O filmach i strachu

M. Zuhdi Jasser

*****

Dziennikarze i administracja publiczna dają się zwodzić islamistom. Grad oskarżeń posypał się pod adresem tych, którzy ostrzegają przed muzułmańskimi radykałami. Przed stygmatem „islamofoba” nie chroni nawet bycie… muzułmaninem.

Sprawa dotyczy projekcji filmu pt. „Trzeci Dżihad”, w którym byłem narratorem. Wydaje się oczywiste, że „The New York Times”, a w ślad za nim nowojorska policja i burmistrz Bloomberg dali wiarę rażącym przekłamaniom rozpowszechnianym przez CAIR (Rada ds. relacji amerykańsko-islamskich) – organizację powiązaną z terrorystycznym Hamasem, z którą FBI zerwało wszelkie kontakty.

Zacznijmy od najbardziej ewidentnego błędu „Times’a”. Jako dowód potwierdzający zarzut, że „Trzeci Dżihad” ukazuje większość amerykańskich muzułmanów jako ekstremistów wykorzystano fakt, iż w filmie pada kwestia „Taki jest faktyczny plan działania islamistów w Ameryce”. Faktycznie jest powiedziane, że „ten dokument ukazuje prawdziwy plan działania wielu muzułmańskich przywódców tu w Ameryce”.

Co więcej, film rozpoczyna się od zdania: „To nie jest film o islamie. Jest to film o zagrożeniu, jakie niesie radykalny islam. Jedynie niewielki procent ponadmiliardowej społeczności muzułmańskiej stanowią radykałowie”.

Czego „Times” również nie zauważa, to fakt, iż jestem żarliwym wyznawcą islamu, a praktyka i zasady tej religii stanowią podstawę mojego życia. Śmiem wątpić żeby redaktorzy, chcący występować w roli obrońców uciśnionych muzułmanów amerykańskich, zadali sobie trud obejrzenia dokumentu przed napisaniem artykułu pt: „Film pełen nienawiści”.

Fakty przedstawione w filmie są prawie całkowicie oparte na dokumentach stanowiących dowody w największym procesie dotyczącym finansowania aktów terroru, jaki miał miejsce w Ameryce – Stany Zjednoczone przeciwko Fundacji Ziemi Świętej (Holy Land Foundation). Dokumenty te ukazują powiązania z Bractwem Muzułmańskim takich organizacji jak CAIR i innych grup, o których względy tak zabiega większość amerykańskich mediów i urzędników państwowych, zwłaszcza od czasu wydarzeń z 11 września.

Bractwo Muzułmańskie może i różni się znacznie od Al Kaidy co do taktyki, ale mają takie same globalne, islamistyczne cele.

Istotną kwestią nie jest to, że radykalna mniejszość muzułmańska miałaby przejąć kontrolę nad Stanami Zjednoczonymi, ale fakt, iż starają się oni uchodzić za umiarkowanych, chcąc osłabić nasze poparcie dla wolności, podczas gdy islamiści przejmują władzę nad krajami muzułmańskimi za zagranicą zagłuszając inne głosy faktycznie umiarkowanych muzułmanów w kraju. Zamieszanie wokół filmu pokazuje ich skuteczność w przedstawianiu krytyki islamistów jako krytykę wszystkich muzułmanów.

Jedną z głównych metod stosowanych przez radykalnych islamistów na świecie w celu uciszenia antyislamskich muzułmanów, jest publiczne uznanie ich za niemuzułmanów, wykluczenie ze społeczności (ummah) i nazwanie ich apostatami (takfir). Taki właśnie rezultat mają te nikczemne przekłamania dotyczące filmu na moją pracę i pracę wielu innych muzułmanów, którzy publicznie próbują przeciwstawić się establishmentowi amerykańskich islamistów.

Oszczerstwo to pasuje idealnie do fragmentu zamieszczonego w gazecie Al-Fida (powiązanej z Al-Kaidą), który nawołuje, by trzymano mnie, „diabła” (Iblis) z dala od syryjskiej opozycji, cytując szereg domniemanych odstępstw od wiary, których rzekomo się dopuściłem, włączając w to posłuszeństwo względem Stanów Zjednoczonych i ich armii.

Wziąłem udział w tym dokumencie dlatego, że my, muzułmanie, powinniśmy zaangażować się w prawdziwą walkę z radykałami, którzy chcą „uprowadzić” naszą wiarę. W tym kraju, miliony takich jak my nie mogą być reprezentowane przez żadnego przywódcę czy lobby, gdyż jesteśmy zbyt różnorodni ideologicznie.

Polityczny islam jest siłą napędową takich organizacji jak CAIR, które nigdy publicznie nie przyznają się do swojej niekompatybilności z zachodnim liberalizmem i wartościami amerykańskimi. Gdyby Amerykanie wreszcie zdali sobie sprawę z tego, jak cienka jest granica między pokojowym islamizmem (politycznym islamem) a islamizmem wojującym, uzasadnienie dla istnienia tych, wywodzących się z Bractwa Muzułmańskiego ugrupowań, wkrótce zniknęłoby.

Wielu z nas, którzy od dłuższego już czasu próbują walczyć z establishmentem islamistycznym w Ameryce stworzyło Koalicję Przywódców Muzułmanów Amerykańskich (American Islamic Leadership Coalition), organizację, do której burmistrz Bloomberg i „the Times” powinni w przyszłości wyciągnąć rękę, zamiast odsądzać od czci i wiary filmy. (PS)

Tlum totty na podstawie http://www.nypost.com

 

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign