Przychodzi transseksualista do meczetu. Kiedy muzułmański mężczyzna czuje się kobietą

Są trzy rzeczy, z którymi nie rozstaje się Rully Mallay: kosmetyki do makijażu, tamburyn i zestaw męskich ubrań. Jako waria – mężczyzna przyjmujący żeńską tożsamość – na co dzień ubiera się jak zwykła muzułmańska kobieta. Kiedy nadchodzi czas modlitwy w meczecie, przebiera się w męskie rzeczy.

 

Ściąga sztuczne rzęsy, myje twarz, a spódnicę i damską bluzkę zamienia na długą kurtkę i spodnie. I wchodzi do męskiej części meczetu. – Akceptuję to, że pod względem fizycznym jestem nadal mężczyzną, więc modlę się jak mężczyzna – wyznaje. Rully, pełna wigoru 51-latka, mieszka w wiosce Kauman na indonezyjskiej wyspie Jawie. Choć pytała swoich przewodników religijnych o zdanie, decyzję o przyjęciu status quo podjęła sama.

– Islam nie akceptuje warii. Jeśli chcą się modlić w meczecie, muszą wrócić do swojej oryginalnej postaci – zaznacza Haedar Nasir, duchowny i wysoki funkcjonariusz w Muhammadiyah, drugiej co do wielkości organizacji muzułmańskiej w Indonezji. Jego zdaniem „mężczyźni uważający się za kobiety mogą praktykować w świątyni tylko pod warunkiem, że ubiorą się zgodnie ze swoją biologiczną płcią”.

Prostytutka, muzułmanka, transseksualistka

Transseksualni wyznawcy islamu albo stosują się do tych zasad, albo w ogóle nie modlą się w miejscach publicznych. Ibu Maryani to wyjątek potwierdzający regułę. Korzysta wyłącznie z kobiecej nawy w meczecie. Zakłada na głowę chustę, a codzienny strój chowa pod luźną szatą. Mimo że trudno odróżnić ją od innych muzułmanek, często przyciąga dezaprobujące spojrzenia.

Dorastała w chrześcijańskiej rodzinie. Przyznaje, że miała dużo szczęścia, bo jej adopcyjni rodzice nie próbowali jej zmieniać. Pamięta, jak powtarzali jej tylko, że nie może kraść i kłamać. Z tego, że mimo chłopięcej fizjologii jest dziewczynką, zdała sobie sprawę jako dziesięciolatka. Gdy dorosła, zaczęła wychodzić wieczorami ubrana jak kobieta i szukać seksualnych doświadczeń. Później została prostytutką.

W dzień swoich 25. urodzin zdecydowała się na zawsze zerwać z przeszłością. Zmieniła wiarę na islam. – Czułam, że coś mnie do tego wzywa – wspomina. Przy monotonnych dźwiękach arabskiego wyznania wiary czuła wewnętrzny spokój. Czuje się znacznie pewniej, gdy nosi damskie ubrania, nawet do modlitwy. – Jestem kobietą, więc nie będę się modlić jak mężczyzna – mówi. Kiedy kilka lat temu zdała sobie sprawę, jak niewiele warii przychodzi do meczetów, postanowiła działać.

W sezonie ślubnym jej dom w Yogyakarcie zmienia się w salon piękności. W dzień wypełniają go kobiety – przychodzą upiąć włosy i zrobić makijaż. Wieczorami budynek pełni zupełnie inną funkcję. Staje się miejscem wspólnej modlitwy transseksualistów. Od niedawna do zaimprowizowanego meczetu przychodzi Rully. Choć wciąż przebiera się na tę okazję w męską odzież, to, jak zaznacza, „tutaj przynajmniej czuje się akceptowana taką, jaka jest”.
więcej na gazeta.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign