Osaczone przez przemoc

Setki imigrantek ukrywa się w Niemczech przed swoimi rodzinami uciekając od opresji, przemocy fizycznej, a nawet gróźb śmierci.

Organizacje charytatywne i pracownicy społeczni pomagają kobietom zdobyć nową tożsamość i zacząć niezależne życie, jednak ryzyko zemsty ze strony krewnych pozostaje.

Happening uliczny przeciwko „honorowym” zabójstwom – Heiderabad, Pakistan

Bahar uciekła pewnego zimowego poranka, półtora roku po tym, jak jej matka została zamordowana. Wyszykowała młodsze rodzeństwo do szkoły i gdy jej bracia i wujek jeszcze spali, wymknęła się na palcach z mieszkania. Dziś ma 26 lat i lubi nosić szpilki. Na miejsce spotkania wybrała popularną kafejkę w małym miasteczku. Ma delikatny makijaż i włosy upięte w kok, przedstawia się nowym imieniem, które nie może być użyte w tym artykule. Jej rodzina przybyła do Niemiec z Iraku w 1996 r. Przez pierwsze dwa lata mieszkali w Halle an der Saale we wschodnich Niemczech. Ojciec uważał, że większość zajęć jest poniżej jego godności, bił żonę i, jak opowiada Bahar, „gasił papierosy na jej ciele”. Czasem znikał na kilka miesięcy; Bahar podejrzewa, że był zaangażowany w działalność przestępczą.

Matka Bahar i piątki jej rodzeństwa próbowała odejść od męża-despoty, lecz gdy dowiedział się, że szuka informacji na temat niemieckiego prawa w zakresie rozwodów, wziął nóż i zamknął się z nią w pokoju. Bahar pokazuje dwie blizny na rękach – dowód, że próbowała ocalić matkę z rąk oprawcy. Po jej śmierci i skazaniu ojca na dożywotnie więzienie, Bahar i piątka rodzeństwa trafili w ręce wujka, któremu udało się zrobić dobre wrażenie na pracownikach opieki społecznej. Jednak były to tylko pozory. Mężczyzna pogłaśniał muzykę, by zagłuszyć płacz bitych dzieci, a Bahar musiała ukrywać siniaki pod makijażem. „Nie wolno mi było czytać książek, ani nawet wychodzić na balkon. Musiałam wyłącznie gotować, robić pranie i sprzątać” – opowiada. Wytrzymała w niewoli półtora roku. „Wtedy nadszedł moment, w którym już wiedziałam, że albo się zabiję albo ucieknę”.

Życie w strachu

Obecnie, niemal 60 lat po przybyciu pierwszych imigrantów za pracą, Niemcy są krajem w którym setki kobiet takich jak Bahar ukrywa się przed rodzinami. Musiały porzucić wszystko: swój dom, przyjaciół i krewnych. Nie porzuciły jednak nadziei. Ich pragnienia stoją w konflikcie z oczekiwaniami rodzin i środowiska, nie przystają do tradycyjnych wartości uznawanych w krajach, z których pochodzą ich krewni. Chcą natomiast żyć jak kobiety w zachodnich społeczeństwach: wolne, niezależne i wyzwolone.

Organizacja Papatya w Berlinie udziela rocznie pomocy około 60 kobietom i dziewczynom, które uciekają od swoich rodzin z powodu konfliktu kulturowego i którym groziło uprowadzenie, przymusowe małżeństwo, czy nawet śmierć. W Stuttgarcie, do schroniska dla kobiet trafia rocznie około 80 podań od kobiet  w podobnej sytuacji. Organizacja pomocy dla młodych ludzi Yasemin udziela co roku około 400 konsultacji, a około 300 kobiet zwraca się o pomoc przez internet. Organizacja praw człowieka Peri e.V. od roku 2008 pomogła około 50 dziewczynom i kobietom, które chciały uciec od swoich rodzin.

Lista krajów, z których pochodzą imigrantki, jest długa: jest na niej Turcja, Kosowo, Albania, Pakistan, Afganistan, Iran oraz Indie. Kilka miesięcy temu mężczyzna ze Sri Lanki oblał wrzątkiem swoją córkę w pewnym niemieckim mieście, gdy nie zgodziła się na przymusowe małżeństwo.

Niezbyt religijna rodzina

Mariam, 28-latka pochodzenia libańskiego, dzieli swój sekret z chłopakiem, Thomasem, z którym trzy i pół roku wcześniej uciekła od rodziny. Dziś żyją w ciągłym strachu przed konsekwencjami tej decyzji. „Jedna z moich krewnych została zastrzelona przez męża za to, że od niego uciekła. Moja rodzina uważa, że mąż postąpił słusznie” – mówi Mariam. Jest cichą brunetką o gładkiej cerze, jednak na szyi ma czerwone plamy, prawdopodobnie ze zdenerwowania. „Jeśli moja rodzina nas znajdzie, jesteśmy martwi” – mówi. Miała trzy lata gdy przeprowadzili się do Niemiec z Libanu. Ma jedenaścioro rodzeństwa. Życie dziewczynek było pełne nakazów i zakazów. Ojciec przegrał najstarszą córkę w karty, gdy miała 15 lat. „W naszym świecie wciskają ci pierścionek na palec, a łańcuch na szyję i twoja przyszłość jest przypieczętowana” – wyjaśnia Mariam.

Przyczyną ich zachowania nie była wcale religia, ponieważ jej rodzina nie należała do bardzo religijnych: nigdy się nie modlili, a ona nie musiała nosić chusty. Jej przypadek ukazuje jednak, że fakt, iż rodzina nie należy do żarliwych wyznawców Allacha, nie oznacza bynajmniej liberalnego podejścia do spraw rodzinnych. Archaiczne tradycje oraz patriarchalny sposób myślenia nie uznają wolnej woli w odniesieniu do kobiet – wyjaśnia Jan Kizilhan, profesor psychologii z Freiburga. Jego zdaniem rodziny są słabo zintegrowane z niemieckim społeczeństwem posługują się tak zwanym „zbiorowym zrozumieniem” co do tego, jakie prawa przysługują kobietom, a co jest uważane za niegodne. „W ten sposób regulowane jest życie społeczne”. Kizilhan przez ostatnie 15 lat pracował jako ekspert w sprawach sądowych, również tych dotyczących honorowych zabójstw. Zasady, o których mówi, pochodzą z czasów, gdy nie było policji ani prawodawstwa w rejonach, z których wywodzą się imigranci, więc patriarchowie narzucali swoje własne prawa. „W niektórych rodzinach, prawa te są bezmyślnie przekazywane z pokolenia na pokolenie, a religii używa się w celu ich usankcjonowania”.

Zaniżona statystyka zabójstw

Gdy kobieta swym zachowaniem naruszy tradycyjne normy, naraża w ten sposób na szwank reputację całej rodziny. Kobiety w tych społecznościach są własnością mężczyzny, toteż mężczyzna, który nie ma kontroli nad swoimi kobietami jest uważany za słabego i niesolidnego. W takiej sytuacji może albo znieść hańbę, którą rzekomo został okryty, za pomocą pieniędzy, albo karząc kobietę w widoczny dla wszystkich sposób. „Istnieją określone reguły postępowania w celu odzyskania rzekomo utraconego honoru; w najbardziej ekstremalnych przypadkach dopuszcza się honorowe zabójstwo” – które zdaniem Kizilhana jest zjawiskiem społecznym, a nie religijnym.

Według szacunkowych danych ONZ, co najmniej 5000 dziewcząt i kobiet na całym świecie ginie rokrocznie „w imię honoru”, z czego w Niemczech zidentyfikowano od 7 do 10 tak zwanych honorowych zabójstw rocznie. Jednak zdaniem Kizilhana ta liczba jest znacznie wyższa, gdyż badacze z instytutu Maxa Plancka nie uwzględnili ukrytych zbrodni – rzekomych samobójstw, tajemniczych zniknięć i wypadków.                 

