Broń odkryta przez władze Tajlandii na pokładzie północnokoreańskiego samolotu było przeznaczone dla Iranu – donosi w poniedziałek Wall Street Journal. Maszyna przewoziła 35 ton trefnego ładunku.
Dziennik powołuje się na raport przygotowany przez dwa instytuty badawcze, specjalizujące się w sprawach handlu bronią, TransArms z Chicago i Ipis z Antwerpii.
Trasa lotu była skomplikowana, ale zdaniem dziennikarzy wszystko miała zakończyć się w Iranie. Według WSJ samolot miał według planów lądować na Sri Lance, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i na Ukrainie, zanim dostarczyłby ładunek broni do celu.
Wpadka przy paliwie
Pilot czarterowego samolotu prosił o zgodę na lądowanie w Bangkoku, by zatankować paliwo. Wtedy właśnie, po informacji uzyskanej od amerykańskich służb specjalnych, tajskie władze odkryły przemyt. Na pokładzie samolotu przewożono m.in. rakiety przeciwlotnicze, materiały wybuchowe, granatniki przeciwpancerne.
Pięcioosobowa załoga – Białorusin i czterech Kazachów – została zatrzymana z powodu nielegalnego handlu bronią. Zatrzymani twierdzą, że nie zdawali sobie sprawy z natury ładunku, który przewozili. Według WSJ jest to możliwe; dokumentacja lotu informuje o przewożeniu części zamiennych dla przemysłu naftowego.
Więcej na: tvn24.pl