Radykalny islam wykorzystuje bałkańską biedotę, by przejąć władzę

Dziesiąta rocznica przeorganizowania terytorialnego Bałkan to dobry moment na stawianie pytań o rosnące wpływy islamu w tym regionie. Od Bośni do Kosowa wpływają zawrotne sumy z Arabii Saudyjskiej, państw Zatoki Perskiej i innych misjonarzy wahabizmu, próbujących trafić do ubogich młodych ludzi, zmagających się z bezrobociem i korupcją.

W stolicy Bośni, Sarajewie, nawoływania muezzina z meczetu Króla Fahda rozbrzmiewają nad dzielnicą robotniczą. Meczet ten został wzniesiony tuż po wojnie za saudyjskie pieniądze. Koszt budowy wyniósł 30 mln $. Biały marmur lśni na powierzchni 8800 mkw., w stylu bliskowschodnim, kontrastując ze znacznie skromniejszymi zabudowaniami z czasów Ottomanów.

Wahabbizm w Bośni

Wahabbizm w Bośni

W ostatnich latach, w całej Bośni powstały organizacje charytatywne, związane z Arabią Saudyjską. Ich działalność sprowadziła się do pomocy w budowie 150 ultra-konserwatywnych meczetów. Władze Sarajewa przyjrzały im się bliżej po 11 września, co spowodowało zamknięcie 14 organizacji dobroczynnych. Według informacji zachodnich służb wywiadowczych, praktykujący umiarkowaną wersję islamu, bośniaccy muzułmanie, krok po kroku odzyskują kontrolę nad meczetami. „W Bośni maleją wpływy upolitycznionego zagranicznego islamu”, mówi Ahmed Alibasic, profesor na wydziale Islamu Uniwersytetu w Sarajewie. „Ludzie mówią: ok, musimy cofnąć się i sprawdzić nasze własne tradycje mistyczne. Chodzi tu o naszą wewnętrzną pobożność”, dodaje.

Obecnie w sarajewskiej dzielnicy Bascarsija, wezwania na modlitwę rozbrzmiewają ponad kawiarniami i restauracjami, gdzie podaje się piwo czy wino i zaledwie kilka kobiet zasłania ciało oraz twarz. Mimo wszystko, zachodnie służby wywiadowcze ostrzegają, że nie mające końca problemy gospodarcze i społeczne mogą prowadzić do nasilenia ekstremizmu. Ta obawa kładzie się cieniem na całych Bałkanach, które nadal są osłabione przejściem z systemu komunistycznego do kapitalistycznego oraz ostatnim kryzysem gospodarczym. Kosowo, ze względu na niemalże 45% stopę bezrobocia, okazuje się być jednym z najbardziej narażonych państw.

„W ciągu ostatnich dziesięciu lat można było zaobserwować duży napływ środków finansowych z Arabii Saudyjskiej” –  mówi Flaka Surroi, właściciel niezależnego koncernu medialnego, Koha Media –  „Wraz ze swoimi meczetami wprowadzili również swoje dogmaty i ideologię. Wyszukali najbiedniejszych ludzi i zaproponowali im stałą pensję tylko za przyjęcie ich ideologii i zasłonięcie twarzy.”

Najnowszy meczet w stolicy Kosowa, Pristinie (Hasan Beg), również jest finansowany z saudyjskich źródeł. Na piątkowe modlitwy przybywa tłum, składający się głównie z młodych ludzi – kobiet, którym widać tylko oczy oraz brodatych mężczyzn. Niechętnie rozmawiają z zagranicznymi reporterami.

Religia nigdy nie odgrywała w Kosowie ważnej roli, jednak koszmarny stan gospodarki, w połączeniu z narastającą biedą i korupcją, skłania wielu ludzi do szukania pociechy w meczetach. Władze Kosowa były kompletnie zaskoczone, kiedy planowany przez ministerstwo edukacji zakaz noszenia chust w szkołach publicznych został oprotestowany przez tysięczny tłum.

Ilir Deda jest jednym z założycieli nowej reformatorskiej partii, mającej za cel walkę z korupcją oraz wprowadzenie władzy prawa. „Obecnie nikt nie zajmuje się tym problemem” – twierdzi – „Radykalny islam stanowi długodystansowe zagrożenie dla Kosowa. Islamiści dążą do zmiany naszej struktury społecznej.” Według szacunków Dedy, bliskowschodnie organizacje charytatywne zainwestowały około 800 mln $ w Kosowie. „Aby nasz kraj mógł się rozwijać, związki z Bliskim Wschodem muszą zostać przecięte”, powiedział.(ziu)

SYLVIA POGGIOLI – Amerykańska reporterka radiowa; korespondentka na Europę stacji National Public Radio.

Tłum.JB
źródło:

http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=130801242

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign