Walka Europy z islamizmem wzmacnia Erdogana

Ogrodzenie meczetu DITIB Sehitlik w Berlinie (zdj. onnola, flickr)
Ogrodzenie meczetu DITIB Sehitlik w Berlinie (zdj. onnola, flickr)

Rządy zachodnich państw, które podjęły działania ograniczające aktywność tureckich organizacji religijnych związanych z ministerstwem religii, Diyanetem, wzmocniły popularność prezydenta Turcji Erdogana wśród tureckiej diaspory. Czy był to błąd w działaniach?

Od lat z niepokojem służby różnych państw obserwowały aktywność organizacji religijnych będących w rzeczywistości agendami tureckiego rządu. O międzynarodowych działaniach i zniecierpliwieniu europejskich rządów aktywnością tureckich urzędników religijnych pisaliśmy w analizie „Diyanet: religia w służbie polityki i polityka w służbie religii„.

W Niemczech Turecko-Islamski Związek Spraw Religijnych, DITIB, jest największą islamską organizacją i wpływa na to, jaki przekaz idzie z zarządzanych przez niego meczetów. W landzie Hesja zakończono współpracę z DITIB jeżeli chodzi o nauczanie religii w szkołach, ze względu za jego zależność od Turcji.

Profesor nauk społecznych i politycznych Kemal Bozay z Dusseldorfu uważa, że zarzut dotyczy tylko tożsamości organizacji jako reprezentanta tureckiego państwa, „a nie praktyk religijnych”. Jednak zarzutów jest więcej. Opublikowany przez Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) raport wymieniał nacjonalistyczne i niekonstytucyjne działania organizacji. Pytanie, na ile można mieć zaufanie do organizacji zależnej od tureckiego ministerstwa, które w tureckich meczetach interwencję w obcym państwie traktuje jak wojnę religijną, dżihad?

Podobne zastrzeżenia wobec islamistów związanych czy to z Turcją, czy z Bractwem Muzułmańskim, wysuwają Austria, Holandia i Francja. Austriacy coraz uważniej przyglądają się podobnej do DITIB Turecko Islamskiej Unii w Austrii ATIB. Padają zarzuty nie tylko o związki z tureckim rządem, ale i z Bractwem.

Dyrektor programu badań nad ekstremizmem z George Washington University, Lorenzo Vidino, twierdzi, że DITIB zmieniło się przez lata rządów Erdogana i stało się bardzo podobne do nacjonalistyczno-islamistycznej Milli Gorus, będącej obiektem zainteresowania niemieckich służb.

Dla prezydenta Turcji takie organizacje jak DITIB są narzędziem budowania popularności wśród diaspory, która z kolei staje się coraz istotniejszą grupą wyborców.

“Nie wszyscy, ale większość przedstawicieli DITIB zachęca do antysemityzmu, nienawiści wobec gejów, wyśmiewania wartości chrześcijańskich i donoszenia na sąsiadów, którzy nie przestrzegają islamskich zasad lub są krytyczni wobec Erdogana”, powiedział turecko-niemiecki naukowiec związany ze środowiskiem LGBT w rozmowie z „Al-Monitor”, prosząc o zachowanie anonimowości.

Jeżeli chodzi o turecką diasporę, działania rządów ograniczające współpracę z tureckimi agendami Diyanetu są przeciwskuteczne. Po takich decyzjach „rząd Erdogana przypuszcza zjadliwą retorykę, włączając w to drażliwe oskarżenia o nazizm czy faszyzm” – opisuje dynamikę problemu Vidino. Wybór nie jest jego zdaniem łatwy. Tolerancja da im przestrzeń rozwoju i może prowadzić do radykalizacji, zaś zerwanie relacji i osłabianie spotka się z krytyką Ankary, a nawet oskarżeniami o „islamofobię”.

W Niemczech też nie wszyscy przekonani są, że problem radykalizacji to skutek działalności DITIB. Urzędnicy zapytani przez „Al-Monitor” wskazują na ataki na meczety i marginalizację. Takie postawy wspierają przedstawiciele tureckiego rządu. „Islam nie może być germanizowany czy europeizowany”, twierdzi jeden z nich. Wśród polityków w Ankarze wierzy się, że jakikolwiek ruch przeciwko organizacjom Diyanetu spowoduje jeszcze większe poparcie dla Erdogana, a szkoleni przez Niemcy imamowie nie zgromadzą tłumów jeżeli odwrócą się od prawdziwego islamu, takiego jaki Erdogan reprezentuje.

Komentarz:

To ryzyko nie jest wydumane. Niemniej jednak, odnosząc się do alternatywy stawianej przez Vidino, to jaki mamy naprawdę wybór? Skoro Erdogan lubi stosować tak często retorykę związaną z nazizmem, to dylemat pomiędzy apaeasmentem a konfliktem został już kiedyś rozwiązany przez Churchilla, który tak skomentował postawę Brytyjczyków w Monachium wobec Hitlera : „Anglia miała wybór pomiędzy wojną i hańbą. Wybrała hańbę, ale będzie miała wojnę”.

Jan Wójcik

Na podst. Al-Monitor

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Jan Wójcik

Założyciel portalu euroislam.pl, członek zarządu Fundacji Instytut Spraw Europejskich, koordynator międzynarodowej inicjatywy przeciwko członkostwu Turcji w UE. Autor artykułów i publikacji naukowych na temat islamizmu, terroryzmu i stosunków międzynarodowych, komentator wydarzeń w mediach.

Inne artykuły autora:

Torysi boją się oskarżeń o islamofobię

Kto jest zawiedziony polityką imigracyjną?

Afrykański konflikt na ulicach Europy