Porażka niemieckiej polityki. Nielegalni imigranci zostają

0,1 procent – tylu nielegalnych migrantów odsyłanych jest do Grecji w ramach porozumień dublińskich. Choć rząd niemiecki sam nie stosował się do międzynarodowych ustaleń, dziś ma pretensje, że inni postępują podobnie.

Piotr Ślusarczyk

Dane mówiące o liczbie osób, które zgodnie z obowiązującymi konwencjami dublińskimi powinny zostać odesłane do pierwszego bezpiecznego kraju, nie pozostawiają złudzeń. Berlin wnioskował do Aten o przyjęcie z powrotem 7 tysięcy nielegalnych migrantów. Grecja przyjęła jedynie siedem osób, choć początkowo zgodziła się na 183.

Jeśli przedstawić te liczby procentowo, okaże się, że skutecznie zawrócono jedynie 0,1 procent nielegalnych imigrantów. Rozgoryczenie Niemiec ciągle rośnie. Władze RFN zarzucają swoim partnerom w Atenach, Budapeszcie, Rzymie czy Warszawie niestosowanie się do umów międzynarodowych. Tymczasem to właśnie Angela Merkel podejmując samowolnie i bez żadnej podstawy prawnej decyzję o otwarciu granic we wrześniu 2015 roku sama złamała obowiązujące konwencje.

Problem leży także w systemie niemieckim. Po pierwsze władze hojnie przyznawały prawo do ochrony międzynarodowej, także tym osobom, które nie były dotknięte żadnymi traumami. Wystarczy przypomnieć skandaliczne decyzje urzędów imigracyjnych (prawo azylu dostał m.in. oficer niemieckiej armii, w innym miejscu dochodziło do przestępstw korupcyjnych).

Po drugie imigranci nad Renem mogli liczyć na relatywnie wysokie świadczenia socjalne. Po trzecie w końcu Niemcy przez lata konsekwentnie realizowali ideę kultury gościnności. Przygotowano nawet materiał filmowy, zachęcający migrantów z różnych części do ubiegania się o azyl właśnie w Niemczech.

Teraz sytuacja się diametralnie zmieniła. Dziś już wiadomo, że projekty „ekonomicznych barbarzyńców”, ślepo wierzących w inżynierię społeczną i to, że po rocznym kursie imigrant będzie wydajnym i zaangażowanym pracownikiem, spaliły na panewce. Niewykształceni i nieintegrujący się imigranci są obciążeniem dla budżetu państwa. Jeden z niemieckich publicystów trafnie skomentował hipokryzję rządu Merkel w tej sprawie: „Grecja odnosi się z taką samą arogancją wobec Niemiec, co rząd w Berlinie wobec własnych obywateli”.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign