Muzułmanin w Londynie musi zostać Londyńczykiem

Doktryna państwa wielokulturowego należy do przeszłości. Mówiąc wprost, trzeba nam mniej biernej tolerancji, a więcej aktywnej postawy liberalnej – propagowania naszych wartości.

Przemówienie premiera Wielkiej Brytanii na konferencji nt. bezpieczeństwa 5 lutego w Monachium

Największym zagrożeniem naszego bezpieczeństwa są zamachy terrorystyczne, z których część jest niestety dziełem naszych obywateli. Trzeba podkreślić, że terroryzm nie wiąże się z żadną konkretną religią czy grupą etniczną. Wielkiej Brytanii nadal zagrażają nieprzejednani irlandzcy niepodległościowcy. W Grecji i we Włoszech doszło ostatnio do anarchistycznych zamachów. Wy w Niemczech – jak wiadomo – żyjecie od dawna w strachu przed terrorem Frakcji Czerwonej Armii. Ale nie ma wątpliwości, że głównym źródłem zagrożenia są młodzi mężczyźni kierujący się całkowicie wypaczoną interpretacją islamu, gotowi wysadzać się w powietrze i zabijać swoich współobywateli. W Davos biłem na alarm, wskazując na pilną potrzebę odzyskania przez Europę gospodarczej dynamiki. Dziś zaś, choć to temat złożony, mówię z równą powagą o bezpieczeństwie.

Nie pokonamy terroryzmu, ograniczając się do działań poza naszymi granicami.

CameronMusimy w Europie zdać sobie sprawę z tego, co dzieje się w naszych krajach. Wymaga to oczywiście wzmocnienia działań w zakresie bezpieczeństwa – wykrywania i neutralizowania spisków, przeciwdziałania inwigilacji i podsłuchom, gromadzenia danych wywiadowczych.

Islam tak, islamizm – nie

Ale to nie wszystko, co możemy zrobić. Musimy dotrzeć do źródeł problemu. Musimy mieć absolutną jasność co do źródła tych terrorystycznych zamachów – a jest nim określona ideologia, „islamistyczny ekstremizm”. Taką samą jasność musimy mieć co do samego terminu, musimy odróżniać islamizm od islamu. Islam to religia wyznawana pokojowo przez ponad miliard pobożnych ludzi. Islamistyczny ekstremizm to popierana przez mniejszość polityczna ideologia. Na jednym krańcu spektrum są ci, którzy popierają terroryzm w dążeniu do ostatecznego celu, jakim jest islamski świat rządzący się określoną wykładnią szariatu. Dalej są ci, którzy odrzucają przemoc, ale zaakceptowali niektóre elementy ekstremistycznego światopoglądu, m.in. autentyczną wrogość do zachodniej demokracji i liberalnych wartości. Sprawą zasadniczą jest odróżnienie religii od politycznej ideologii. Raz po raz stawia się między nimi znak równości. Sądzi się, że to, czy ktoś jest ekstremistą, zależy od jego pobożności. Mówi się więc o umiarkowanych muzułmanach, jakby wszyscy pobożni muzułmanie byli z konieczności ekstremistami. To błąd. Można być pobożnym muzułmaninem, lecz nie ekstremistą. Powiedzmy jasno: islamistyczny ekstremizm i islam to różne rzeczy.

Każe to rozważyć istotny problem towarzyszący dyskusjom o terrorystycznym zagrożeniu – panujący w tej materii zamęt myślowy.

Z jednej strony mamy twardą prawicę, która ignoruje rozróżnienie na islam i islamistyczną ideologię, mówiąc po prostu – islam i Zachód są nie do pogodzenia, to zderzenie cywilizacji. Wniosek stąd, że powinniśmy odciąć się od tej religii – albo jak chcą niektórzy faszyści drogą przymusowej repatriacji, albo jak proponuje się w niektórych krajach europejskich, zakazując budowy nowych meczetów. W ten sposób podsyca się islamofobię. Odrzucam zdecydowanie te argumenty. Kto chce przykładu zgodności zachodnich wartości z islamem, niech spojrzy na to, co działo się w ostatnich tygodniach na ulicach Tunisu i Kairu. Setki tysięcy ludzi upomniały się tam o powszechne prawo do wolnych wyborów i demokracji. Problemem jest bowiem ideologia ekstremizmu, a nie sam islam. Decydując się na walkę z islamem, nie robimy nic dla zwalczenia ideologii.

Z drugiej strony mamy łagodną lewicę, która też ignoruje to rozróżnienie. Wrzuca ona do jednego worka wszystkich muzułmanów, układa listę zgłaszanych skarg i dowodzi, że gdyby rządy zajęły się nimi, terroryzm straciłby rację bytu. Wskazują na nędzę, w jakiej żyje wielu muzułmanów, mówiąc: połóżmy kres niesprawiedliwości, a skończy się terroryzm. Pomijają jednak fakt, że wielu skazanych w Wielkiej Brytanii za terroryzm to absolwenci uniwersytetów, często osoby z klasy średniej. Wskazują na niezadowolenie z polityki zagranicznej Zachodu, mówiąc: przestańmy poniewierać krajami islamu, a skończy się terroryzm. Ale wielu ludzi – muzułmanów i niemuzułmanów – irytuje polityka zagraniczna Zachodu, a jednak nie uciekają się do terroryzmu. Wskazują wreszcie na licznych na Bliskim Wschodzie niedemokratycznych przywódców, mówiąc: przestańmy ich popierać, bo to podglebie ekstremizmu. Rodzi się jednak pytanie: skoro problemem jest brak demokracji, skąd ekstremiści w wolnym, otwartym społeczeństwie? (…)

Tolerowaliśmy zbyt wiele

W Wielkiej Brytanii niektórym młodym mężczyznom trudno utożsamić się z tradycyjnym islamem praktykowanym w domu przez rodziców, których obyczaje przeniesione na współczesny zachodni grunt mogą wydać się surowe. Ale trudno im też utożsamić się z brytyjskością, bo dopuściliśmy do osłabienia naszej zbiorowej tożsamości. Przyjąwszy doktrynę państwa wielokulturowego, zachęcaliśmy różne zbiorowości do życia osobno, z dala od siebie i od głównego nurtu. Nie zaoferowaliśmy wizji społeczeństwa, do którego chcieliby przynależeć. Tolerowaliśmy nawet w obrębie odosobnionych społeczności praktyki rażąco sprzeczne z naszymi wartościami.

Kiedy biały człowiek ma niedopuszczalne np. rasistowskie poglądy, słusznie je potępiamy. Lecz mając do czynienia z równie niedopuszczalnymi poglądami bądź praktykami niebiałych, byliśmy zbyt ostrożni – szczerze mówiąc zbyt wystraszeni, by się im przeciwstawić. Dobrym przykładem jest odmowa przyjęcia do wiadomości tego, jak straszną rzeczą jest przymusowe małżeństwo, gdy zastrasza się lub wywozi za granicę młode dziewczęta, by wyszły za mąż wbrew swej woli. Tolerancja polegająca na umywaniu rąk wzmagała jedynie poczucie niedostatecznego uczestnictwa. Wszystko to rodzi u części młodych muzułmanów poczucie wykorzenienia. W poszukiwaniu czegoś, do czego można należeć i w co można wierzyć, trafiają czasem w objęcia ekstremistycznej ideologii. Nie stają się rzecz jasna terrorystami z dnia na dzień, ale to, co widzimy w wielu europejskich krajach, to proces ich postępującej radykalizacji.

Internetowe czatroomy są miejscem spotkań, gdzie prezentowane stanowiska zyskują naśladownictwo, wsparcie i uzasadnienie. W niektórych meczetach siewcy nienawiści szerzą fałsze o niedoli muzułmanów w innych miejscach. We wspólnotach i organizacjach kierowanych przez młodych, dynamicznych przywódców propaguje się separatyzm, zachęcając muzułmanów do samookreślenia się w kategoriach czysto religijnych. Relacje te mogą budować poczucie wspólnoty dającej im to, czego nie dało społeczeństwo.

Więcej na: wyborcza.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign