W Egipcie znów płoną kościoły

12 zabitych, setka rannych i spalony koptyjski kościół – to efekt walk chrześcijan i muzułmanów w Kairze. I znak, że po rewolucji konflikt religijny wcale nie wygasł

Sobotnie popołudnie. Pod kościołem św. Menasa w Imbabie, złożonej ze slumsów miejscowości na przedmieściach Kairu, gromadzi się mnóstwo ludzi. To salafici, muzułmańscy ortodoksi. Krąży wśród nich plotka, że w koptyjskim kościele uwięziono chrześcijankę, która chciała wyjść za muzułmanina i przejść na islam. Koptowie (stanowią 10 proc. ludności Egiptu) porwali ją, by do tego nie dopuścić.

Tłum błyskawicznie rośnie, przed wtargnięciem do kościoła powstrzymuje go grupa chrześcijan, w ich stronę lecą wyzwiska. Potem muzułmanie dobywają maczet i próbują utorować sobie drogę do świątyni. W końcu sięgają po broń palną, strzały padają też z okolicznych dachów. Inna grupa uzbrojonych mężczyzn rusza pod drugi kościół.

Płonący kościół Koptyjski

Płonący kościół Koptyjski

Ściągnięte w okolice świątyń wojsko i policja zabierają się do przywracania porządku, używając armatek wodnych i gazu łzawiącego. Ale obrzucony koktajlami Mołotowa koptyjski kościół staje w płomieniach. Ogień przenosi się i na sąsiednie domy. – Naszymi duszami i naszą krwią obronimy cię, islamie – śpiewają na ulicach muzułmanie.

Wojsko przez całą noc tłumi zamieszki. By rozpędzić tłum, żołnierze kilka razy strzelają w powietrze. Pożary udaje się ugasić dopiero nad ranem. W starciach ginie 12 osób (wczoraj wieczorem zidentyfikowano dwóch koptów i sześciu muzułmanów), 140 odnosi rany.

Egipt jest w szoku. W ostatnich latach do starć między ortodoksyjnymi muzułmanami a Koptami dochodziło regularnie. W styczniu bomba podłożona pod kościołem w Aleksandrii zabiła ponad 20 i raniła setki osób uczestniczących we mszy. Miasto przez kilka dni było areną walk wyznawców obydwu religii.

Ale gdy miesiąc później Egipcjanie wyszli na ulice i obalili rządzącego krajem przez 30 lat prezydenta Hosniego Mubaraka, wydawało się, że waśnie wygasły. Gdy na słynnym kairskim placu Tahrir, centrum antyrządowych protestów, muzułmanie odprawiali modły, chrześcijanie otaczali ich ochronnym kordonem. Zdjęcia bratających się Egipcjan różnych wyznań obiegły świat. W sobotę okazało się jednak, że nawet rewolucja nie była w stanie zasypać podziałów.

Rządząca obecnie Najwyższa Rada Wojskowa zareagowała na zamieszki błyskawicznie. Już w niedzielę żołnierze aresztowali 190 osób. Mają stanąć przed wojskowym trybunałem, który ich od razu osądzi. – Wzywamy wszystkie wspólnoty w Egipcie, rewolucyjną młodzież, uczonych islamu i chrześcijaństwa, by postawili mur każdej podjętej przez siły zła próbie rozdarcia narodu – oświadczyli przedstawiciele Rady. Zapowiedzieli też, że nie będą tolerować podobnych ataków.

Więcej na: gazeta.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign