Ostateczna forma cenzury

Douglas Murray

Kilka dni temu do drzwi europejskiego dziennikarza zapukał morderca. Od tego czasu bezowocnie czekam na jakąkolwiek odpowiedź mediów.

W BBC historię opisano bardzo powierzchownie, podobnie zachował się Mail,  a Guardian,  zamieścił depeszę AP.

Gdzie podziali się wszyscy obrońcy wolności słowa? Gdzie są wszystkie odważne blogi, gazety i dzienniki, które tak często mówią o wolności prasy, prawach człowieka, wolności wypowiedzi, sprzeciwiają się ekstremizmowi itd.? Gdzie się podziali organizatorzy kampanii? Przeszukałem Internet i oprócz Marka Steyna z National Review i Bruca Bawera z Frontpage oraz kilku autorów konserwatywnych amerykańskich blogów nikt nie podniósł tematu wydarzeń z Kopenhagi.

Co każe im milczeć? Pozwólcie mi wysunąć kilka hipotez.

Lars Hedegaard to 70-letni biały konserwatysta, który krytykuje islamski fundamentalizm. Nie należy do żadnej z „mniejszości” o specjalnym statusie, nikt nie staje więc w jego obronie.

Dwa lata temu Lars trafił przed sąd, kiedy we własnym domu poruszył temat zabójstw honorowych. Żadna z jego wypowiedzi nie powinna nigdy stać się przedmiotem procesu. Po odwołaniu wycofano zarzuty, a BBC i inne media musiały skorygować swoje doniesienia. Wiem jednak, że są tacy „odważni” dziennikarze, którzy po prostu mają stracha na myśl, iż mogliby stanąć w obronie kogoś, kto miał proces o przestępstwa związane z „mową nienawiści”.

Już widzę, jak „liberalna” blogosfera wykrzywia się słysząc takie stwierdzenie. Owszem, został uniewinniony. Może i nawet nie zrobił nic złego, ale czy nie zbliżymy się za bardzo do niewygodnego tematu? Robi się raczej niezręcznie. „Chętnie będę bronić wolności słowa, ale tylko wtedy, jeżeli w stu procentach zgadzam się z wyrażonymi poglądami. Jeśli tak nie jest, raczej sobie odpuszczę.”

Co więcej, nie wiadomo kim jest napastnik. Człowiek, który stanął w progu domu Hedegaarda wyglądał ponoć „jak obcokrajowiec”. Jest więc bardzo prawdopodobne (podobnie jak w przypadku mordercy Pima Fortuyna), że osoba, która usiłowała zamordować Larsa nie była wyznawcą islamu, ale po prostu zwykłym imigrantem oburzonym kłamstwami i przeinaczaniem faktów w mediach. Pewnie myślał sobie, że robi coś dobrego. Opisywałem już wcześniej podobne zjawisko.

Jednak dopuszczenie takiej możliwości, że morderca jest jednak muzułmaninem, dodatkowo utrudnia sytuację. Oczywiście lewica już nieźle się nagimnastykowała w kwestii islamskiego fundamentalizmu, więc już samo doniesienie w prasie, iż zaistniało podejrzenie, że młody muzułmanin usiłował zamordować dziennikarza ze względu na jego poglądy, oznaczałoby dopuszczenie się zbrodni z nienawiści. Już samo odnotowanie takiego faktu (jeśli podejrzenia się potwierdzą), nie mówiąc o potępieniu zamachu, doprowadziłoby do kolejnych napięć.

Policja przed domem Hedagaarda

Policja przed domem Hedagaarda

Zapominamy jednak o innej kluczowej części tego niemalże jednomyślnego tchórzostwa. Czy aby przypadkiem Hedegaard nie jest sam sobie winien? Taką tezę postawiły niektóre media podkreślając, że jest on krytycznie nastawiony do islamu. Szkoda go, ale w końcu założył uchodzącą za antyislamską gazetę „Dispatch International”. Nie jestem ekspertem, ale moim zdaniem nie jest to pismo antyislamskie. Uważam, że „Dispatch International” wykonuje pracę pism głównego nurtu, którą te zaniedbują, ponieważ dały się zastraszyć. Mniejsza o to. Zastanówmy się lepiej, czy wszyscy byliby równie przerażeni gdyby ewangelikanin usiłował zamordować dziennikarza, ponieważ ten napisał coś niepochlebnego o chrześcijaństwie. Myślę, że taki przypadek skutkowałby prawdziwym urodzajem „odważnego” dziennikarstwa.

Do diabła z nimi wszystkimi. Żyjemy w kulturze tchórzy i hipokrytów. Place naszych miast są zapełnione obrońcami praw i wolności człowieka, ale kiedy morderca puka do drzwi dziennikarza, nie kiwną nawet palcem żeby nagłośnić sprawę.

Mam teraz zamiar zamówić prenumeratę „Dispatch International” i mam nadzieję, że inni też to zrobią. Jeśli rzeczywiście ta gazeta była przyczyną zamachu, rozbijmy odpowiedzialność, niech stanie się poczytną publikacją. Po zamachu Lars zaprosił mnie do współpracy przy „Dispatch International”. Będzie to dla mnie wielki honor i przyjemność.

To co przydarzyło się Larsowi Hedegaardowi jest ostateczną formą cenzury. Wygląda na to, że wiele osób nauczyło się już, że na pewne tematy należy milczeć. Moim zdaniem powinniśmy jednak postąpić inaczej. Solidarność była kiedyś cnotą lewicy, w obecnej sytuacji powinna być cnotą obrońców wolności.

Tłumaczyła GB

Źródło: http://blogs.spectator.co.uk/douglas-murray/2013/02/the-cowardly-and-hypocritical-media-abandons-lars-hedegaard/

Douglas Murray, znany brytyjski publicysta i komentator, jest jednym z dyrektorów konserwatywnego think-tanku Henry Jackson Society

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign