Muzułmański wymiar Obamy

Amerykański prezydent Barack Obama cieszy się większą popularnością w świecie muzułmańskim niż jego poprzednicy.

muslims4obamaPrzywódcy muzułmańscy i prasa za wszelką cenę unikają krytyki pod jego adresem. Wielu wyznawców islamu wierzy, że Obama jest w rzeczywistości muzułmaninem. Kiedy przygotowywał się do spotkania z irańskim prezydentem Ahmadinedżadem, prasa międzynarodowa doniosła, że wysłał on tajną wiadomość do cieszącego się złą sławą islamskiego ugrupowania terrorystycznego, Hamasu.

Egipski minister spraw zagranicznych Ahmed Abdoul Gheit powiedział zaś telewizji Nile: „Amerykański Prezydent zdradził mi w sekrecie, że jest muzułmaninem”. W trakcie transmitowanej dyskusji minister ów stwierdził, że spotkał się z Obamą osobiście i że ten przysiągł mu, iż jest muzułmaninem, synem muzułmańskiego ojca i pasierbem muzułmańskiego ojczyma; że jego przyrodni bracia w Kenii byli muzułmanami, i że sam pozostaje lojalny wobec polityki muzułmańskiej. Poprosił też, by świat muzułmański okazał cierpliwość. Obama obiecał, że gdy tylko przezwycięży wewnętrzne problemy Ameryki (w tym wypadku kwestię służby zdrowia), pokaże światu muzułmańskiego, co potrafi zrobić z Izraelem.

Wielokrotnie przed rokiem 2004 transmitowano wypowiedzi Saudyjczyków i Libijczyków, że w 2008 roku w Białym Domu nastanie muzułmański prezydent. Nie ma wątpliwości, że biologiczny ojciec i ojczym Obamy byli sunnitami. Kwestią sporną jest jednak, czy Obama uczęszczał do islamskich szkół i meczetów w muzułmańskiej Indonezji. Jego biała matka należała do antychrześcijańskiej lewicy.

Jak wytłumaczyć fakt, że Obama zabronił używania terminu „ekstremizm islamski” w oficjalnych wypowiedziach i dokumentach rządowych? Co więcej, USA zarzuca dziś Izraelowi działanie na szkodę interesów Ameryki na Bliskim Wschodzie. Generał David Petraeus, głównodowodzący sił koalicyjnych w Iraku, powiedział, że niezłomność Izraela w konflikcie z Palestyńczykami zagraża amerykańskim siłom zbrojnym w Iraku i Afganistanie. Nawet Kongres Amerykański uważa zachowanie Obamy wobec prezydenta Netanjahu za poniżające.
„Obama jest prawdziwym problemem dla Izraela”, powiedział jeden z wysokich funkcjonariuszy w rozmowie z dziennikiem izraelskim „Yediot Ahronot”, „jest on największą strategiczną porażką Izraela”. Gazeta przytoczyła również wypowiedź innego urzędnika, który twierdzi, że po raz pierwszy w historii Waszyngton przeszedł na drugą stronę. „Biały Dom Obamy naciska wyłącznie Izrael, od Palestyńczyków zaś nie oczekuje niczego”, powiedział. „Tego typu roszczenia Ameryki są niedopuszczalne”.

Wiele osób być może nadal pyta: „Czy Obama jest muzułmaninem?”. Zaraz po wyborach widać było, jak bardzo Obama dumny jest ze swego muzułmańskiego nazwiska, pochodzenia i rodziny. Szczycił się tym już podczas pierwszego wywiadu, którego udzielił mediom muzułmańskim, nie pozostawiając żadnych wątpliwości. Trzeba jednak pamiętać, że słowa te padły w trakcie kampanii prezydenckiej. Wpisywały się więc w porządek działań, których celem jest zwodzić i zaciemniać, tak jak w przypadku „takija” – gdzie podstęp i kłamstwo służą propagowaniu islamu.

Oto niektóre z działań podjętych przez Obamę zaraz po tym, gdy został wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych:
[1] Marzec 2009. Obama oznajmia koniec „wojny z terroryzmem”, pomimo drastycznego wzrostu aktywności militarnej dżihadu.
[2] Marzec 2009. Wychodzi z propozycją podjęcia rozmów z brutalnym i winnym ludobójstwa Hamasem.
[3] Marzec 2009. Obama sam zatrudnia i nalega, by zatrudniano więcej muzułmanów amerykańskiego pochodzenia w jego rządzie.
[4] Kwiecień 2009. Ku zakłopotaniu wielu Europejczyków naciska, by Europa przyjęła Turcję do UE.
[5] Kwiecień 2009. Podczas rozmów w Turcji Obama żąda od niemuzułmanów szacunku wobec islamu.
[6] Kwiecień 2009. W przemówieniu w Turcji Obama stwierdza: „Nie jesteśmy narodem chrześcijańskim”.
[7] Kwiecień 2009. Nosząca hidżab Dalia Mogadeh, będąca pierwszym tak ubranym doradcą Obamy do spraw muzułmanów, w swym wywiadzie dla terrorystycznej i popierającej dżihad strony internetowej szejka Yusufa Qaradawiego stwierdza: „Wielu ludzi utrzymuje, że terroryści 'uprowadzili islam’. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Myślę, że islamowi nic nie grozi i kwitnie on w życiu muzułmanów na całym świecie. Tym, co terroryści faktycznie byli w stanie przejąć, jest żal muzułmańskiego świata”.
[8] Kwiecień 2009. Obama kładzie podwaliny pod partnerskie stosunki z Hamasem.
[9] Maj 2009. Obama obiecuje swoje „osobiste oddanie” sprawie muzułmanów.
[10] Maj 2009. Nazywa Amerykę „jednym z największych muzułmańskich krajów świata”.
[11] Czerwiec 2009. Bractwo Muzułmańskie – osławione wojownicze ugrupowanie dżihadu, którego jedynym dążeniem jest powszechny kalifat – zostaje zaproszone przez Obamę do wysłuchania jego mowy do ummy, wspólnoty muzułmańskiej w Kairze.
[12] Czerwiec 2009. Na uniwersytecie Al Azhar w Kairze Obama wygłasza szokujące i niewytłumaczalne przemówienie do całego świata muzułmańskiego.
[13] Lipiec 2009. Obama powołuje nowy gabinet przy Departamencie Stanu [„Outreach to the Worldwide Muslim community”, Organizacja Pomocy Ogólnoświatowej Społeczności Muzułmańskiej – red.], bezpośrednio podlegający Hilary Clinton.
[14] Październik 2009. Przekazuje miliony dolarów na muzułmański fundusz technologiczny.
[15] Maj 2010. Doradca Obamy do spraw antyterroryzmu nazywa dżihad „prawowitą doktryną islamu”.

Znany uczony i pisarz Daniel Pipes gruntownie zbadał kwestię tego, czy Barack Obama jest muzułmaninem. Odkrył on, że „Obama urodził się jako muzułmański syn muzułmańskiego, choć niepraktykującego ojca i przez kilka lat wychowywany był według muzułmańskich zwyczajów przez swego indonezyjskiego ojczyma”.

W jednym ze swoich artykułów Pipes pisze: „Liczne wywiady przeprowadzone z kolegami z klasy Obamy, nauczycielami, sąsiadami i przyjaciółmi wskazują, że nie był on typowym praktykującym muzułmaninem podczas pobytu w Indonezji, pomimo faktu, iż na formularzu rejestracyjnym katolickiej szkoły [Strada Asisia], do której uczęszczał przez pierwsze trzy lata, figurował jako muzułmanin. Jak twierdzi Israella Pareira Darmawan – nauczycielka Obamy z pierwszej klasy – w owym czasie rejestracja w szkołach odbywała się na podstawie tego, jakiego wyznania był ojciec dziecka. Skoro Soetoro był muzułmaninem, Obama również został wpisany na listę uczniów jako muzułmanin.
„(…) Obama był tylko do pewnego stopnia praktykującym muzułmaninem i jedynie okazjonalnie modlił się wraz ze swym ojczymem w meczecie. To dokładnie potwierdza moje stwierdzenie, że „przez kilka lat wychowywany był według względnie muzułmańskich zwyczajów przez swego indonezyjskiego ojczyma”.

W styczniu 2008 roku, piszący pod pseudonimem Jon Christian Ryter, były reporter „Parkersburg News and Sentinel” w Zachodniej Wirginii, napisał w komentarzu na temat Obamy: „22 grudnia w miejscowości Oskaloosa w stanie Iowa, w kawiarni Smoky Row, mieszkańcy zapytali Obamę na temat jego muzułmańskich korzeni. Odpowiedział:
„Mój ojciec pochodził z Kenii. Wielu mieszkańców jego wioski było muzułmanami. On jednak nie był wyznawcą islamu. Prawdę mówiąc, nie był szczególnie religijny”. To było kłamstwo. Zarówno ojciec jak i ojczym Obamy byli żarliwymi wyznawcami islamu. Obydwaj wiernie podążali za swą religią. Ojczym Obamy, który miał znacznie większy wpływ na jego wychowanie, należał do radykalnej muzułmańskiej sekty wahabitów.
„Moja matka była chrześcijanką z Kansas”. To również kłamstwo. Zarówno matka, jak babka i dziadek Obamy byli ateistami.
„Pobrali się, a następnie rozwiedli. Wychowywała mnie matka, więc zawsze byłem chrześcijaninem. Jedyny związek, jaki mam z islamem to fakt, że mój dziadek od strony ojca pochodził z takiego kraju. Sam jednak nigdy nie praktykowałem islamu. Przez pewien czas mieszkałem w Indonezji, gdyż moja matka tam nauczała. A to przecież kraj muzułmański i chodziłem tam do szkoły – jednak nie praktykowałem islamu”. To kolejne kłamstwo. Matka Obamy poślubiła Lolo Soetoro, ekstremistę z sekty wahabbitów, który mieszkał w Indonezji. Gdy tam się przeniosła – zanim poślubiła swego drugiego muzułmańskiego męża – zapisała syna do Katolickiej Szkoły Franciszka z Asyżu. Został zapisany do szkoły jako muzułmanin, ponieważ był muzułmaninem. Formularz rejestracyjny nakazywał każdemu uczniowi wybranie jednej z pięciu dopuszczonych przez państwo religii: buddyzm, katolicyzm, hinduizm, islam, protestantyzm. Gdyby Obama przez całe swe życie był chrześcijaninem lub choćby nawrócił się tuż przed naborem do szkoły, on albo matka zaznaczyliby protestantyzm.”

Skonfrontowany z tą informacją Obama stwierdził, że nie pojmuje, jak mogło dojść do takiej pomyłki. Paul Watson, reporter „Los Angeles Times”, który zbadał kwestię przeświadczenia Obamy o pomyłce, powiedział: „Zarówno jego byli nauczyciele rzymskokatoliccy i muzułmańscy, jak i dwie osoby uznane przez jednego z nauczycieli za przyjaciół Obamy z czasów dzieciństwa twierdzą, że do obydwu szkół, do których uczęszczał, zapisany został jako muzułmanin. Taka wstępna rejestracja oznaczała, że na zajęciach z religii w trzeciej i czwartej klasie Obama uczył się dwie godziny tygodniowo o islamie. Jego koledzy przyznają też, że czasami brał udział w piątkowych modlitwach w lokalnym meczecie”.

Na stronach internetowych wprost roi się od polemik i kontrowersji dotyczących przynależności religijnej amerykańskiego prezydenta. Osobiście jednak sądzę, że najlepszym sposobem na dotarcie do prawdy jest dogłębna analiza poczynań tego najbardziej wpływowego prezydenta współczesnego świata. Właśnie ostatnio udzielił swego poparcia dla diabolicznego projektu budowy meczetu w Strefie Zero. Imam Faisal Abdul Rauf z Cordoba Center w Nowym Jorku powinien się niezmiernie cieszyć ze wsparcia prezydenta Stanów Zjednoczonych. My jednak, którzy sprzeciwiamy się pełnemu przemocy islamowi i dżihadowi, i walczymy z ich wyznawcami, mamy poważne powody do obaw. (pj)

Salah Uddin Shoaib Choudhury tłumaczył Bart na podstawie www.hudson-ny.org

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign