Słabość nieislamistów katastrofą dla Egiptu

Wszystko wskazuje na to, że egipskie ugrupowania polityczne niezwiązane z islamistami mają problem z wyznawcami fundamentalizmu, których monopol na władzę może okazać się zgubny dla Egiptu.

Taka sytuacja wymaga natychmiastowych działań ze strony nieislamistycznych ugrupowań, aby zapobiec niepewnej przyszłości egipskiej demokracji. W przeciwnym razie opanowanie chorej sytuacji politycznej w kraju oraz skierowanie go na drogę prowadzącą do dobrobytu będzie w przyszłości znacznie trudniejsze.

Ponad osiem lat temu dowodziłem, że Bractwo Muzułmańskie, mimo swojego świetnego zorganizowania, wcale nie jest najpopularniejszym ugrupowaniem. Zwróciłem również uwagę na istotny fakt: ilość oddanych na nich głosów jeszcze nigdy nie przekroczyła dwudziestu procent.

Ostatnie wybory tylko potwierdziły moją teorię. Mimo to Bractwo Muzułmańskie oraz inni islamiści sprawują niemal wszystkie najważniejsze funkcje w państwie.

Głównym powodem tej dominującej pozycji islamistów jest słabość pozostałych ugrupowań politycznych. W większości demokratycznych państw, np. państw należących do Unii Europejskiej, obecność zróżnicowanych sił na scenie politycznej jest kluczowa dla rozwoju państwa.

Problem Egiptu polega na tym, ze środowisko nieislamistyczne jest bardzo podzielone i nie ma żadnego pomysłu na to, jak poradzić sobie z obecną sytuacją. Przykładem, który to potwierdza, jest choćby ostatnia demonstracja przeciwko Mursiemu oraz Bractwu, która po prostu się nie udała. W kilkumilionowym mieście zaledwie kilka tysięcy osób wzięło udział w demonstracji, którą, na wzór napisanej przez Ghassana Salema książki pt. „Demokracja bez demokratów”, nazwałem „demonstracją bez demonstrantów”. Wiele osób, w tym islamiści, kpiło z niewielkiej ilości demonstrantów.

Ale przecież nie było żadnej współpracy przy organizacji tego wydarzenia. Przedstawiciele obozu nieislamistycznego powinni wyjść na ulice Egiptu i osobiście dotrzeć do ludzi w każdym zakątku kraju, by przygotować ich do nadchodzących wyborów.

Prezydent Egiptu Mohamed Mursi

Nie zmienimy tego, że prezydent Egiptu także jest islamistą. Tym bardziej więc naturalną reakcją ugrupowań nieislamistycznych powinna być praca u podstaw i przekonanie do siebie jak największej liczby obywateli, a nie organizowanie kolejnej manifestacji. Oczywiście, nie ma nic złego w wyrażaniu swojego sprzeciwu, ale należy postawić przede wszystkim na dobrą organizację; w przeciwnym razie trzeba liczyć się z klęską.

Ponadto istotne są czyny, które będą czymś więcej niż tylko krzykiem i protestowaniem. Ugrupowania nieislamistyczne muszą wykazać się sprytem, by osiągnąć swój cel i uniknąć islamizacji Egiptu.

Co więcej, wewnętrzne podziały będą działały jedynie na ich niekorzyść, co islamiści na pewno wykorzystają, by pokierować Egiptem zgodnie ze swoim planem. Islamiści jednak potrzebują innych grup, by zbudować cieszące się dobrobytem demokratyczne państwo. I to właśnie obóz niezwiązany z fundamentalizmem powinien być ponad podziałami, by stać się znaczącą siłą na egipskiej scenie politycznej.

Egipcjanie nie chcą kolejnego reżimu. Współpraca z islamistami jest konieczna, by odbudować Egipt w tym krytycznym dla niego momencie. Islamiści powinni poczuć presję wynikająca przede wszystkim z działań politycznych. I muszą zacząć traktować poważnie ugrupowania z nimi niezwiązane.

Będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy obydwie strony postawią dobro Egiptu ponad własne polityczne korzyści i wypracują wspólną wizję współpracy. To ogromna szansa dla Egiptu, by stać się mocarstwem na Bliskim Wschodzie. Egipt może odzyskać swoją dawną pozycję dzięki aktywnym i efektywnym działaniom, zwłaszcza ze strony osób niepowiązanych z islamizmem.

Tłumaczenie: agako

http://english.ahram.org.eg/News/51743.aspx

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign