Tariq Ramadan, mistrz takijji

Diana West

Kiedy przeczytałam, że Tariq Ramadan ma wykład w księgarni  w Waszyngtonie akurat 11 września, aż mną zatrzęsło.

Ramadan – znany na całym świecie, uwielbiany przez lewicę, „intelektualista” muzułmański któremu najpierw Francja zakazała w 1990 roku wstępu na sześć miesięcy za powiązania z terroryzmem, a później na sześć lat Stany Zjednoczone (2004-2010), między innymi za darowizny na Hamas. Czy jest on naprawdę najodpowiedniejszym wyborem na tę najczarniejszą z rocznic? Było jednak coś intrygującego w tej perspektywie. Jakie przesłanie przekaże potomek Bractwa Muzułmańskiego, tłumowi słuchaczy z liberalnej klasy wyższej, który wypełni po brzegi księgarnię?

Nigdy wcześniej nie widziałam Ramadana w akcji, wiedziałam jednak, że słynie ze swobody wypowiedzi, erudycyjnego pustosłowia i sprzeczności. Z tych potoków słów, jak przyszło mi się przekonać, słuchacze wyławiali  jedynie najbłyskotliwsze i najatrakcyjniejsze stwierdzenia i, jak się przekonałam, z uznaniem im przytakiwali.

Nieważne, że wśród jego ulubionych muzułmańskich filozofów jest Mohammad Rashid Rida, którego ekspert islamski Andrew Bostom nazwał „zwolennikiem aspiracji politycznych saudyjskiego wahabizmu”.  Nieważne, że Ramadan, wnuk założyciela Bractwa Muzułmańskiego Hassana al–Banny jednoznacznie stwierdza, że „niczego w tym dziedzictwie” nie odrzuca.

Bractwo Muzułmańskie, mętną organizację z brutalnymi odgałęzieniami ( w tym Al-Kaidą) najlepiej podsumowuje przyjęte przez nią motto: „Allah jest naszym celem, prorok jest naszym przywódcą, Koran jest naszym prawem, dżihad jest naszą drogą, śmierć w imię Allaha jest naszą największą nadzieją”. Ale bez obaw; Tariq Ramadan mówi, że do nich nie należy. W tej księgarni bezustannie kładzie nacisk na to, że celami tak zwanej Wiosny Arabskiej są „godność, sprawiedliwość i wolność”. Ludzie kiwają głowami. Wątpię, żeby zdawali sobie sprawę, że te słowa to również modne anglojęzyczne slogany Bractwa Muzułmańskiego.

A może jednak zdają sobie sprawę. Może to rodowód Ramadana – dziadek, którego tak czci i ojciec, Said Ramadan, który zainicjował wkroczenie Bractwa Muzułmańskiego do Europy,  skłaniają ku niemu publiczność, która przeżywając  dreszczyk zakazanego pociesza się jednocześnie opinią mediów o Ramadanie i jego ” umiarkowanych” poglądach. Jednakże Tariq Ramadan jest daleki od „umiarkowania”. W przeciwnym razie nie kłamałby tyle.

„Nie ma żadnej sprzeczności między naukami islamu i zasadami demokracji. Problemem nie są pojęcia, ale terminologia.” tak powiedział Ramadan słuchaczom w Georgetown University w 2007 roku. Mówi nam mniej więcej to samo pięć lat później w księgarni – i to w dalszym ciągu nieprawda. Zacznijmy od tego, że nauki islamu głoszą wyższość islamu nad innymi religiami, dominację mężczyzn nad kobietami, tłumienie wolności wypowiedzi i przekonań. Każda z tych nauk całkowicie przeczy zasadom demokracji, ale mniejsza z tym. Ramadan odklepał swoją listę pięciu „ niepodważalnych” zasad islamu, które jak twierdzi są również podstawami demokracji. Wymienił : rządy prawa, równe prawa wszystkich obywateli, powszechne prawo wyborcze, odpowiedzialność rządu i podział władz.

Rządy prawa? Brak podobieństw  między prawem zachodnim a szariackim powoduje, że Ramadan musi ściemniać. „Jaka jest definicja szariatu?” zapytał retorycznie, uznając narastający niepokój powodowany przez szariat na Zachodzie, sugerując jednocześnie szeroko rozpowszechnioną ignorancję na temat samego szariatu wśród analizujących go. [Jego odpowiedź:] „Jeśli użyjesz tego terminu, to koniec”. Z jakiegoś powodu ludzie w księgarni się śmiali.

Jednak takie ściemnianie i tworzenie zasłon dymnych  to bardzo istotny element pracy Ramadana. Nie zwracajcie uwagi na wzrastającą w społeczeństwie liczbę kobiet w chustach na głowie, instruował nas, bo to nic nie znaczy. „Uważajcie na symbole”, powiedział. Doprawdy? Kiedy zapytano go w wywiadzie czy na Zachodzie jest miejsce dla szariatu, odpowiedział: „Moje stanowisko jest takie: ‘Zrozum, szariat to droga. To ścieżka. Więc kiedy jestem w moim kraju, Szwajcarii, czy na Zachodzie i prawo tego kraju mówi, że jesteśmy równi wobec prawa, odpowiem: ‘To jest mój szariat’”.

W Ramadano-mowie fakty dotyczące islamu są eliminowane, by go przemienić w z zasady dobry. W porewolucyjnych krajach Bliskiego Wschodu znaczy to, że islam staje się „etycznym odnośnikiem” dla rządów – środkiem dla wprowadzenia „więcej etyki do polityki”, jak to ujął Ramadan. A któż będzie polemizował z koniecznością wzrostu etyki w polityce? Następnie przeszedł do krytykowania amerykańskiego rozdziału państwa od kościoła. ”Jeśli oddzielasz państwo od religii, co wkładasz na to miejsce? Czym ma się kierować państwo? Religia nakłada pewną ramę, strukturę”, oznajmił nam, proponując  islamską Turcję jako udany model „państwa obywatelskiego.”

Jak można się było spodziewać, Ramadan zaprzecza, by jakakolwiek z aktualnych, zaognionych spraw miała związki z islamem. Gdy w roku 2005 muzułmańskie tłumy podpalały każdej nocy francuskie miasta, Ramadan powiedział: „Przede wszystkim, nie wolno nam islamityzować problemu przedmieść. Ta sprawa, dla której  Francja musi znaleźć rozwiązanie, kategorycznie nie jest kwestią religii. ”Wcześniej w tym samym roku, gdy Mohammed Merah brutalnie zamordował czworo Żydów (w tym troje dzieci) i trzech francuskich żołnierzy (wrzeszcząc „Allahu Akbar” i powtarzając policji wyznanie umiłowania śmierci typowe dla dżihadu, tak jak umiłowanie życia jest typowe dla niemuzułmanów; wreszcie, mając za sobą częste wizyty w dżihadystycznych grupach w Afganistanie i Pakistanie), Ramadan napisał: „Religia nie była problemem Mohammeda Meraha, nie była nim też polityka… Mohammed Merah był Francuzem, a jego zachowanie było równie dalekie od przesłania koranicznego, jak i od tekstów Woltera”.

Widzę dystans między Merahem a Wolterem, którego nawiasem mówiąc Ramadan również nie kocha, mając na swoim koncie skuteczny sprzeciw wobec wznowienia w Szwajcarii  dzieła Woltera „Fanatyzm, czyli Mahomet”. Ale dystans między Merahem a koraniczną tradycją dżihadu? To taki sam wymysł, jaki leży u podstaw fałszywego „umiarkowania” Ramadana i jego fałszywego wytworu – „europejskiego islamu”.

Czasami jednak maska zsuwa się niepostrzeżenie. Znany przykład wpadki Ramadana pochodzi z 2003 roku kiedy w czasie dyskusji z Nicolasem Sarkozym, ten pierwszy wezwał do „moratorium” dla szariackiej kary ukamienowania „hudud” – a nie do jej zniesienia. W zeszłym roku, zwracając się do islamskiego kongresu w Teksasie w pełnej pasji mowie o wymianie rozwiązań islamskich i zachodnich Ramadan zadeklarował: „To my, z naszym zrozumieniem islamu, naszymi zasadami, powinniśmy aktywnie kolonizować  Stany Zjednoczone”. We wrześniu 2012 Ramadan usilnie zachęcał muzułmanów we Francji, by powstrzymali się od rozruchów przeciw „bluźnierstwu”, które wstrząsały całym muzułmańskim światem, ponieważ byłoby to „kontrproduktywne”. Tak jakby dokładnie wiedział, że islamskie szaleństwa dotyczące tego faktu, iż prawo islamskie nie dominuje zawsze i wszędzie, zagrażały jego ciężkiej pracy – sprawiającej, że Europejczycy i Amerykanie wciąż kiwają potakująco głowami.

„Jesteśmy Francuzami” – namawiał francuskich przywódców muzułmańskich, by przypominali o tym islamskim społecznościom. „Jesteśmy za przyszłością Francji.”

Za islamską przyszłością.

Tłumaczenie: Z.Myszkowski

http://dispatch-international.com/content/now-playing-washington-more-lies-tariq-ramadan

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign