Norwegia, sojusznik Hamasu

Hanne Nabintu Herland 

Norwegia nie jest już wiarygodnym negocjatorem pokojowym. Milcząco zaakceptowaliśmy prześladowanie chrześcijan, Żydów i homoseksualistów przez islamistów.

W ciągu kilku ostatnich lat Norwegia zyskała sobie na świecie wątpliwą sławę państwa wspierającego organizacje terrorystyczne, których działania budzą odrazę społeczności międzynarodowej. Doszło do tego wskutek przyjęcia założenia, że najlepszym sposobem zwalczania terroryzmu jest dialog. Istnieją jednak wszelkie powody, by zakwestionować nasze łagodne rozmowy i szczodre wsparcie finansowe dla islamistów szerzących ideologię, której celem jest m.in. zniszczenie wszelkich mniejszości na Bliskim Wschodzie.

Według „International Herald Tribune” z 19 września były prezydent Egiptu Hosni Mubarak ostrzegał, że alternatywą dla ustroju autorytarnego jest uwolnienie radykalnych sił religijnych, które pogrążą państwo w chaosie. Miał rację. Arabska Wiosna zamieniła się w Arabską Zimę. Publicysta tygodnika „Time” napisał 24 września, że region ten staje się coraz bardziej niestabilny w miarę jak w kolejnych krajach władzę przejmują islamiści.

Agresja wobec mniejszości

Przekonanie, że wprowadzenie demokracji automatycznie rozwiąże problemy etniczne, religijne i społeczne, w rzeczywistości wsparło poczynania nietolerancyjnych ekstremistów, których celem jest wykorzystanie demokracji do wprowadzenia sztywnego, skostniałego islamizmu.

Obecnie obserwujemy znaczny wzrost agresji wobec mniejszości. Dotyczy to egipskich Koptów, których setki tysięcy uciekło z Egiptu od 2011 roku, a także sufich, asyryjskich chrześcijan w Iraku mieszkających tam od dwóch tysięcy lat, Kurdów i homoseksualistów; według gazety „The Observer” w samym tylko Iraku zginęło w latach 2004-09 około tysiąca homoseksualistów. Jak wiadomo, homoseksualizm nie stanowił przestępstwa za rządów Saddama Husseina.

Żydzi, przedstawiciele innej mniejszości zamieszkującej Bliski Wschód od wielu tysięcy lat, od dłuższego czasu muszą masowo opuszczać kraje muzułmańskie. Zjawisko to przybrało takie rozmiary, że obecnie ocenia się pozostałą tam populację Żydów na 18 000, a w Libii w ogóle już ich nie ma według danych organizacji Standwithus.

Teraz przyszła kolej na chrześcijan w Syrii. Wróciłam właśnie z podróży po Bliskim Wschodzie. Wygłosiłam tam cykl wykładów, poza tym przyjął mnie na audiencji prawosławny patriarcha Jerozolimy Teofil III. Rozmawiałam też z dyplomatami, ambasadorami i profesorami. Odwiedziłam Wzgórza Golan i rozmawiałam z jednym z przywódców chrześcijan w Syrii. To, co mówił budziło grozę. Dziesiątki tysięcy chrześcijan zmuszone są do ucieczki, ponieważ islamistyczny odłam wspieranych przez Zachód rebeliantów przejmuje kontrolę, a „chrześcijanie są w nowej Syrii niemile widziani”.

Tak więc chodzi się od drzwi do drzwi i likwiduje chrześcijan. Ci, którzy jeszcze zostali, spodziewają się kolejnych pogromów. Wiele milionów mieszkańców Syrii jest tak naprawdę członkami mniejszości. Jeśli reżim Assada, który sam należy do islamskiej mniejszości, upadnie, regionowi grożą następne masakry.

Nawoływanie do ludobójstwa

Nawet pobieżne spojrzenie na przykład na statut Hamasu ujawnia, że jest on kwintesencją antyliberalnego, antydemokratycznego i wrogiego wszelkim mniejszościom sposobu myślenia: wzywa się w nim do mordowania członków mniejszości żydowskiej oraz zachęca własną ludność cywilną do popełniania samobójstwa w imię Allacha. Prawo szariatu ma zostać wprowadzone we wszystkich krajach, które muzułmanie siłą odebrali innym, odrzucić należy każdą pochodzącą od społeczności międzynarodowej propozycję rozwiązań pokojowych. Rozwiązania o charakterze świeckim są dla Hamasu nie do przyjęcia, a obowiązkiem przedstawicieli innych niż islam religii jest bezwarunkowe poddanie się.

Tak więc obecne oficjalne stanowisko Norwegii uprawnia do stwierdzenia, że jest ona dla Hamasu idealnym sprzymierzeńcem. Tutaj nie słyszy się niemal protestów. Hamasowi i innym antyhumanitarnym formacjom udało się pozyskać na Zachodzie politycznych sojuszników, a jednocześnie u siebie w domu prześladują one mniejszości. Milczymy, chociaż wiemy, że masowo giną niewinni ludzie. A ci, którzy milczą, najwyraźniej zgadzają się na to, co się dzieje.

Dyplomacja pod znakiem książeczki czekowej

Statut Hamasu to kwintesencja antyliberalnego, antydemokratycznego i wrogiego mniejszościom sposobu myślenia (FOTO: SUHAIB SALEM)

Norweska polityka zagraniczna to polityka książeczki czekowej. Przez kilka ostatnich lat bezkrytycznie udzielaliśmy wielomiliardowego wsparcia. Byliśmy pierwszym zachodnim krajem, który zaakceptował Hamas i który konsekwentnie odmawia potępienia go jako organizacji terrorystycznej (nie przejmując się tym, że uczyniły to Stany Zjednoczone, Unia Europejska i ONZ). Bez przerwy zapraszamy do Oslo ich delegatów i oferujemy „szkolenia w zakresie demokracji” formacji, która już dawno obwieściła, że nigdy się nie ugnie i nie zaakceptuje pokojowych rozwiązań proponowanych przez świeckie społeczeństwa. Iluż to „przyjaciół” Norwegia zdołała sobie kupić dzięki aktywnemu wsparciu finansowemu?

Sypiając z wrogiem

Chodzimy do łóżka z wrogiem i jeszcze jesteśmy z tego dumni. Tutaj nienawiść do Żydów i do państwa Izrael idą ręka w rękę. Pobieżne spojrzenie na użycie zdjęć przez media w czasie ostatniego konfliktu między Izraelem i Gazą pokazuje, jak jednostronnie opisują one rzeczywistość. Prawie wszystkie fotografie przedstawiają rannych w Gazie, nie widać niemal rannych i zabitych ludzi czy zniszczonych budynków w Izraelu, w kierunku którego Hamas tylko w tym roku wystrzelił ponad 2200 rakiet. Kształtowanie opinii zachodnich dziennikarzy to według publicysty „The Wall Street Journal” z 19 listopada świadoma polityka PR ze strony Hamasu, który od dawna rozmieszcza infrastrukturę militarną w sąsiedztwie miejsc zamieszkiwanych przez ludność cywilną.

Oczywiście usiłuje się stworzyć wrażenie, że to Izrael jest „zbrodniarzem”. Celem jest demonizowanie liberalnej demokracji izraelskiej, jedynego kraju na Bliskim Wschodzie, który przyznaje chrześcijanom i muzułmanom te same prawa, co żydom i jedynego kraju, gdzie liczebność mniejszości religijnych rośnie, według Jewish Virtual Library. Natomiast w Norwegii młodzi są indoktrynowani do nienawiści; jako przykład może posłużyć przedstawicielka młodzieżówki Partii Pracy, która niedawno napisała na Facebooku, że chciałby powrotu Hitlera i kontynuacji Holokaustu.

Zmarnowane szanse Norwegii

Międzynarodowa sława Norwegii jako wiarygodnego i uczciwego negocjatora w rokowaniach pokojowych to już niestety przeszłość. Porozumienie z Oslo z 1993 roku stanowiło jedno z niewielu naprawdę znaczących osiągnięć, dzięki którym nasz kraj zaistniał na arenie międzynarodowej. Podczas rokowań w Oslo Norwegia była najważniejszym podmiotem promującym rozwiązanie polegające na istnieniu dwóch państw. Porozumienie z Oslo stwierdza wyraźnie, że to obydwie strony mają uzgodnić ze sobą kwestie przeprowadzenia granic i podziału terytoriów. Nie został tam wymieniony żaden inny kraj, nawet USA.

Jednak zaledwie w kilka lat później niecierpliwie odrzuciliśmy porozumienie z Oslo, łamiąc dobrowolnie złożone obietnice. Norwegia zaczęła zachęcać Palestyńczyków do pominięcia tegoż wynegocjowanego przez siebie porozumienia i do zwrócenia się bezpośrednio do ONZ z wnioskiem o przyznanie statusu obserwatora na podstawie granic sprzed roku 1967.

Norwegia zmarnowała szansę na odgrywanie roli wiarygodnego negocjatora, ponieważ mierzy Izrael inną miarką niż islamistów. Milcząco zaakceptowaliśmy prześladowania chrześcijan, żydów i homoseksualistów przez wyznawców Allacha. To prawda, chociaż bardzo niewygodna.

Hanne Nabintu Herland jest historykiem religii, a także publicystką i pisarką norweską

Tłumaczenie: Rol

Źródło: http://www.aftenposten.no/meninger/kronikker/I-seng-med-fienden-7074641.html

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign