Wielka syryjska flaga w centrum Damaszku na znak poparcia dla władz i podpalone przez demonstrantów flagi Iranu i Hezbollahu na znak sprzeciwu wobec zależności prezydenta Baszara Asada od Teheranu. W Syrii oprócz prawdziwej walki na śmierć i życie trwa też walka na symbole.
Wielka, mierząca ponad 2 km syryjska flaga, którą w Damaszku rozwinęły dziesiątki tysięcy ludzi, miała symbolizować poparcie narodu dla prezydenta Baszara Asada, którego siły bezpieczeństwa i armia od tygodni tłumią demonstracje w całym kraju. Śmiertelne żniwo tej pacyfikacji niezadowolonych z reżimu obywateli to już prawdopodobnie blisko 1,5 tys. ofiar i tysiące rannych.
Jak podała państwowa telewizja, demonstracja miała pokazać „syryjską jedność narodową i odrzucenie obcej interwencji w wewnętrzne sprawy kraju”. Oficjalnym wyjaśnieniem niepokojów podawanym przez władze jest bowiem amerykańsko-izraelski spisek, który ma obalić prawomocne władze.
Precz z Iranem i Hezbollahem
W zupełnie innym nastroju demonstrowali w Damaszku przeciwnicy reżimu. Na umieszczonym w internecie nagraniu, które miało powstać we wtorek wieczorem we wschodnich dzielnicach syryjskiej stolicy, widać demonstrantów podpalających flagi Iranu i Hezbollahu. W tle słychać okrzyku: „Nie Iranu, nie Hezbollahu, chcemy prezydenta, który boi się Allaha”.
Więcej na: tvn24.pl