Tragedia na stadionie piłki nożnej w Port Saidzie, gdzie w środę zginęły w zamieszkach 74 osoby, spowodowała wybuch kolejnej fali starć między demonstrantami i policją w okolicach placu Tahrir w Kairze. Wojsko oskarżyło w piątek o podżeganie do starć „zagranicę”.
Uczestnicy manifestacji – podobnie jak wczoraj – obrzucali kamieniami siedzibę MSW. Podpalili również główną siedzibę urzędu podatkowego usytuowanego nieopodal Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w samym śródmieściu Kairu. Na zewnątrz budynku wyciągnęli biurka i szafy, aby utworzyć z nich barykadę przeciwko atakującym ich granatami z gazem łzawiącym siłom bezpieczeństwa.
Najwyższa Rada Wojskowa rządząca w Egipcie po obaleniu prezydenta Hosniego Mubaraka w komunikacie ogłoszonym na Facebooku oskarżyła o celowe prowokowanie starć i niezgody w celu utrzymywania napięcia w Egipcie „siły zagraniczne i wewnętrzne”.
Oficjalna agencja Mena nadała apel egipskiego premiera Kamala al-Ganzuriego do „mędrców narodu i rewolucyjnej młodzieży” o wspólne z wojskiem działania w celu opanowania sytuacji.
Najwyższa Rada Wojskowa wezwała dzisiaj wszystkie egipskie siły polityczne do „interwencji na rzecz położenia kresu niezgodzie”.
W zamieszkach zginęły od wczoraj cztery osoby, w tym żołnierz, a rannych zostało, według różnych źródeł, od 544 do blisko 1700 osób.
Więcej na: interia.pl