Nie jest to nowa zabawa znudzonych wojną żołnierzy. Niestety wszystko wskazuje na brak koordynacji i współpracy po stronie władz afganistańskich, stawiając pod znakiem zapytania sensowność polskich wysiłków w wojnie przeciwko talibom.
Nasi żołnierze ryzykując życiem wyłapują talibów. Nie mogą ich przesłuchać, więc przekazują armii afgańskiej. A co robią z nimi Afgańczycy? Wypuszczają. To sygnał dla terrorystów: możecie atakować Polaków, a i tak wyjdziecie na wolność – ostrzega jeden z dowódców. Istnieje problem – przyznaje szef MON Bogdan Klich.
W Afganistanie operuje jednostka specjalna GROM. Kilka dni temu jej żołnierze zatrzymali trzech talibów podejrzanych o zorganizowanie przed miesiącem zamachu, w którym ciężko ranny został Polak. Do zatrzymania doszło w ramach dużej operacji ofensywnej polskich wojsk pod kryptonimem „Orle pióro” – DZIENNIK poznał jej szczegóły. Podejrzanych przekazano afgańskiemu departamentowi bezpieczeństwa narodowego. Musieliśmy to zrobić. My nie mamy prawa przesłuchiwać – opowiada nasz oficer.
Dowództwo kontyngentu oraz ambasada naciskają na afgańskich decydentów, żeby talibowie nie znaleźli się na wolności. Trzeba dopilnować, bo niestety takie sytuacje się zdarzają – mówi rozmówca z armii. Przykład z ostatnich dni. Polacy w trakcie operacji „Orle pióro” złapali w prowincji Ghazni ponad dwudziestu podejrzanych o terroryzm. Detektory pokazały, że mają na ubraniach resztki materiałów używanych do produkcji ładunków wybuchowych. Żołnierze oddali ich armii afgańskiej. Polski dowódca: Dotarła do mnie bardzo wiarygodna informacja, że Afgańczycy ich puścili. Po co my ich łapiemy? Narażamy życie, a oni wychodzą?
Czytaj więcej na Dziennik.pl