranie Al-Kaidy i pomoc terrorystom, miał otrzymać 300 tysięcy funtów, pochodzących od brytyjskich podatników, na zaprzestanie hodowli maku. Pieniądze przekazał na wsparcie działań terrorystów, a sam w dalszym ciągu zajmował się przemytem. Jego bliski współpracownik otrzymał 6 milionów dolarów od brytyjskiego rządu w ramach kontrowersyjnego programu płacenia rolnikom za powstrzymanie się od hodowli maku. Z tego 3,5 miliona zostało dystrybuowanych do przywódców plemion na terenie prowincji Kunar. Rohullah został w końcu uwolniony z Guantanamo, ale w maju 2009 roku „New York Times” opublikował informacje, w których Rohullah wymieniony jest jako jeden z 74 uwolnionych więźniów Guantanamo, którzy wrócili do działalności terrorystycznej.

Cień podejrzeń padł także na BBC. W notatnikach i telefonach przechwyconych od ekstremistów przez wojsko amerykańskie powtarzał się numer telefonu do osoby z BBC. „W wielu notesach i telefonach u osób powiązanych z ekstremistami został odnaleziony zapis Londyn, Wielka Brytania, numer telefoniczny 0044 207 xxx xxxx. Ten numer należy do British Broadcasting Corporation (BBC)”, podaje ujawniony przez Wikileaks dokument z 21 kwietnia 2007 roku. Analitycy amerykańscy obawiają się, że przez osobę sympatyzującą z ekstremistami BBC zostało wykorzystane jako narzędzie propagandy. Numer między innymi został znaleziony w plikach Saudyjczyka Turki Mish’awi Za’id Alj-Amri, który trenował w obozach Al-Kaidy i służył w jej bazie w Tora Bora. Ewidentnie BBC pragnącej uchodzić za bezstronną stację takie dokumenty podkopują i tak nadszarpnięty wizerunek.

Wszystkie te informacje pochodzą sprzed kilku lat, nim brytyjski premier David Cameron zadeklarował koniec wielokulturowości i walkę nie tylko z terroryzmem, ale także z muzułmańskim radykalizmem. Dzisiaj meczet w Finsbury Park oczyścił się z terrorystycznych elementów, ma nowy zarząd w skład, którego wchodzą członkowie Muslim Association of Britain, organizacji należącej do Bractwa Muzułmańskiego. Czy to wystarczające gwarancje dla meczetu, skoro sama inauguracja nowej działalności nie odbyła się bez skandalu? Brytyjski poseł Khalid Mahmood opuścił zarząd meczetu po tym jak okazało się, że pozostali członkowie sfałszowali jego podpis. Samo MAB posiada natomiast powiązania z innym terrorystycznym ugrupowaniem Hamasem, a  także nie stroniło od radykalnych kaznodziejów. Jednym z ich gości był Anwar Al-Awlaki, którego kazania  inspirowały wielu zamachowców m.in. Umara Farouka Abdulmutallaba, próbującego w Boże Narodzenie 2009 wysadzić  samolot lecący z Anglii do Stanów Zjednoczonych, czy zamachowca z Fort Hood, Nidala Malika Hassana, który zastrzelił służących z nim w armii kolegów.

Najbliższe lata pokażą, czy deklaracje Camerona przyniosą rzeczywistą zmianę polityki w zakresie bezpieczeństwa i radykalizacji środowisk islamskich? Strategia otwartości i współpracy ze społecznościami ciągle jednak znajduje zwolenników. Poseł Keith Vaz, szef komitetu laburzystów do spraw wewnętrznych uważa, że rozwiązań należy szukać we współpracy ze środowiskami. „To nie jest coś, co można zrobić z zewnątrz. To musi być zrobione za zgodą społeczności” – mówi dla „Daily Telegraph”. Tylko jak na nich wpłynąć dotychczasowe strategie dialogu z islamistami, przekazywania im pieniędzy odniosły odwrotny skutek. W efekcie islamiści kontrolują większość meczetów, mają duże wpływy w Muzułmańskiej Radzie Wielkiej Brytanii, posiadają liczne organizacje charytatywne, dominują w studenckich organizacjach muzułmański. I chociaż oficjalnie potępiają terroryzm, to nauczają, by odrzucać a czasami pogardzać europejską kulturą i otwarcie wyrażają poparcie dla reżimu opartego na szariacie w miejsce demokracji i praw człowieka.

Jan Wójcik

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje

Dzihadyści zaatakowali w Rosji