We condemn honour killing

„Ucieknę z Tobą”

Dzień, w którym Mariam, młoda kobieta z Libanu, naraziła swoje życie na niebezpieczeństwo, był dniem, w którym zakochała się w Thomasie, swoim szefie z restauracji, w której pracowała. Thomas zauważył, że bracia przywożą ją codziennie do pracy i odbierają od razu po skończonej zmianie i domyślił się, że dziewczyna w domu cierpi. „Kiedy przyjdzie ten moment i będziesz chciała uciec, ucieknę z tobą” – powiedział pewnego dnia. Ten moment nadszedł w listopadzie 2008r, gdy ich sekretny romans trwał już rok. Brat Mariam żenił się i w zamian za to ojciec panny młodej chciał, żeby Mariam poślubiła jego syna. Ta odmówiła, ściągając na siebie gniew rodziny.

Usłyszawszy co się stało, Thomas nie zastanawiał się długo. Znalazł dla Mariam miejsce w schronisku dla kobiet w innym mieście, a sam ukrył się w domu krewnego. Po czterech tygodniach znów byli razem. Thomas z braku środków zamieszkał w schronisku dla bezdomnych, Mariam żyła w ciągłym strachu, odbierała telefony z pogróżkami. Po pewnym czasie zamieszkali w domku wakacyjnym jednego z pracowników socjalnych, ale wciąż towarzyszyły im obawy przed tym, co się może stać, gdy odnajdzie ich rodzina Mariam.

Zakazana miłość

Oto historia 18-letniej Arzu Ozmen, z Detmold. Ta członkini grupy religijnej Yazidi, została znaleziona na polu golfowym w landzie Schleswig-Holstein 13 stycznia; zginęła od dwóch strzałów w głowę. Jedenaście tygodni wcześniej została porwana przez swoje rodzeństwo z mieszkania swojego chłopaka, 23-letniego Niemca. Historia zakazanej miłości Ozmen i nieudanej próby ucieczki jest tragiczna, jednak najgorsze jest to, że jest to typowy scenariusz zdarzeń. Adwokat Ozmen dokładnie pamięta ich pierwsze spotkanie, gdy dziewczyna zwróciła się do niego z prośbą o zmianę nazwiska. „Ostrzegła mnie, że jeśli zgodzę się ją reprezentować, czeka mnie wizyta jej rodziny” – wspomina. Było jasne, iż sprawa nowej tożsamości dla Ozmen będzie wymagała sporo zachodu. Największym problemem była siostra Ozmen, która pracowała w administracji miasta Detmold i miała dostęp do informacji wewnętrznych. Udało jej się skontaktować z adwokatem z miasta Oberhausen, oddalonego od Detmold o 160 km, do którego zwrócił się prawnik dziewczyny.

Wreszcie udało się znaleźć urząd w Westfalii, gdzie uznano powagę sytuacji Ozmen. Dziewczyna złożyła również wniosek przeciwko rodzinie, przedstawiając jak niebezpieczna jest jej sytuacja. „Była obywatelką Niemiec od trzeciego roku życia, z związku z tym można było dokonać zmiany nazwiska ze skutkiem wstecznym” – wyjaśnia urzędnik. Azru wybrała dla siebie imię Emily Osterman, zmieniła także wygląd: ścięła włosy i zafarbowała na blond. Aby uniknąć powiadomienia lokalnych władz w Detmold, sprawa Ozmen została opatrzona klauzulą tajności; tak postępuje się w przypadkach, gdzie ujawnienie informacji groziłoby śmiercią danej osoby. Ozmen zdążyła odebrać swoje dokumenty na kilka dni przed porwaniem. Pragnienie dziewczyny spotkania się ze swoim chłopakiem było jednak silniejsze od strachu. Ozmen wymeldowała się ze schroniska dla kobiet, czym wydała na siebie wyrok śmierci. Troje jej rodzeństwa zostało oskarżonych o morderstwo i oczekuje na proces; jak do tej pory nie ujawnili, które z nich zamordowało Arzu.

„Wszystko poszło na marne”

Sobair O. z Hamburga odsiaduje wyrok dożywocia na dokonanie tak zwanego „honorowego zabójstwa”. Po pobycie w poprawczaku nie wrócił na praktyki w dziale sprzedaży, gdyż nie chciał poprosić szefa o ponowne przyjęcie: „Nie zamierzałem się przed nim płaszczyć. My tego nie robimy”, mówi. Taka postawa tłumaczy w dużym stopniu to, co się wydarzyło później.

15 maja 2008 O. zabił swoją 16-letnią siostrę Morsal. Zadał jej ponad dwadzieścia ciosów nożem, ponieważ chciała żyć jak normalna dziewczyna w Niemczech. Morsal wykrwawiła się na śmierć. Sędzia orzekający w tej sprawie uznał to za zbrodnię wynikającą z „czystej nietolerancji”, motywem sprawcy był urażony honor. Usłyszawszy ten werdykt, rodzina Sobaira wpadła w szał.

Według O., rodzice zabrali Morsal do ciotki do Afganistanu, aby nauczyć ją „jak powinna zachowywać się kobieta”. Dziewczyna spędziła tam rok. „Ciągle dzwoniła do mnie i prosiła, żebym ją stamtąd zabrał” – mówi. Gdy, jak twierdzi dowiedział się, że siostra ma tam być wydana za mąż, udało mu się przekonać rodziców do jej powrotu do Niemiec. Matka zgodziła się, pod warunkiem że, Sobair dopilnuje, by dziewczyna „nie sprawiała już więcej kłopotów”. Jednak po powrocie do Niemiec dziewczyna wróciła do swojego dawnego trybu życia. Czasami nie wracała do domu przez kilka dni oraz, jak twierdzi Sobair, okradała jego i rodziców. „Matka dzwoniła do mnie kilka razy dziennie i krzyczała: Gdzie jest Morsal? Zrób coś z tym! Wszyscy o nas mówią. Stajecie się tacy sami jak Niemcy”. „Wiedzieliśmy, że ma chłopaka, ale w naszym społeczeństwie dziewczyna po prostu nie może robić takich rzeczy”.

Sobair pamięta tylko, że wyciągnął nóż. Sam zgłosił się na policję. „Chciałem ochronić dobre imię rodziny. Dziś wiem, że nie miałem prawa jej zabić” – mówi.

Wysoka cena za nową tożsamość                                          

W dużych miastach, z liczną populacją imigrantów, jak na przykład w Berlinie, agencje pomocy są lepiej zaznajomione z problemem, niż na terenach wiejskich. Ale nawet w stolicy to, na ile pomocy mogą liczyć kobiety, zależy od tego, jak dobrze pracownik socjalny zajmujący się ich sprawą zna się na rzeczy. Gdy kobieta szukająca pomocy nie jest obywatelką Niemiec, stosunkowo łatwo może otrzymać nową tożsamość poprzez proces naturalizacji. Kiedy formalności zostaną załatwione, pracownik ustala dzień ucieczki. Tego dnia czeka w swoim samochodzie, z włączonym silnikiem, na biegnącą doń kobietę, którą często wiezie setki kilometrów od miejsca zamieszkania. Wie, że rodzina będzie jej poszukiwać, używając do tego różnych metod, włącznie z groźbami i łapówkami.

Presja na mężczyzn

W swoich badaniach psycholog Jan Kizilhan zaobserwował ogromną „presję społeczną na ojców i synów”. Przeprowadził wywiady z 21 mężczyznami pochodzenia tureckiego, którzy zostali aresztowani za honorowe zabójstwa w Niemczech. Z badań wynika, że niewielu z nich wykazuje typowe cechy dla mordercy czy agresywnego przestępcy. Większość działała pod wpływem presji wywieranej przez ojców, matki czy społeczność. Zagrożenie wystąpieniem zbrodni honorowej jest wyższe w tych społecznościach, gdzie fanatyzm odgrywa dużą rolę.

W 1994 Federalny Sąd w Niemczech orzekł, że honorowe zabójstwa mają być zakwalifikowane do zbrodni popełnianych z „niskich pobudek” i należy zastosować w tych przypadkach niemieckie prawo i normy moralne, a nie prawa grupy etnicznej, która nie przestrzega norm niemieckich. Jednak badania przeprowadzone w Instytucie Maxa Plancka pokazują, że wielu sędziów nie zgadza się z tym wyrokiem, a honor jest uwzględniany jako okoliczność łagodząca w 25% przypadków. Gunter Widmaier, prokurator z Karlsruhe, uważa że takie zachowanie jest wynikiem obaw niektórych sędziów przed „nazywaniem rzeczy po imieniu, aby uniknąć apelacji”.

Koniec źle rozumianej tolerancji?

W świetle tych informacji, wyrok jaki zapadł w sprawie zabójstwa Gülsüm S. w Kleve w grudniu 2009, jest tym bardziej zaskakujący. Dwudziestoletnia kobieta pochodzenia kurdyjskiego została śmiertelnie pobita przez brata. Jej twarz była tak zmasakrowana, że prawie nie dało się jej zidentyfikować. Zapadł wyjątkowy wyrok: sąd skazał zarówno brata jak i ojca Gülsüm za zabójstwo, mimo że ojciec nie był bezpośrednio zaangażowany w zbrodnię.

Czy wyrok w Kleve wyznacza koniec źle rozumianej tolerancji ze strony niemieckiego wymiaru sprawiedliwości? Profesor Kizilhan ma nadzieję, że ten wyrok będzie pewnego rodzaju sygnałem, gdyż jego zdaniem w Niemczech w ciągu najbliższych 10-15 lat będzie popełnianych coraz więcej aktów przemocy w imię honoru. „Mamy do czynienia z wewnętrzną walką pokoleniową pośród imigrantów, która pozostaje niewidzialna dla ludzi z zewnątrz; drugie i trzecie pokolenie używa tradycyjnych wartości aby utrzymać kontrolę, a jednocześnie coraz więcej kobiet przeciwstawia się temu” – wyjaśnia Kizilhan.

Bilkay Oney, minister ds. integracji w Badenii-Wirtembergii, chciałaby także pomagać kobietom, które znalazły się w Niemczech w wyniku przymusowych małżeństw. Oney, członkini partii SPD, sama będąc z pochodzenia Turczynką uważa, że kobiety te powinny mieć zagwarantowany specjalny status prawny wcześniej, niż tak jak jest obecnie, po upływie trzech lat. „Inaczej nie mają one możliwości uwolnienia się z opresji. Gdy rodzina uzna, że splamiły jej honor odchodząc od męża, nie mają już możliwości powrotu” – mówi Oney.

Najlepszym rozwiązaniem, według Yasemin Karakaoglu, profesor edukacji interkulturalnej na Uniwersytecie w Bremie, byłoby podwójne obywatelstwo. „To nie tylko promocja integracji. Takie rozwiązanie miałoby pozytywny wpływ na realizację programów pomocy dla dziewcząt i kobiet. W wypadku porwania, dawałoby legalne środki do tego, by sprowadzić ofiary z powrotem do Niemiec” – twierdzi Karakaoglu.

Pewność siebie

Mariam i Thomas często rozmawiają o tym, które z nich więcej poświęciło dla „drugiej połowy”. Pobrali się w zeszłym tygodniu i zamierzają założyć rodzinę. Mariam cieszy się z „prawdziwego domu” – dwupokojowego mieszkania, gdzieś w Niemczech. Nawet rodzice Thomasa nie wiedzą, gdzie jest ich syn. Mariam jest już na tyle pewna siebie, że może sama pójść do piekarni. „To dla mnie największy luksus, móc poruszać się samodzielnie”. Tylko raz musiała skonfrontować się z rodziną. Za radą swojego adwokata złożyła pozew przeciwko swojej siostrze, po tym jak ta groziła jej przez telefon. Aby nie narażać Mariam na niebezpieczeństwo, wszelkie procedury odbyły się poprzez wideokonferencję. Siostra zarzekała się, że tylko udzielała jej dobrej rady. Podczas przesłuchania starsze siostry Mariam zeznały, że to dla nich normalne, iż są żonami swoich kuzynów i stworzyły obraz kochających, wzorowych rodzin, gdzie każdy może robić, co tylko chce.

Decyzja sądu dała Mariam promyczek nadziei. Jej siostra została skazana na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata za stosowanie grób. „To był ważny krok. Jeśli cokolwiek teraz stanie się mojej klientce, okoliczności będą bardziej oczywiste” – powiedział adwokat Mariam.

Czasami na myśl o młodszej siostrze Mariam ma łzy w oczach; przykro jej; że musiała ją zostawić samą. Co czuje na myśl o rodzicach? Zastanawia się przez chwilę. „Czuję nienawiść. I tęsknotę” – mówi.

Źródło: http://www.spiegel.de/international/germany/young-immigrant-women-flee-their-families-a-826648.html

Tłumaczenie Totty

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign