Polskie NGO zwęszyły kasę w uchodźcach

Plakaty, finansowane częściowo z budżetu państwa, pojawiły się w kilku polskich miastach

Prezes Zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych Witold Jurasz, krytykuje  wystąpienie organizacji pozarządowych, które szantażują rząd  moralnym i prawnym obowiązkiem przyjmowania uchodźców. 

 Plakaty, finansowane częściowo z budżetu państwa, pojawiły się w kilku polskich miastach


Plakaty, finansowane częściowo z budżetu państwa, pojawiły się w kilku polskich miastach

Te naciągane argumenty to jednak najmniejszy powód do wstydu dla tych organizacji. Bowiem w tak doniosłym z założenia dokumencie trudno im ukryć inne intencje swojego wystąpienia.
Sygnatariusze listu mówiąc o moralności i wstydzie za rząd deklarują „gotowość do współpracy przy tworzeniu efektywnego systemu niesienia pomocy i pracy z nowymi grupami uchodźców w Polsce”. Innymi słowy, chęć przyjęcia środków od rządu w ramach kolejnych grantów.

Słabe to, ale nie tak niepowszechne. Za granicą – co prawda nie o NGO tu mowa – hotele gdzie rozlokowuje się uchodźców otrzymują takie pieniądze od państwa, że zamykają się na tradycyjnych gości. W Polsce też są już specjaliści, którzy „przesiadają się” z muzułmanów na Wietnamczyków. O podobnych, budzących niesmak, działaniach polskich organizacji, pisze u siebie Jurasz. Taką sytuację, w o wiele większej skali, opisuje też książka Lindy Polman „Karawana kryzysu. Za kulisami przemysłu pomocy humanitarnej”.

Tym razem to chyba krok za daleko. Zarzucać komuś brak moralności i jednocześnie wyciągać rękę po pieniądze nie mieści się w jakichkolwiek standardach. Należałoby się zastanowić w ogóle nad zakazaniem finansowania organizacji pozarządowych, czy to z Unii Europejskiej, czy to z budżetu, bo widać, że jest to bardziej pomysł na biznes, niż realizacja potrzeb społeczeństwa. Na razie czytając krytykę patrzmy też, kto i dlaczego wchodzi w za duże na niego, buty Katona.

Jan Wójcik

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign