Populistyczna fala w Szwecji

image001

Reklama w metrze w Sztokholmie, przykład przekazu SD.

autor: Daniel Pipes

Według wyników najnowszego sondażu sprzeciwiająca się establishmentowi partia Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna czyli SD) cieszy się największym poparciem w spośród wszystkich partii politycznych w Szwecji.

Może to mieć wielkie znaczenie zarówno dla Szwecji jak i dla całej Europy.

Szwecja to miejsce szczególne. Jeden z najbogatszych i najbardziej pokojowych krajów na świecie (nie uczestniczył w konflikcie zbrojnym od dwóch stuleci) aż do niedawna stanowił niezwykle spójne społeczeństwo, gdzie socjalizm, z jego optymistycznym założeniem, że ludzie rodzą się dobrzy, a to okoliczności czynią ich złymi, działał niezwykle sprawnie. Rząd cieszył się wielkim prestiżem. Szwedzka duma z osiągnięć ich kraju przekładała się na etyczną wyższość, dzięki której kraj ten stał się „moralnym supermocarstwem”.

Jednak taka tradycja sprowokowała także pewien brak tolerancji wobec sprzeciwu; „siedź cicho, zostaw sprawy biurokratom”. Kraj stał się znany z powierzchownej jednolitości. W czasie publicznej dyskusji usłyszałem niedawno Duńczyka pytającego: „Dlaczego Szwecja zamieniła się w Koreę Północną Skandynawii?”.

Historia Szwecji kreuje swoistą mentalność „bezkryzysową”, którą sprzeczna jest ze zdecydowaną odpowiedzią, potrzebą, by odpowiedzieć na problemy, z którymi zmaga się teraz kraj, w szczególności w obliczu napływu muzułmańskich imigrantów. Jak powiedział mi pewien rozmówca w Sztokholmie: „Do obecnej porażki doprowadziły nas dawne sukcesy”.

Dla przykładu poziom bezpieczeństwa w Szwecji jest na poziomie krajów takich jak Boliwia. Brak jest chęci, by polepszyć sytuację i w rezultacie wybuch islamistycznej przemocy wydaje się nieunikniony.

W tej sytuacji SD dla wielu jest jedyną polityczną alternatywą. Dowodem tego była sytuacja z grudnia 2014 roku, gdy SD mogła zadecydować w ważnym głosowaniu nad budżetem, w którym spierały się bloki prawicowy i lewicowy. Wszystkie pozostałe siedem partii w Riksdagu zjednoczyło się w próbie odebrania SD wpływu.

Jak pokazuje ten akt desperacji, Szwedzcy Demokraci oferują mieszankę populistycznych (a nie, jak to się często zakłada, skrajnie prawicowych) rozwiązań, które są anatemą dla reszty partii. Po pierwsze domaga się asymilacji legalnych imigrantów, wysiedlenia nielegalnych, ograniczenia przyszłej imigracji o co najmniej 90 procent. Proponuje także szereg innych rozwiązań (dotyczących przestępstw, obrony, Unii Europejskiej i Izraela), które różnią się znacznie od szwedzkiego konsensu i są nie do zaakceptowania dla innych partii.

Establishment słusznie obawia się SD, ciągle starając się odnaleźć błędy w postępowaniu partii, poczynając od wytykania jej neonazistowskiej przeszłości (chociaż faszystowskie koneksje nie dotyczą tylko SD) aż po podkreślanie wszelkich błędów przywódców partii.

Popieranie SD to nadal temat tabu. Dowódca policji opublikował tweet o „wymiotowaniu” na widok przywódcy SD; oczywiście jego funkcjonariusze nie chcą przyznać się do popierania SD. Jednak jeden z oficerów w rozmowie ze mną stwierdził, że 50% policjantów głosuje na SD.

Pomimo tego wykluczenia, SD cieszy się coraz większym poparciem Szwedów (w tym także i imigrantów), co widać w coraz lepszych wynikach wyborczych. Od 0.4 procenta w 1998 roku do 1.3 procenta w 2002, 2.9 procenta w 2006, 5.7 procenta 2010 i 12.9 procenta we wrześniu 2014 roku. Teraz, niecały rok później, sondaż YouGov pokazuje, że partia niemal podwoiła swój wynik – do 25.9 procenta, co oznacza, że prowadzi przed rządzącymi Socjaldemokratami (którzy w sondażach mają tylko 23.4 procenta) i nominalnie prawicową partią, Moderatami, którzy mają 21 procent.

W Sztokholmie zauważyłem, że zmienił się także klimat polityczny i intelektualny. Dziennikarze, specjaliści i politycy zauważyli, że idee, które zaledwie rok temu były poza mainstreamem politycznym, są teraz wysłuchiwane. Dla przykładu cztery główne gazety poddały w wątpliwość konsensus o utrzymywaniu wysokiej imigracji.

Poza wzrostem poparcia dla SD, zmiana ta wynika także z rozprzestrzeniania się ISIS w Iraku i Syrii; niezadowolenia z wykluczenia SD w grudniowej debacie oraz powolnego zapominania o mordzie dokonanym przez Andersa Breivika w Norwegii w 2011 roku.

Wydaje się, że wykluczanie partii i cenzura trwać mogą tylko do momentu, gdy zacznie działać instynkt samozachowawczy. Kraj, który stał na skraju narodowego samobójstwa, powoli się budzi. Jeśli taka zmiana może zajść w Szwecji, „Korei Północnej Skandynawii”, to dojdzie do niej pewnie i w reszcie Europy.

http://pl.danielpipes.org/

Tłumaczył: Ilya Meyer

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign