Potępiając Izrael, świat promuje przemoc

W wywiadzie dla „Israel Hayom” pułkownik Richard Kemp, były dowódca sił brytyjskich w Afganistanie, mówi o konflikcie z Hamasem, etyce wojny, walce o opinię publiczną, i perspektywach pokoju.

3

Pułkownik Richard Kemp, Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego, przemawiał na konferencji „W kierunku nowego prawa wojennego” w Izraelskim Centrum Prawa oraz na Uniwersytecie Bar-Ilan, który nadał mu tytuł doktora honoris causa w uznaniu jego sojuszniczej walki przeciwko terroryzmowi. Kemp, obecnie w stanie spoczynku, był dowódcą sił brytyjskich w Afganistanie w 2003 roku, służył w Iraku, na Bałkanach i w Irlandii Północnej. Przez ostatnie pięć lat swojej 30-letniej kariery wojskowej, Kemp był najwyższym doradcą brytyjskiego premiera w kwestiach związanych z wywiadem i walką z terroryzmem.

Judith Bergman, IH: – Czy Izrael może wygrać asymetryczną wojnę, którą rozpoczął przeciwko niemu Hamas?

Richard Kemp: – Nie mam wątpliwości, że jeżeli Israel Defence Force (IDF, wojsko izraelskie) chciałby zniszczyć Hamas, mógłby to zrobić. Rzeczywistość po wykończeniu Hamasu byłaby jednak taka, że Izrael musiałby wziąć odpowiedzialność za Gazę. Nikt inny by tego nie zrobił. Ani Autonomia Palestyńska, ani Egipt, ani społeczność międzynarodowa. Gaza byłby na garnuszku Izraela. Zarządzanie Gazą byłyby ogromnym i jednocześnie niewdzięcznym zobowiązaniem. Ludzie z Gazy nie okazaliby żadnej wdzięczności Izraelowi – wręcz przeciwnie. A wszystko to dzieje się w czasie, gdy istnieje zagrożenie ze strony Hezbollahu na północy, Państwa Islamskiego i Al-Kaidy w Syrii, ugrupowań dżihadystów na Synaju, a przede wszystkim, zagrożenie ze strony Iranu. Myślę, że to był główny powód, dla którego Izrael nie wykończył Hamasu.

Inny powód, dla którego Izrael nie wykończył Hamasu, można znaleźć porównując Gazę do bitwy o Faludżę. Mówiąc oczywiście bardzo ogólnie, ale jeśli by ekstrapolować Faludżę na to, co by się stało, gdyby Izrael poszedł na zniszczenie Hamasu w Gazie, to prawdopodobnie kosztowałoby to życie kilku tysięcy izraelskich żołnierzy i wielu zostałoby też rannych. Wymagałoby to izraelskiej lądowej inwazji w Gazie. Prawdopodobnie w trakcie inwazji zginęłoby dziesiątki tysięcy cywilów, co spowodowałoby ogromną presję na Izrael ze strony społeczności międzynarodowej.

– Emerytowany szef sztabu IDF, Benny Gantz, powiedział, że operacja „Ochronny Brzeg” trwała siedem tygodni, ponieważ Izrael utrzymywał stały przepływ dostaw pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. Podkreślił, że etyka tego wymagała. Czy USA lub Wielka Brytania dokonałyby podobnego etycznego wyboru?

– Trudno powiedzieć, jeśli mówimy o hipotetycznej sytuacji, ale myślę, że w porównaniu do tego, jak większość krajów by zareagowała, Izrael jest bardzo cierpliwy i tolerancyjny w stosunku do ataków ze Strefy Gazy. Nie tylko tych, które miały miejsce podczas operacji „Ochronny Brzeg”, ale także sporadycznych rakiet wystrzeliwanych na Izrael od 2005 roku, kiedy to opuścił Strefę Gazy, i tych, które zostały wystrzelone na ten kraj w ciągu ostatnich kilku dni. Nie sądzę, żeby wiele krajów tolerowało tą sytuację tak długo jak Izrael. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie pogodziłyby się z takimi atakami przez tak wiele lat. Podjęłyby znacznie silniejsze i bardziej zdecydowane działania w celu powstrzymania tych ataków rakietowych.

Izrael jest ograniczony w taki sposób, którego inne kraje nie dośwadczają. Myślę, że w narodzie izraelskim jest szczególny humanitaryzm i szczególne pragnienie, aby niepotrzebnie nie zabijać ludzi. Zostało to podsumowane w słowach Goldy Meir, która powiedziała: „Możemy wybaczyć Arabom zabijanie naszych dzieci. Nie możemy wybaczyć im zmuszania nas do zabijania ich dzieci”. Myślę, że to podsumowuje etos i moralność Izraela.

Poza tym Izrael jest ograniczony przez społeczność międzynarodową, w szczególności przez USA, co wpływa na reakcje Izraela. Musi wpływać, ponieważ przetrwanie tego kraju, podobnie jak każdego innego na świecie, zależy od innych narodów, więc Izrael musi brać pod uwagę opinię publiczną i polityczną świata. Jednym z problemów jest oczywiście to, że nastawienie świata zachodniego do Izraela jest znacznie ostrzejsze niż do innych narodów i przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ znacznie bardziej ogranicza Izrael i uniemożliwia mu podjęcie zdecydowanych działań, z militarnego punktu widzenia, co skutecznie się przyczynia do przedłużania konfliktu.”

– Czy istnieje wyjście z tej kłopotliwej dla Izraela sytuacji i możliwość zakończenia powtarzających się konfrontacji z Hamasem?

– Jest to sytuacja, z którą Izrael będzie się mierzył raz za razem. Izrael oczywiście robi, co tylko może od strony wywiadu, dyplomacji i wpływów politycznych, aby wyjaśnić swoje stanowisko i aby świat zrozumiał tę rzeczywistość, ale prawdziwa odpowiedzialność spoczywa na społeczności międzynarodowej, która jest tak mocno zaangażowana w konflikt izraelsko-palestyński, dużo bardziej niż w jakikolwiek inny konflikt na świecie.

Zamiast nieustannie naciskać na Izrael społeczność międzynarodowa powinna wziąć na siebie trochę odpowiedzialności za próby rozwiązania tej sytuacji. Nie poprzez presję na Izrael do podjęcia kolejnej rundy rozmów pokojowych, która nic nie da, ale przez wymuszenie na Palestyńczykach i narodach, które wspierają Palestyńczyków, bardziej odpowiedzialnych działań. Jedynym wyjściem z tego powtarzającego się cyklu przemocy, byłoby podjęcie przez społeczność międzynarodową wspólnych działań dla powściągnięcia Palestyńczyków.

Rzeczywistość jest jednak taka, że reakcja wspólnoty międzynarodowej jest dokładnym tego przeciwieństwem. Zachęca do przemocy potępiając nieustannie Izrael, a jednocześnie nie potępiając prawdziwych czarnych charakterów tej sytuacji – Hamasu, Islamskiego Dżihadu i Autonomii Palestyńskiej.

– Ludzie nie związani z wojskowością słabo rozumieją wojnę, ale dziennikarze i działacze praw człowieka cały czas osądzają działania wojskowe Izraela. Jak można poszerzyć zrozumienie wyzwań wojskowych, przed którymi stoi Izrael?

– Konferencje takie jak ta są cenne, ponieważ podkreślają realia konfliktu zbrojnego i prawa konfliktu zbrojnego, ponieważ odnoszą się do współczesnych konfliktów, w przeciwieństwie do tradycyjnych. Im więcej prawników i wojskowych rozumiejących konflikty zbrojne wyraża poparcie dla Izraela w mediach i wobec przywódców politycznych – im częściej tak się dzieje, tym większy będzie miało to efekt. Przykładem jest grupa José Marii Aznara, inicjatywa Przyjaciół Izraela, która wykorzystuje ekspertów wojskowych do informowania rządów, aby zdały sobie sprawę z realiów wojny.

W lutym tego roku zeznawałem przed niezależną komisją ONZ w Genewie, która bada konflikt w Strefie Gazy i dałem im kompleksowe streszczenie mojego postrzegania działalności IDF, na podstawie moich obserwacji – byłem tutaj przez cały czas konfliktu – i mojego bogatego doświadczenia wojskowego. Komisja ONZ bez wahania przyznała, że nie ma doświadczenia czy wiedzy wojskowej. Oni rzeczywiście ucieszyli się z informacji, które im przekazałem. Nie prosili mnie, żebym się stawił, sam się zgłosiłem i myślę, że w ten sposób pokazałem tym obserwatorom wojskowym i ekspertom prawnym, którzy wolą prawdę niż zniekształcony obraz – że należy w takiej sytuacji narzucić możliwość wypowiedzenia się. ONZ była na początku oporna, ale w końcu się na to zgodziła.”

– Przed jakimi przeszkodami stoi IDF wyjaśniając swoją sprawę światu, w porównaniu do sił brytyjskich?

– Prawdziwym problemem są media – generalizuję, bo nie ma to zastosowania do wszystkich. Zachodni politycy w USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach są pod silnym wpływem mediów. Wiele organizacji medialnych jest antyizraelskich i nie chcą przekazywać wiadomości obiektywnie. Kształtują wiadomości według własnych celów, które są antyizraelskie. To jest główny czynnik wpływający na zachowanie społeczności międzynarodowej. Organizacje medialne są pod wpływem Palestyńczyków i ich zwolenników, i są przez nich manipulowane, ale tylko dlatego, że im się na to pozwala.

Jednak są też inne czynniki. W krajach europejskich żyje znaczna populacja muzułmanów. Spora część jest silnie antyizraelska, a większość polityków, oprócz tego, że jest pod dużym wpływem mediów, kieruje się również ich poglądem na konieczność zaspokajania żądań tej populacji i jej poglądów.

Łatwo jest wpływać mediom na opinię publiczną przeciwko Izraelowi i kontrolować, co się dzieje. Izrael może chwalić swoje zalety ile tylko chce – nic z tego nie ma znaczenia, gdy media pokazują zdjęcia martwych dzieci, które zginęły w izraelskich nalotach. To przebija wszystko. Fakt, że za wszystkie śmierci w tym konflikcie ostateczną odpowiedzialność ponoszą palestyńskie ugrupowania terrorystyczne, które wymuszają izraelską reakcję, nie jest zwykle brany pod uwagę.

W porównaniu do tego, wojska brytyjskie jako całość mają przywilej wątpliwości. Media nie są nakręcane w taki sam sposób przeciwko żołnierzom brytyjskim. Weźmy BBC jako przykład. Jeśli siły brytyjskie przeprowadzą nalot na stanowiska talibów w Afganistanie i podczas tego nalotu zginie 10 cywilów, będzie się o tym mówiło, ale nie będzie to automatycznie potępione jako zbrodnia wojenna i opisywane w ten sposób. Nie będzie oburzenia mediów przeciwko nim.

Jeśli Izrael zrobi to samo, to zostanie potępiony i często opisywane to będzie bardzo tendencyjnie. IDF nie dostaje przywileju wątpliwości. To jest po prostu zupełnie inny i zniekształcony sposób informowania o działaniach izraelskich i wywiera on ogromny wpływ na świat. Oznacza to, że Izrael, jako zachodnia demokracja, znajduje się w znacznie trudniejszej sytuacji niż jakikolwiek inny kraj.

– Czy istnieje realne krótkoterminowe rozwiązanie problemów regionu lub czy obserwujemy wieczną kontynuację status quo?

– Nie ma krótkoterminowego, ani średnioterminowego, nie ma nawet długoterminowego rozwiązania. Fakt, że istnieje problem, nie oznacza, że istnieje jego rozwiązanie. Nie jestem optymistą. Sąsiedzi Izraela celowo utrwalali ten konflikt na przestrzeni wielu dziesięcioleci, trzymając jako zakładników uchodźców palestyńskich. ONZ im to ułatwia, utrzymując ich wieczysty status uchodźcy i nie pozwalając na integrację w krajach, do których się udali. To oznacza, że oni i ich potomkowie, dzieci i wnuki, są politycznymi zakładnikami. Taka sytuacja nie wystąpiła nigdzie indziej na świecie, tylko w stosunku do Palestyńczyków. Pokazuje to, jak bardzo rządy w regionie chcą wykorzystywać Palestyńczyków jako broń polityczną.

Jednym z powodów, dla których ten problem będzie się ciągnąć w nieskończoność jest to, że Hamas i Autonomia Palestyńska podżegają swoje dzieci do nienawiści do Żydów i Izraela. Skończy się to dopiero wtedy, kiedy zaprzestaną indoktrynacji dzieci antysemicką nienawiścią. Indoktrynacja odbywa się w telewizji, w szkole, w podręcznikach – wszędzie. ONZ prowadzi szkoły, gdzie ma miejsce ta indoktrynacja i Zachód finansuje to wszystko. W rezultacie finansuje utrwalanie konfliktu.

Innym powodem jest to, że dzisiaj na Bliskim Wschodzie jest niezwykle niebezpiecznie. Nie wiem, jak to się zmieni. Tak, będą wybuchy przemocy, będą okresy względnego spokoju, ale sama niestabilność, jaka istnieje dzisiaj na Bliskim Wschodzie, będzie istnieć zawsze, a przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości.

Niestabilność w Izraelu może trwać bardzo długo, ponieważ Izrael nie może sobie pozwolić na wycofanie militarne z Zachodniego Brzegu, a jeśli tak się nie stanie, nie będzie Państwa Palestyńskiego. Jednakże, nawet gdyby AP miała uznać Państwo Żydowskie i zakończyć konflikt, Zachodni Brzeg nadal pozostanie narażony na infiltrację przez inne ugrupowania, które pragną upadku Izraela. Państwo Islamskie ma na celu zniszczenie Izraela, Al-Kaida też, a inne ugrupowania się pojawią, gdy te dwa przejdą już do historii. Jeśli Palestyńczycy będą mieli suwerenne państwo, to czym się ono stanie? Chodzi o to, czy w interesie Zachodu jest kolejne państwo islamskie i jeszcze jedno zagrożenie dla Zachodu.

– Czy zmieniłyby się perspektywy na przyszłość, jeśli Iran miałyby być wyeliminowany jako ważny gracz w regionie?

Nie. To zmieniłoby tylko dynamikę. Zamiarem Iranu jest zniszczenie Izraela, nawet jeśli musiałby czekać na to sto lat. Iran używa różnych prokurentów, takich jak Hamas i Hezbollah, do ataków na Izrael i Żydów w regionie i na całym świecie. Jest zaciekłym wrogiem Izraela, ale nie jest jedynym. Wiele narodów arabskich również chciałby ujrzeć zniszczenie Izraela.

Jeżeli Iran zostanie zatrzymany, inni wypełnią tę próżnię. Weźmy na przykład Egipt. Wierzę, że prezydent el-Sissi, czy jest to jego intencją, czy nie, jest przyjacielem Izraela. Działa w interesie Izraela. Co się stanie, gdy odejdzie? Kto go zastąpi?

Izrael jest w takim położeniu, że nie może zajmować się sytuacją, w której znajduje się dzisiaj. Musi widzieć ją tak, jak mogłaby ona wyglądać jutro – musi brać pod uwagę najgorszy scenariusz. Jeszcze długo nie nastanie pokój.

Xsara na podstawie: www.israelhayom.com

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign