„To wojna z nowoczesnością”

Od dekady przeciwko Zachodowi toczy się islamska rewolta, gdzie zagrożenie jest już dobrze rozumiane. WikiLeaks jest być może kolejnym frontem walki z Zachodem, uosabianym przez Stany Zjednoczone. To paradoksalna wojna z nowoczesnością najnowocześniejszymi narzędziami. Nowoczesność była do tej pory główną siłą Zachodu, teraz obraca się przeciw niemu. Jeśli to wojna, to najbardziej kłopotliwy problem tkwi w tym, że naprawdę nie wiemy, kto jest po drugiej stronie – pisze w najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” Bartłomiej Sienkiewicz.

WikiLeaks to rozproszona organizacja o zasięgu globalnym, zmieniająca miejsca usytuowania swoich serwerów i formy zbierania funduszy, nieznająca ani granic, ani limitu odległości, by zapewnić skuteczność własnego działania. Była obecna równocześnie w Australii i na Islandii. Pieniądze zbierała pocztą i przez fundację zarejestrowaną w Niemczech.

Wikileaks

Wikileaks

Od 2006 roku portal ten założony, jak podają jego twórcy, przez chińskich dysydentów oraz hakerów internetowych z całego świata publikuje tajne dokumenty. Przyświecała im prosta idea: ujawnianie tego, co skryte i podłe. Zaczęło się od korespondencji pewnego szejka z Sudanu poszukującego morderców do wykonania egzekucji na przeciwnikach politycznych czy informacji o korupcji w Afryce. Potem pojawiły się informacje, że WikiLeaks dysponuje milionem tajnych dokumentów pochodzących od różnych rządów.

WikiLeaks podaje o sobie tylko te informacje, które chce, i to w większości za pośrednictwem swojego guru – Juliana Assange. Z tych przekazów wyłania się obraz szlachetnych zapaleńców, którzy walczą ze złem tego świata. Ujawniają to, co powinno być w imię racji moralnych znane publicznie. Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej deklarowanym motywacjom, obraz może być jeszcze ciekawszy.

Więcej na: onet.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign