Szef izraelskiego MSZ Awigdor Lieberman ostrzegł premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, że „zapłaci” za swe groźby pod adresem jego kraju cenę, która „unaoczni mu wyraźnie, że nie warto z Izraelem zaczynać”
Była to odpowiedź na wczorajsze oświadczenie tureckiego premiera, który poinformował, że tureckie okręty wojenne zostały od tego dnia upoważnione do udzielania ochrony statkom płynącym z pomocą humanitarną do Strefy Gazy.
W porównaniu z ostrożną i dyplomatyczną reakcją ministra do spraw wywiadu Dana Meridora na słowa tureckiego rządu wypowiedź Liebermana zabrzmiała bardzo zdecydowanie – podkreśla EFE.
Agencja przytacza anonimową wypowiedź „wysokiego funkcjonariusza izraelskiego”, według którego ostrzeżenie Erdogana pod adresem Izraela stanowi „bardzo ciężką prowokację”.
Jak się wydaje – pisze EFE – cierpliwość Liebermana wyczerpało oświadczenie Erdogana, który zapowiedział poparcie w ONZ wniosku o uznanie Państwa Palestyńskiego, i zapowiedź jego podróży do Gazy w celu spotkania z członkami Hamasu.
Na specjalnym posiedzeniu wysokich urzędników swego ministerstwa Lieberman oświadczył, że nie zamierza „ugiąć się” wobec determinacji Erdogana, który – jak twierdził – „występuje w obronie Hamasu”.
Więcej na: rp.pl