Wiadomość

Multi-kulti to idea skazana na porażkę

Zdj.ilustracyjne (flickr.com)

W ciągu ostatnich lat wielu polityków europejskich musiało zaakceptować niepowodzenie idei wielokulturowości w swoich krajach. Potrzebujemy nowej polityki, która zjednoczy ludzi.

W 2010 roku, na spotkaniu z młodymi członkami swojej partii CDU, niemiecka kanclerz Angela Merkel przyznała, że wielokulturowe podejście Niemiec – znane jako multikulti – całkowicie zawiodło. W Niemczech, podobnie jak w wielu innych krajach europejskich, zróżnicowane kulturowo społeczności żyją obok siebie, przy minimalnej interakcji między grupami i minimalnym kontakcie.

Wielu współpracowników Merkel, takich jak Horst Seehofer, od dawna deklaruje, że koncepcja Leitkultur („wiodącej kultury niemieckiej”) i surowszego systemu imigracyjnego są niezbędne, aby stworzyć bardziej spójne Niemcy. Jednakże, choć Merkel odważyła się od czasu do czasu poruszyć problem wielokulturowości, jej ostatnie działania tylko zaostrzyły dyskurs i podważyły jej reputację stabilnego, rozsądnego i odpowiedzialnego lidera w tym procesie.

Powinniśmy przyjąć politykę opartą na wzajemności i odpowiedzialności, a wielokulturowość skierować na śmietnik historii.

Jej decyzja z 2015 roku, aby zezwolić na wjazd do Niemiec około milionowi uchodźców z niestabilnych krajów o większości muzułmańskiej, takich jak Irak, Syria i Afganistan, spowodowała znaczne obciążenie tkanki społecznej kraju. Ta decyzja była tym bardziej zadziwiająca, że Niemcy już miały problemy z integracją wyznających islam imigrantów tureckiego pochodzenia – a nawet ich dzieci urodzonych już w Niemczech.

Potrzeba rozsądnych liderów

Jeśli chodzi o kwestię wielokulturowości, wiele krajów w Europie potrzebuje silnego przywództwa politycznego. Potrzebujemy liderów, którzy dostrzegają wady wielokulturowości i są gotowi głęboko skonfrontować się z praktykami i normami kulturowymi w społecznościach migrantów. Mamy powody, żeby nie tracić nadziei.

Pod przemyślanym przywództwem Mette Frederiksen duńscy Socjaldemokraci starają się stworzyć kulturę narodową opartą na wspólnej tożsamości, wspólnym celu i wzajemnych zobowiązaniach. Partia przyjęła również dojrzałe podejście do obaw społecznych związanych z imigracją i spójnością społeczną. Duńska premier otwarcie skrytykowała problematyczne postawy w duńskich społecznościach muzułmańskich – w tym brak poszanowania dla państwowego systemu sądowego i głęboko zakorzeniony w nich patriarchat.

Zastrzeżenia wobec wielokulturowości nie są przejawem rasizmu. Nie jest również rasistowskie zaniepokojenie społeczne, gdy do naszego kraju napływa duża liczba ludności z krajów niestabilnych, w których obowiązujące normy kulturowe i prawne znacznie różnią się od naszych. Można czuć się swobodnie z różnorodnością rasową i jednocześnie niepokoić się różnorodnością religijno-kulturową. Nie ma w tym sprzeczności.

Integracja, ale z czym?

Wielka Brytania musi zrozumieć ten problem. U nas wielokulturowość doprowadziła do podobnie podzielonego społeczeństwa, a my desperacko staramy się wspierać większą integrację. Żeby to jednak uczynić, musimy postawić pytanie: w co próbujemy „zintegrować” imigrantów? O co nam chodzi, kiedy prosimy ludzi o przyjęcie „brytyjskich wartości”? Nie wszystko bowiem w głównym nurcie brytyjskiej kultury jest dobre.

Wielka Brytania stała się światowym liderem w rozpadzie rodziny. Mamy jeden z najwyższych na świecie wskaźników upijania się. Mamy niezdrową obsesję na punkcie „ikon”- celebrytów. Poziom samotności wśród osób starszych to nie tylko plaga społeczna, ale także powód do wstydu dla całego narodu. Te cechy współczesnego brytyjskiego społeczeństwa i kultury po prostu nie są pożądane.

Zjednoczone Królestwo potrzebuje zatem moralnego i politycznego przywództwa. Potrzebujemy kogoś na tyle odważnego, że nie zawaha się wskazać na problematyczne zachowania i postawy w społeczeństwie – zarówno jako całości, jak i w mniej zintegrowanych społecznościach migrantów. I musimy stworzyć zestaw wspólnych wartości.

Uznać szkodliwe skutki „równoległych społeczeństw”

Multi-kulti to idea ostatecznie skazana na porażkę. Popierając różnice, a nie spójność, nie zapewnia ona kluczowych standardów moralnych i kulturowych. Bez tych wspólnych ram społecznych niemal niemożliwe jest rozwijanie więzi zaufania i wzajemnego szacunku, niezbędnych do połączenia wieloetnicznego, zróżnicowanego religijnie społeczeństwa. Powinno to być szczególnie niepokojące dla tych, którzy popierają kompleksowe państwo opiekuńcze, które da się należycie utrzymać jedynie przez spójne społeczeństwo o wysokim zaufaniu.

Odpowiedzią na to wszystko jest taki gatunek patriotyzmu, który sprzyja włączeniu społecznemu i jest zorientowany na rodzinę i społeczność; taki, który rozumie ludzkie pragnienie sąsiedztwa, celebruje ciężką pracę i zachęca do społecznej odpowiedzialności; podkreśla poszanowanie brytyjskiej praworządności i uznaje społecznie szkodliwe skutki „równoległych społeczeństw”, które szczególnie dotykają postindustrialnych miast północy.

Brexit może być katalizatorem odnowy społecznej, której tak desperacko potrzebuje ten kraj. Jako samorządne państwo narodowe moglibyśmy opracować rozsądny system imigracyjny, w którym priorytetem będą osoby umiejące posługiwać się językiem angielskim oraz osoby z krajów Wspólnoty Narodów o podobnych systemach politycznych i prawnych. Wielka Brytania po Brexicie mogłaby dążyć do opracowania takiego modelu spójności, który stanowczo odrzuca zarówno etnocentryczne rozumienie narodowości, jak i grające na emocjach narracje, jakimi  handluje lewica.

Powinniśmy przyjąć politykę opartą na wzajemności i odpowiedzialności, a wielokulturowość skierować na śmietnik historii.

Rakib Ehsan

Komentator portalu Spiked oraz badacz w Henry Jackson Society. Pochodzi z Indii i Bangladeszu.

—————

Tłumaczenie. GB, na podst. https://www.spiked-online.com

Śródtytuły – red. Euroislamu

—————-

Opinie wyrażone w artykułach są poglądami ich autorów i niekoniecznie zgadzają się ze stanowiskiem redakcji Euroislamu

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign