Unia, Erdogan i… kwestia białoruska

Łukaszenka i Erdogan otwierają największy na Białorusi meczet, Mińsk 2011 r.; źródło: youtube.

Cypr i Grecja domagają się zwiększenia presji na Turcję. Jeśli Unia nie spełni ich oczekiwań, kraje te są gotowe sprzeciwić się sankcjom wobec Białorusi. Niemcy natomiast nie chcą zaognienia stosunków z Ankarą. Mamy więc pat.

Prezydent Turcji był jednym z pierwszych przywódców, którzy pośpieszyli z gratulacjami dla Aleksandra Łukaszenki. Kiedy demokratyczny i cywilizowany świat kibicował Białorusinom i potępiał przemoc wobec protestujących przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim, Erdogan oficjalnie je uznał.

Kwestia turecka dzieli Unię

To bardzo niepokojący prognostyk. Erdogan w sensie symbolicznym dołączył do grona satrapów. Teraz nikogo nie będzie dziwić ani próba wyborczego fałszerstwa, ani siłowa rozprawa z opozycją. Turecki przywódca może sobie na to pozwolić, ponieważ ma silne narzędzie szantażowania i po części kontrolowania Europy.

Zresztą w ostatnim czasie posunięcia Ankary są coraz bardziej brawurowe. Kiedy Erdogan przekształcił kościół Hagia Sophia w meczet, kraje Unii wykonały jedynie symboliczne gesty. Kiedy Erodgan sprowokował zamieszki na granicy z Grecją, Unia dosypała mu pieniędzy, by w ten sposób ugasić pożar. Kiedy w końcu Erodgan prowadzi nielegalne odwierty na Morzu Śródziemnym, Unia kolejny raz okazuje słabość.

Spór o sankcje

W UE toczy się ostry spór o politykę wobec Turcji i planowane sankcje wobec Białorusi. Na ostatnim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii w Berlinie, państwa bałtyckie uznały środki karne wobec zwolenników Łukaszenki, po które ma zamiar sięgnąć Wspólnota, za „dalece niewystarczające”.

Upiorny „sojusz” dwóch satrapów – Erdogana i Łukaszenki – jest szczególnie niebezpieczny dla Unii Europejskiej

Jednocześnie Cypr zagroził zawetowaniem sankcji wobec Białorusi, jeśli UE nie zwiększy swojej presji na Turcję w związku z nielegalnymi odwiertami gazu na Morzu Śródziemnym. Zbliżone stanowisko zaprezentował Wiedeń. Szef austriackiej dyplomacji Alexander Schallenberg, wezwał do „zwiększenia przewagi nad Turcją”, wyraził oficjalnie solidarność z Grecją i Cyprem, a także wezwał do debaty na temat wartości, jakimi kieruje się współczesna Turcja.

Schallenberg w specyficznym języku dyplomacji powiedział w zasadzie, że Erdogan jako przywódca autorytarny jest raczej zagrożeniem dla Unii, a nie partnerem dla niej. Na nowe sankcje wobec Ankary nie chce zgodzić się jednak Angela Merkel, która doskonale zdaje sobie sprawę, że Erdogan bez mrugnięcia okiem jest w stanie wywołać kolejny kryzys migracyjny. A tego kanclerz Niemiec boi się najbardziej. Jest więc pat.

Autorytaryzm i bezsilna Unia

Jednoosobowa, bezprawna i sentymentalna decyzja kanclerz Merkel o otwarciu granic dla imigrantów z Bliskiego Wschodu w 2015 roku, wywołała ogromny kryzys, który kanclerz próbowała rozwiązań, prowokując Unię do zawarcia strategicznego paktu z Erdoganem. Układ był prosty – my dajemy pieniądze, ty trzymasz uchodźców u siebie i uniemożliwiasz im przedostanie się do Europy. Z dzisiejszej perspektywy widać wyraźnie, że Unia, paktując z Erdoganem, straciła możliwość stawania w obronie demokracji.

Upiorny „sojusz” dwóch satrapów – Erdogana i Łukaszenki jest szczególnie niebezpieczny dla Unii Europejskiej; po pierwsze bowiem nie pozwala realizować celów Wspólnoty w basenie Morza Śródziemnego i bronić strategicznych interesów jej członków; po drugie – wzmacnia siły antydemokratyczne na wschodzie, sprawiając, że państwa bałtyckie czują się coraz bardziej zagrożone przez białoruski reżim, zza którego pleców wyglądają zielone ludziki Putina.

Piotr Ślusarczyk

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Dzihadyści zaatakowali w Rosji

Izolacja rządu talibów już nie działa

Niemcy: czy deportacja imigrantów będzie sprawniejsza?