Turcja ciagle jest chora

Andrew E. Harrod

Określenie „głębokie problemy” w relacji Turcji z Europą i USA padało podczas przemówienia Michaela Meiera z niemieckiego Friedrich-Ebert-Stiftung (FES, Fundacja Friedricha Eberta) na USA i Kanadę.

Jego wprowadzenie do ósmej dorocznej Konferencji Tureckiej, organizowanej przez FES i Middle East Institute w waszyngtońskim National Press Club stanowiło odpowiednio do sytuacji posępne rozpoczęcie dyskusji o trudnej przeszłości oraz teraźniejszości Turcji.

Profesor politologii uniwersytetu San Diego, Ahmed Kuru, mówił jak Turcja staje się coraz bardziej niedemokratyczna pod rządami partii AKP oraz Recepa Tayyipa Erdogana. „Nie wydaje mi się, żeby wybory miały jakieś znaczenie w Turcji” – oznajmił Kuru. Jego zdaniem prezydent Erdogan może manipulować wyborami albo unieważniać je do woli. Taki autorytaryzm w Turcji i poza nią oznacza, że ci, którzy badają wybory w Azji Środkowej oraz na Bliskim Wschodzie, „studiują coś, co nie ma żadnego znaczenia”.

„Turcja – według profesora Kuru – podąża islamistyczną, populistyczną ścieżką” pod rządami Erdogana i jego partii AKP; tureckie „zrozumienie islamu idzie coraz bardziej w stronę politycznego islamu, a nie sufizmu czy mistycyzmu”. W rezultacie, dodaje Kuru, „system edukacyjny jest już zislamizowany”, a na YouTube możemy obejrzeć policjantów składających przysięgi islamskie. Co więcej, programy telewizyjne o imperium osmańskim „tworzą fikcję; Imperium Osmańskie to kraina marzeń”.

Badacz uważa islamistyczne rządy Erdogana za większe zagrożenie, niż wcześniejszy świecki autorytaryzm republiki tureckiej z czasów po I wojnie światowej i jego twórcy, Mustafy Kemala Ataturka. „Ten reżim jest bardziej niebezpieczny niż kemalizm – mówił – ponieważ kemalizm nie był uzasadniony religijnie; [jego wyznawcy] nigdy nie traktowali swojej opozycji jako niewiernych”. Tymczasem „moralność polityczna całkowicie zaniknęła”, a korupcja w Turcji pokazuje „bezprecedensowy kryzys etyczny kraju, którego administracja twierdzi, że jest bardzo moralna” z powodu przekonań islamskich i nacjonalistycznych.

Inny panelista, członek Foundation for Defense of Democracies, Aykan Erdemir, popierał analizę profesora Kuru z perspektywy byłego parlamentarzysty tureckiego. Erdogan mógł, jego zdaniem, „ukarać opozycję” przy pomocy nękania przez system sądowniczy, np. w formie fałszywych zarzutów, których celem była dyskredytacja byłego posła. Erdogan chce, dodał Erdemir, „utrzymać iluzję, że w Turcji nie panuje dyktatura” i dlatego „musi pokarać pseudoopozycyjnych aktorów, żeby na końcu można było ustawić urny wyborcze”. „Następnym ważnym krokiem w historii politycznej Turcji jest przywrócenie wielowładztwa” – zakończył ponuro swoje przemówienie.

Erdemir wspomniał o spuściźnie wcześniejszego sojuszu AKP Erdogana i ruchu islamistycznego Fetullaha Gülena – obecnie są oni zagorzałymi wrogami. „Spuścizną jedenastu lat przymierza Erdogan-Gülen od 2002 do 2013 roku, będą puste instytucje”, które „zostaną z obywatelami Turcji dłużej, niż dożywotnie rządy tych dwóch panów”.

Kolejny panelista, kierujący wydziałem Kurdyjskich Studiów Politologicznych na University of Central Florida, Gunes Murat Tezcur, oznajmił, że ruch Gülena przyczynił się do „ogromnego zepsucia instytucji” w Turcji.

Profesor National Defense University, Omer Taspinar, zbadał historycznie słabą podstawę tureckiej gospodarki rynkowej: „Jeżeli chce się zdobyć kontrakty rządowe, to życzę szczęścia, jeśli prowadzisz w Turcji niezależną gazetę – tu rządzi kumoterstwo”. Obecny rząd AKP przejął od ruchu Gülena miliardy w inwestycjach, ale „to żadna nowość; państwo tureckie działało tak od dawna wobec tych, których uznaje za swoich wrogów”.

W Turcji panuje „kultura polityczna, w której nie ma do końca niezależnej społeczności biznesowej” – stwierdził Taspinar. A jednocześnie – dodał – „brak zabezpieczonych praw własności” stał się „głęboko zakorzenionym problemem”. Rządowa konfiskata dóbr, przeprowadzana na mniejszościach tureckich (taka, jak np. podatek majątkowy z 1942 roku), miała miejsce już kilka razy w historii.

Taspinar tak podsumował rabunkowy rozwój gospodarczy Turcji: „Od początku turecka industrializacja, wyłonienie się tureckiej społeczności biznesowej (…) wymagały przywłaszczenia majątku i nieruchomości mniejszości niemuzułmańskich”. „Tucja posiadała społeczność biznesową” – dodał – oraz panował tam „częściowy kapitalizm w XIX w., ale dotyczyło to głównie społeczności niemuzułmańskiej – Ormian, Żydów i Greków.”

„Budowanie narodu tureckiego, tragicznie, jest częściowo produktem dehellenizacji Turcji – nie ma tam już społeczności greckich” – podsumował Taspinar – oraz „masakr Ormian, ludobójstwa. Ormianie generalnie zniknęli, a społeczności żydowskie skurczyły się”.

Podczas panelu toczono poważną dyskusję na temat polityki zagranicznej Turcji. Dziennikarka „Al-Monitor” Amberin Zaman zauważyła, że „Turcja przeobraziła się z bardzo stabilnego, przewidywalnego sojusznika Zachodu [oraz] kluczowego członka NATO w coraz bardziej nieprzewidywalne i niestabilne [państwo]”. Biorąc pod uwagę tę „zaskakującą, znaczącą zmianę” w „relacjach turecko-amerykańskich, ludzie piszą o nich nekrologi”.

Mimo to inny panelista, asystent Zastępcy Sekretarza Stanu ds. Turcji, Grecji i Cypru, Jonathan Cohen, przywołał nieaktualne frazesy o tym, jak „strategiczny i trwały jest sojusz z Turcją”. Podobnie Michelle Muntefering, niemiecka parlamentarzystka z partii SPD, mówiąc o powiązaniach fundacji Eberta potwiedziła partyjną politykę popierania członkostwa Turcji w UE: „Gdyby Turcja była w UE, moglibyśmy rozwiązać dzisiejsze problemy. Powinniśmy byli skłonić Turcję do pokładania nadziei w Unii Europejskiej. Nie zrobiliśmy tego i teraz mamy problem”.

Jednak prawdziwą, poważną atmosferę tego wydarzenia odzwierciedlał tak naprawdę ponury realizm czołowych mówców. Ahmed Kuru podsumował to tak: „Najlepszy możliwy scenariusz jest taki, że każda z grup w Turcji wyciągnie lekcję z niemoralnych rzeczy, jakich się dopuściły i Turcja znowu stanie się demokracją opartą na wyborach”.

Można tylko mieć nadzieję, że profesor Kuru ma rację, jednak diagnoza postawiona na konferencji nie była optymistyczna. Turcja ciągle jest chora.

Andrew E. Harrod jest członkiem Campus Watch, niezależnym badaczem i publicystą z tytułem doktora zdobytym na Fletcher School of Law and Diplomacy oraz na George Washington University Law School. Jest członkiem Lawfare Project. Na Twitterze można go znaleźć jako @AEHarrod.

Tłumaczenie Veronica Franco, na podstawie: https://www.algemeiner.com

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign