Salafizm i arabska demokratyzacja

Kamran Bokhari

Arabska wiosna spowodowała wzrost zainteresowania grupami islamistów dążących do ustanowienia państw islamskich w krajach rządzonych dotąd przez świeckich autokratów.

Szczególną uwagę przyciągnęły istniejące już grupy polityczne, takie jakie Bractwo Muzułmańskie, którego partia Wolność i Sprawiedliwość wygrała zarówno wybory prezydenckie jak i wybory do parlamentu w Egipcie. Znacznie mniej uwagi poświęcono głównemu konkurentowi Bractwa Muzułmańskiego – ultrakonsewatywnemu ruchowi salafitów, który zajął drugie miejsce w egipskich wyborach. Pod koniec września zrobiło się jednak o nich głośno, za sprawą reakcji na antyislamski film opublikowany w Internecie.
Od momentu ukazania się filmu salafizm stał się przedmiotem wielu dyskusji publicznych. Pytań wciąż jest więcej niż odpowiedzi. Sytuacja ta jest wynikiem stosunkowo szybkiego wzrostu popularności ruchu, który jeszcze niedawno zdawał się nie mieć większego znaczenia. Dziś jest już islamskim fenomenem.

Geneza salafizmu i jego cele.

Współczesny salafizm bazuje na surowej reinterpretacji islamu. Wzywa muzułmanów do stosowania pierwotnych nauk opisanych w Koranie i do praktyk stosowanych przez Proroka Mahometa oraz jego towarzyszy. Według salafizmu myśl muzułmańska przez lata została „skażona” i teraz należy oczyścić ją z tego, co niepotrzebne i zbędne. Salafici są mniejszością wśród światowej populacji muzułmańskiej, nawet wśród islamistów. W odróżnieniu od Bractwa Muzułmańskiego, nie należą do jednej organizacji. Do ruchu należą kaznodzieje, różne grupy społeczne, oraz od niedawna również partia polityczna. Te niezrzeszone ze sobą grupy nie zawsze są jednak jednomyślne co do ideologii.

Salafizm może być postrzegany jako odrzucenie politycznej ideologii Bractwa Muzułmańskiego. Przez większą część swego istnienia ruch unikał polityki. Przywiązywał natomiast znaczącą uwagę do moralności i pobożności, argumentując, że państwo islamskie nie mogłoby istnieć bez powrotu do „prawdziwego” islamu. Oznacza to również, że salafizm pozostaje w niezgodzie z założeniami dżihadu (który jest jednocześnie jego skrajną interpertacją) – takiego, jaki prezentuje na przykład Al-Kaida pragnąca promować islamską ideologię przemocą.

Ruch mógł pozwolić sobie na trzymanie się z dala od polityki dlatego, że miał wsparcie w rządzie Arabii Saudyjskiej. Choć wielu salafitów nie zgadza się z niektórymi poglądami polityków z Rijadu, Arabia Saudyjska jest historycznym miejscem narodzin salafizmu i pełni rolę patronatu nad globalnym rozprzestrzenianiem się ideologii tego ruchu. W 1991 roku, podczas wojny w Zatoce Perskiej, Arabia Saudyjska dobrowolnie wpuściła do swojego królestwa 500 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Broniła się przed iracką partią Baas, która przez krótki czas okupowała Kuwejt. Decyzja o dopuszczeniu niemuzułmańskich żołnierzy do obrony muzułmańskiego kraju wywołała burzliwą dyskusję. Wybitni arabscy uczeni zaczęli publicznie nawoływać do reform, które doprowadziły do powstania salafizmu jako islamskiej filozofii. Pomimo tego salifici nie stali się polityczną siłą przez kolejne dwie dekady. Głównie dlatego, że potrzeba czasu, żeby ruch religijny zmienić w ruch polityczny.

Ataki na Word Trade Center oraz późniejsza ingerencja wojsk amerykańskich sprawiły, że salafici skupili się na swoich głównych założeniach. Jednym z nich było stworzenie polityki alternatywnej wobec tej prowadzonej przez Bractwo Muzułmańskie.

Arabska Wiosna

Pod koniec 2000 roku salafizm rozprzestrzenił się w świecie arabskim, szczególnie w Egipcie oraz Tunezji. Znacznie wzrosła ilość zwolenników oraz zakres działania ruchu. Obecnie obejmuje on organizacje społeczne, zaangażowane w prace charytatywne. Przed rozpoczęciem Arabskiej Wiosny grupy te miały już bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę.

Egipscy salafici, podobnie jak Bractwo Muzułmańskie, nie byli przygotowani na tak znaczące pobudzenie ze strony liberalnych grup młodzieżowych, które odegrały kluczową rolę w obaleniu prezydenta Mubaraka. Okazało się jednak, że Bractwo podczas osiemdziesięciu lat istnienia zbudowało polityczną machinę, której salafitom zabrakło. W efekcie zaczęły wyłaniać się różne salafickie siły, usiłujące chaotycznie odnaleźć swoje miejsce w nowym Egipcie. Niektóre z nich sformowały w końcu salafickie partie polityczne. Dwie czołowe – al-Nour oraz al-Asala mają w swych sztabach takie osobistości jak Hazem Salah Abu Ismail, który startował w wyborach jako niezależny kandydat na prezydenta. Obie partie zjednoczyły się z partią Gamaa al-Islamiya i utworzyły Blok Islamski. W zeszłorocznych wyborach parlamentarnych sojusz uzyskał ponad jedną czwartą głosów, stając się tym samym drugą co do wielkości partią w parlamencie.

Co ciekawe, salafici po latach opowiadania się za demokracją uznali ją za niezgodną z islamem. Tym samym przejęli poglądy Bractwa Muzułmańskiego, które do tej pory zdecydowanie odrzucali. Połączenie radykalnych sił z głównym nurtem politycznym może z czasem doprowadzić do de-radykalizacji. Taki scenariusz może się sprawdzić tylko w przypadku państw o silnych systemach demokratycznych. Jednak w wielu krajach arabskich, które dopiero zaczynają swoją podróż z autokratyzmu do demokracji, proces ten może zostać przedłużony z powodu salafitów, którzy poprzez swoje działania destabilizują sytuację w Egipcie. Salafici podzieleni są na wiele małych grup, część z nich nie akceptuje demokracji, a ci, którzy ją zaakceptowali, różnią się w poglądach na inne kwestie.

Co nas czeka?

Salafici zawsze przykładali dużą wagę do wolności i angażowania się w działalność polityczną. Wynikiem tego była reakcja na antyislamski film, który ukazał się w Internecie.
Z jednej strony chcą być częścią nowego demokratycznego porządku, z drugiej radykalizm dyktuje im nałożenie surowego prawa islamskiego w całym świecie arabskim i muzułmańskim.

Ich działania polityczne w coraz większym stopniu zagrażają Bractwu Muzułmańskiemu, które utraciło monopol na islamizm już blisko cztery dekady temu. Wtedy nie miało to znaczenia, ponieważ Bractwo było ruchem opozycyjnym. Teraz jednak salafici zdają się być dla nich realnym zagrożeniem.

Bardziej doświadczeni politycznie salafici wykazują chęć współpracy w Bractwem Muzułmańskim. Mają wspólny cel – wspieranie demokratycznych przemian i kontrolowanie tendencji radykalnych i wojowniczych. Ostatecznie jednak starają się wykorzystać pragmatyzm Bractwa w celu osłabienia poparcia dla tego głównego nurtu ruchu wśród religijnych wyborców.

Salafici mogą stwarzać problemy obecnemu rządowi prowadzonemu przez prezydenta Morsiego, zwłaszcza w kwestiach polityki zagranicznej. Najlepszym przykładem jest sytuacja po ukazania się „Niewinności muzułmanów”. Gdy film ukazał się w Internecie Morsi musiał uspokoić niezadowolone tłumy i jednocześnie utrzymać poprawne stosunki USA, od których w duzym stopniu zależy stan jego gospodarki. Wzburzenie filmem przeminie, lecz dynamika leżąca u podłoża tego procesu pozostanie.

Skrajnie prawicowym islamistom nie zbraknie tematów do sporu z Bractwem. Również relacje Egipty z USA dostarczać im będą coraz to nowych powodów do sprzeciwiania się polityce Kairu. A jeszcze bardziej chwiejne niż stosunki Morsiego z Waszyngtonem będą relacje izraelsko – egipskie. Póki co, Morsi unika bezpośredniego kontaktu z Izraelem. Jednak i prezydent, i Bractwo Muzułmańskie nie mogą unikać tego kontaktu zbyt długo. Wiedzą, że w końcu znajdą się w takiej sytuacji, w której z jednej strony będą musieli zachować pokojowe stosunki z Izraelem, a z drugiej będą musieli poradzić sobie z salafitami. To jeden z powodów, dla których Morsi i jego współpracownicy mówią o traktacie pokojowym z Izraelem.

Salafici z kolei coraz częściej angażują się w politykę innych państw. Widoczni już są w Libii, Tunezji, Jemenie, Strefie Gazy, Jordanii i Syrii. Proces demokratyzacji sam w sobie wiąże się zazwyczaj ze sporym zamieszaniem, a przypadku Arabskiej Wiosny grupy salafickie mogą skomplikować przemiany polityczne oraz zdestabilizować bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie.

Samo przejście z autokracji do demokracji jest więc tylko po części głównym wyzwaniem dla stabilizacji świata arabskiego. Poważniejszym problemem będzie dla islamistów głównego nurtu stawienie czoła skomplikowanemu i podzielonemu ruchowi salafickiemu.(pj)

Tłumaczenie Aniqa

Źródło: www.stratfor.com

Kamran Bokhari jest wiceprzewodniczącym Stratfor do spraw Bliskiego Wschodu i Południowej Azji. Jest również konsultantem Banku Światowego i robi doktorat na University of Westminster na temat demokracji i islamu.

Stratfor (Strategic Forecasting) to prywatna agencja wywiadu, założona w 1996 w Austin w stanie Teksas przez George’a Friedmana. Nazywana niekiedy cieniem CIA. (Wikipedia).

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign