Niepopularne stanowisko: zakazać burkę

Uważam, wbrew temu, co wydaje się być przyjętym konsensusem liberalnym, że takie rzeczy, jak zakwefienie kobiet, powinny być zakazane, nie tylko dlatego, że wykreśla to kobiety z przestrzeni publicznej, ale dlatego, że jest to w sposób nieunikniony środkiem przymusu wobec niektórych (jeśli nie wszystkich) kobiet — i sądzę, że celem tego zakrycia jest właśnie przymus.

Podejrzewam, że również te kobiety, które nakładają burkę jako wyraz pobożności, traktują to jako środek nacisku na inne kobiety z tej samej społeczności. Mieliśmy dość długą — ale kulturalną — dyskusję na ten temat pod moim ostatnim postem, zatytułowanym „The New Atheism and the Problem of Islam” i choć, jak sądzę, nie posunęliśmy się daleko od punktu wyjścia, pewne rzeczy zostały wyjaśnione.

Nie będę tutaj powtarzał tej dyskusji, bo w tym poście jako przykładu chcę użyć czegoś, co zdarzyło się niedawno na University of Leicester. Wykład Hamzy Tzortzisa* o istnieniu boga, na który wyprzedano wszystkie bilety, był ściśle segregowany: bracia (mężczyźni) i siostry (kobiety) kierowani na jedną lub drugą stronę:

Według artykułu w „Guardianie”:

Informacja na witrynie internetowej grupy [Stowarzyszenie Islamskie uniwersytetu] mówi: „Na wszystkich naszych imprezach [stowarzyszenie] stosuje ścisłą politykę segregacji miejsc między mężczyznami i kobietami”.

Nic nie może być jaśniejsze.

Ktoś mógłby zapytać, co to ma wspólnego z zakazem burki? To naprawdę proste. Kilka akapitów poniżej tej informacji czytamy:

Nikab BurkaRupert Sutton, z grupy nadzorującej na kampusie, Student Rights, twierdzi, że panuje „systematyczne stosowanie segregacji przez studentów stowarzyszeń islamskich w całym kraju”.

Napisał on: „Choć ci, którzy to narzucają, mogą przedstawiać to jako dobrowolne, nie powinno się minimalizować nacisku na studentki, by dostosowały się i poddały tym regułom, które zachęcają do podporządkowania”.

Chodzi mi po prostu o to: jeśli, jak mówi Sutton, „nie powinno się minimalizować nacisku na studentki, by dostosowały się i poddały tym regułom, które zachęcają do ich podporządkowania”, to jest, jeśli tak jest na kampusie uniwersyteckim — a w to nietrudno uwierzyć — spróbujcie wyobrazić sobie wagę „nacisku… na dostosowanie”, tzn. przymusu w zżytych społecznościach etnicznych, które wyrastają w niektórych miastach Zachodu. W dyskusji pod ostatnim postem Rahman, muzułmanin, który z mocą wyraził swój godny pochwały liberalny ideał islamu, mówi — i poparli go w tej dyskusji nie-muzułmanie — że narzucanie restrykcji na sposób ubierania się ludziom, którzy taki ubiór wybierają, jest sprzeczne z zasadami liberalnymi. Innymi słowy, przyznaję, że jestem wyjątkiem w tej dyskusji, ale nadal uważam, że zakaz wykreślenia kobiet z przestrzeni publicznej jest niezbędny w społeczeństwach, które chcą być wolne, i że w kontekście, w jakim pełne zakrycie ciała jest stosowane zwyczajowo, nie ma prawdziwego wyboru.

Podkreślam słowa „wybierać” i „wybór”, ponieważ uważam, że niewątpliwie jest prawdą, że wiele kobiet w tych społecznościach nie wybiera nakazu „islamskiego” ubioru, który Maryam Namazie nazywa „ruchomym więzieniem” lub „workiem na zwłoki”, i nie wybrałyby tego, gdyby były wolne od przymusu religijnego i społecznego. Równocześnie, jak powiedziałem wcześniej, istnienie tego rodzaju wykreślenia kobiet zagraża nie tylko tym kobietom, ale zagraża kobietom w kulturach liberalnych Francji lub Wielkiej Brytanii, Kanady lub Stanów Zjednoczonych, które żyją w bezpośredniej bliskości do społeczności, w których to wykreślenie jest zwyczajowe. Jest to groźne, ponieważ przez zakrywający wszelkie formy ubiór, wynikający z tego kontekst społeczny staje się otępiająco męski, jak powiedziała mi znajoma, która mieszka w bezpośredniej bliskości takiej społeczności. W takim kontekście kobiety są w praktyce zmuszone do noszenia ubioru, który wymazuje ich istnienie społeczne, albo też muszą wyłączyć siebie z przestrzeni publicznej, ponieważ jest ona nadmiernie męska i zagrażająca.

W artykule „Guardiana” z 2009 r. jest informacja, że Muzułmańska Rada Brytanii potępiła prezydenta Francji Sarkozy’ego za jego wypowiedzi o burce:

Muzułmańska Rada Brytanii (MCB) powiedziała, że twierdzenie pana Sarkozy’ego, iż ubiór islamskich kobiet, zakrywający od stop do głów, oznacza podporządkowanie, było „protekcjonalne i obraźliwe”.

Krytyka ta dotyczyła wykorzystania przez Sarkozy’ego przemówienia politycznego w poniedziałek, by oświadczyć, że burka „nie jest mile widziana” we Francji.

W posunięciu, które grozi ponownym rozognieniem debaty o ubiór religijny, pan Sarkozy powiedział: „Burka nie jest oznaką religii, jest oznaką podporządkowania.

Nie możemy zaakceptować w naszym kraju istnienia kobiet, które są więźniami za siatką, odciętymi od wszelkiego życia społecznego, pozbawione tożsamości”.

Niemniej z pewnością jest po prostu prawdą, że taki ubiór jest oznaką podporządkowania i wymazania tożsamości. Na to nie ma miejsca w demokracji liberalnej. Religia jest sprawą prywatną i powinna być ograniczona do przestrzeni prywatnej. Praktyczne wymazanie publicznego istnienia kobiet przez religijne lub kulturowe formy publicznego apartheidu płci jest nie tylko nieliberalne, jest to podżeganie do tego właśnie rodzaju przesądów anty-muzułmańskich, które są słusznie potępiane przez wszystkich rozsądnych ludzi. Trzeba pamiętać, w dzisiejszym świecie przemoc islamska jest tak rozprzestrzeniona, mimo twierdzeń niektórych, że islam jest przeciwny przemocy — jak twierdzi Juan Cole w skrajnie jednostronnej interpretacji roli przemocy w islamie (patrz jego „Top Ten Ways Islamic Law forbids Terrorism”) – że wielu ludziom trudno jest oddzielić niezasymilowanych muzułmanów w społeczeństwach zachodnich od tych, którzy dokonują takiej przemocy, szczególnie od członków tych społeczności, które popierają taką pełną przemocy postać islamu. Może to wyglądać, jak mówi Rahman, na obwinianie ofiary; i być może ma to jakiś sens, ale jest to także czynieniem podwójnych ofiar z kobiet, które są przedmiotem takich aktów. Są ofiarami przez swój wymazujący je ubiór, a potem — drugi raz — przez tych, dla których taka publiczna deklaracja przynależności religijnej jest kulturowo nieodpowiednia w wolnych i demokratycznych społeczeństwach i którzy głośno wyrażają swoje niezadowolenie.

Pamiętajmy, że w nazistowskich Niemczech, jak i w większości średniowiecznej Europy, Żydzi (a czasami muzułmanie, szczególnie w Hiszpanii) byli zmuszani do noszenia wyróżniającego stroju i byli ograniczeni do pewnych dzielnic w miastach (które następnie otrzymały nazwę getta). (Słowo „getto” pochodzi od włoskiego lub weneckiego określenia na żużel lub odpady, wyrażając w ten sposób wartość przypisywaną tym, którzy byli ograniczeni do dzielnicy żydowskiej.) Ogólnie, wyróżniający ubiór został wprowadzony, żeby pokazać różnicę, która w innym wypadku nie byłaby oczywista, nie tylko po to, żeby wyraźnie zaznaczyć podziały społeczne, ale także by kierować przesądy we właściwym kierunku. Trudniej jest wyrazić i podtrzymywać antysemityzm, jeśli linia rozdzielająca chrześcijan od Żydów nie jest wyraźna. Tak więc, wyróżniające się kapelusze, obowiązkowo noszone przez Żydów w Średniowieczu, lub żółta Gwiazda Dawida wymagana dekretem nazistów w Niemczech, Polsce i gdzie indziej. To samo dotyczyło społeczeństw muzułmańskich, gdzie chrześcijanie i Żydzi byli odróżniani od muzułmanów, nie wolno im było nosić broni, jeździć konno lub wyprzedzać muzułmanina na ulicy. Te znaki wyróżniające były umyślnie nieliberalne i wymuszone, żeby różnica między prawdziwymi wiernymi i niewiernymi była wyraźna. Możemy potępiać to, ile chcemy, ale ci, którzy decydują się na takie odróżnienie w świecie, w którym tak ubrane kobiety w innych krajach są trzymane w podporządkowaniu, oblewane kwasem, jeśli odważą się pójść do szkoły lub porozmawiać z mężczyzną, który nie jest członkiem rodziny, faktycznie utożsamiają się z wartościami kulturowymi, które słusznie uważa się za nie do pogodzenia z ideałami równości i wolność w demokracji liberalnej.

Jak mówi Maryam Namazie:
O, i zanim postmodernistyczna lewica i obrońcy wielokulturowości i religii, przedkładając je ponad życie i prawa kobiet, zaczną krzyczeć, że to oburzające, totalitaryzm i łamanie prawa wyboru, lub cokolwiek innego, pozwólcie, że powiem tylko to: burka, jak najdalsza od wyzwalania kogokolwiek, jest dla kobiet kaftanem bezpieczeństwa; ruchomym więzieniem. I nie ma tu więcej prawdziwego wyboru niż w pasach cnoty lub bandażowaniu stóp (gdzie łamano stopy kobiet, żeby nie odchodziły zbyt daleko od swoich męskich „opiekunów”)…

Nie wiem, dlaczego inni nie widzą sensu tej wypowiedzi, i choć wiem, że nie zdobędę żadnej nagrody za powiedzenie tego, uważam, że powinniśmy zakazać burki. Posłuchajcie tego, żeby zobaczyć, co Maryam Namazie mówi o burce i innych obyczajach islamskich:

________________________
*Hamza Tzortzis jest w pewnym sensie dla islamu tym, czym William Lane Craig jest dla chrześcijaństwa. Jest znany głównie dlatego, że debatuje ze znanymi ludźmi, takimi jak Lawrence Kraus, Simon Blackburn i inni. Maryam Namazie nazywa go islamistą i wydaje się, że jest nim, biorąc pod uwagę niektóre z rzeczy na jego blogu, gdzie zachwala „cud” Koranu i innych mitów islamu. Jako próbka, spójrzcie na następujące stwierdzenie:

Niezdolność stworzenia czegokolwiek takiego jak Koran z powodu jego unikatowej formy literackiej, jest istotą cudu Koranu. Argumentem wysuwanym przez muzułmańskich teologów i filozofów jest, że skoro ze skończoną liczbą arabskich narzędzi lingwistycznych, jakie ma do dyspozycji ludzkość, nie ma żadnego faktycznego konkurenta, to dostarczenie naturalistycznego wyjaśnienia wyjątkowości Koranu jest niespójne i nie wyjaśnia jego wspaniałości. Jest tak, ponieważ ludzki autor jest w stanie stworzyć tylko znane formy literackie w języku arabskim. Rozwój całkiem nowej formy literackiej wykracza poza zasięg naturalnej zdolności ludzkiego autora, tak więc Boski byt, Allah, jest jedynym wystarczająco wszechstronnym wyjaśnieniem. Dowodem na to jest, że przez tysiąclecia mowa i pisma Arabów zawsze mieściły się w znanych formach i wyrażeniach języka arabskiego. Koran jednak przełamuje ten naturalny wzór z powodu swojej unikatowości.

Jest to tradycyjna islamska apologetyka, ale jest zaskakujące, że ktokolwiek miałby spodziewać się, że ten nonsens zostanie potraktowany poważnie: „Rozwój całkiem nowej formy literackiej wykracza poza zasięg naturalnej zdolności ludzkiego autora”. To jest trochę jak powiedzenie, że pierwszy epos, pierwszy dramat lub pierwsza komedia są „poza zasięgiem naturalnej zdolności ludzkiego autora”. To jest zwyczajnie absurdalne.

Tłumaczyła Małgorzata Koraszewska
Tekst ukazał się na portalu racjonalista.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign