Moje spotkania z islamem (1)

Jan Reszka

W połowie lat ’80 francuski Front National Jean-Marie Le Pena wrzuca w Liege do skrzynek na listy rasistowskie karykatury, przedstawiające muzułmanów. Przypominają one te z okresu wojny, dehumanizujące Żydów.

Kobiety w burkach, z tobołami i gromadami dzieciaków, faceci z brodami, w dżelabach. Takie karykatury wywoływały reakcje przeciwne do zamierzonych. Kiedy kilka lat później Front National otwiera swe biura w dzielnicy Outremeuse, parę tysięcy ludzi, w tym ja, uczestniczy w manifestacji protestacyjnej, która przechodzi przez miasto. Front National się wycofuje.

Moi muzułmańscy studenci stanowili od 15 do 25% chyba każdego roku. Libańczycy byli najlepiej przygotowani i moją asystentką zostaje bardzo uzdolniona Libanka, N. Poznaję jej męża R., dentystę, któremu powierzam moje zęby. Parę razy przychodzę do nich, by zaopiekować się ich synkami, H. i B., przemiłymi urwisami, których prowadzam do szkoły koranicznej.

Początek lat ’90. We francuskiej TV Hassan II, król Maroka, mówi o naiwności Europejczyków, którzy wierzą w możliwość integracji muzułmanów w swych społeczeństwach. Dowiaduję się wtedy, że Koran zabrania wyznawcom islamu uznawania prawa innego, niż prawo szariatu. Ktoś, kto się z tego wyłamuje, przestaje być muzułmaninem. Trudno mi w to uwierzyć. Zaczynam interesować się islamem.

Moi libańscy przyjaciele, gdy zasypuję ich pytaniami, mówią, że są oboje ateistami. Nie mogą tego wyjawić nawet swym rodzicom, a tym bardziej muzułmanom z Liege. Ex-muzułmanie są nieustannie zagrożeni poderżnięciem gardeł. Na mordercę oczekują wspaniałe nagrody po śmierci. Dlatego ich synowie muszą chodzić na modły do meczetu i na lekcje do szkoły koranicznej. Dla mnie to coś, o czym nie miałem pojęcia. Nie wyobrażałem sobie, aby w naszych czasach można było kogokolwiek karać za ateizm. Nie wiedziałem, że istnieje jeszcze religia, nakłaniająca do zabójstwa – tym bardziej żądająca kary za jakieś przekonania. A nagroda po śmierci za popełnioną zbrodnię, to dla mnie coś niewyobrażalnego – potworność.

Dowiaduję się wtedy, czym jest szariat.

R. i N. mówią mi o przygotowaniach muzułmanów do podboju Ziemi. Na pierwszy ogień ma pójść Europa, kontynent demokracji, ludzi tolerancyjnych, wychowanych na oświeceniowych ideach równości, a więc łatwy do opanowania. Trudno mi w to uwierzyć. Moi muzułmanscy studenci to ludzie mili, nieagresywni. Przecież nie różnią się niczym od Belgów. R.i N. wyjaśniają mi, jak to wygląda w rzeczywistości. Tak, ci młodzi, inteligentni ludzie zdają sobie sprawę z wyższości cywilizacyjnej Zachodu. Chcą korzystać z naszych zdobyczy pełnymi garściami, lecz porzucenie islamu nie jest dla nich możliwe. Większość tych wykształconych, gdyby dano im taką możliwość, stałaby się jeśli nie ateistami, to ludźmi, dla których sprawy religii pozostają obojętne. Żyją więc między młotem, a kowadłem, z rozdwojoną osobowością. Muzułmanie bez wykształcenia nie mają takich problemów. Starają się brać ile się da, bo do tego też ich uprawnia prawo szariatu.

R. i N. marzą o zakazie praktykowania islamu w całym cywilizowanym świecie. Dlaczego całego islamu? Ponieważ Koran został podyktowany przez Allaha, zatem jest niereformowalny. Jakakolwiek próba zmiany zostanie uznana za herezję, a ktoś, kto tę herezję głosi, musi zginąć. Oznacza to, że wszystkie meczety i szkoły koraniczne muszą być zamknięte. Jeśliby to nastąpiło, przez Europę przeszłaby fala buntów. Wszystkich buntowników należałoby deportować na plaże Półwyspu Arabskiego – ich świętej ziemi. Kiedyś – tak, czy inaczej – musi do tego dojść, ponieważ wyznawcy islamu nie ustaną w podboju Europy. Im wcześniej to nastąpi, tym mniejsze będą nasze straty.

Usłyszałem te słowa na wiele lat przed wojną w Syrii, powstaniem ISIS, przed „Charlie-Hebdo”, wszystkimi tymi wydarzeniami w wielu miastach Europy i zaproszeniami pani kanclerz Merkel. Ale w tamtych czasach najazd na Europę był dla mnie niewyobrażalny. No bo jak mogłoby do tego dojść?

* * *

W ’98 H. zdał maturę i poprosił rodziców o sfinansowanie mu podróży z kolegami do krajów przodków. Kiedy powrócił, był już innym chłopakiem, trudnym do rozpoznania, z brodą, w dżelabie. Nad łóżkiem rodziców potłukł wszystkie butelki z alkoholami. Smród był nie do wytrzymania przez wiele miesięcy. Powiedział rodzicom, że muszą wrócić do praktyk religijnych, bo jeśli tego nie zrobią, jego obowiązkiem będzie pozbawienie ich życia.

– Wywaliłbym gnoja na zbity pysk – powiedziałem.
– To niemożliwe – odparła N. – bo mogą nas zamordować jego koledzy. R. nie ma prawa rewidować swych pacjentów, więc każdy może mieć nóż w kieszeni. Poza tym to przecież nasz syn, więc chcemy, by pozostał w domu, ażeby się nie zradykalizował jeszcze bardziej.

N. ściągała czador w bramie Instytutu. Doszło to do uszu jej syna, więc robił jej piekło. W końcu jakoś im udało się go ugłaskać. Ale muszą się modlić pięć razy dziennie, chodzić w piątek do meczetu, obchodzić Ramadan, jadać tylko halal, a N. może wychodzić z domu tylko w chuście.

O tym, czego jeszcze się dowiedziałem o islamie, napiszę następnym razem.

————————

Profesor Jan Reszka (75) ukończył Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej. Pracował na Wydziale Architektury Uniwersytetu w Liverpoolu i w londyńskim biurze projektów. W roku 1974 pracował w Centre de Recherche d’Architecture et d’Urbanisme na Uniwersytecie i w kilku biurach projektów w Liege. Skończył tam też studia pedagogiczne. Od 1977 do 2006 roku pracował na stanowisku wykładowcy w l’Institut d’Architecture et des Beaux-Arts. Był pięciokrotnie zapraszany do organizowania egzaminów i egzaminowania kandydatów na stanowiska architektów i inżynierów budownictwa w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Po powrocie do Polski na emeryturę zaprojektował, zorganizował i dwukrotnie zrealizował z Polskim Stowarzyszeniem Racjonalistów rekonstrukcję historyczną ścięcia Kazimierza Łyszczyńskiego na warszawskim Rynku Starego Miasta. Ateista, członek Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów

————————

Polecamy także wideo:
https://www.youtube.com/watch?v=1m4grIqY-U0
https://www.youtube.com/watch?v=_yOY87NcXKU

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign