Moda na Izrael i propalestyńskie zaczadzenie

Zacznę od strony pleców, czyli – od podziękowań, jakie Ewa Jasiewicz, dziennikarka brytyjska o polskim rodowodzie, umieściła na końcu debiutanckiej książki „Podpalić Gazę”. W litanii wdzięczności znajdziemy i takie zdanie: „Hajdar skłonił mnie, abym napisała tę książkę z większym zaangażowaniem politycznym i dzięki temu jest ona odważniejsza, mocniejsza w wymowie i bardziej użyteczna”.

jasiewiczNiech wdzięczność Jasiewicz będzie z Hajdarem na wieki, gdyż – doprawdy – popełniła pozycję zaangażowaną. Nie jest to literatura faktu, opisująca Gazę w czasie izraelskiej operacji „Płynny ołów” na przełomie lat 2008-09 (trzy tygodnie walk, 1453 zabitych, w tym 13 Izraelczyków). To nie żaden „raport z oblężonego miasta”, jak reklamuje wydawca, nie doceniając autorki. Jasiewicz – dam głowę, że nieświadomie – pokusiła się o rzecz o niebo ambitniejszą. Dostajemy do rąk autowiwisekcję modnego w krajach Zachodu propalestyńskiego i antyizraelskiego zaczadzenia i fanatyzmu, którego echa zdają się docierać do Polski. Lepszej pozycji na ten temat dotąd nie czytałem.

„Podpalić Gazę” ułożyła się autorce w trzy części. Tylko środkowa opisuje to, co działo się w Strefie podczas izraelskich bombardowań i ataków. Wiadomo, że ich skala przeraziła świat i samych Izraelczyków. Zdaje się, że aż taka brutalność (np. pociski z białym fosforem) nie była uzasadniona. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, że obecna tam wówczas Jasiewicz angażowała się w pomoc, jeździła karetkami do rannych, widziała gruzy i niepotrzebną śmierć. Jak również że cierpiała nad nieszczęściem Palestyńczyków (w Gazie zginęło ponad sto kobiet i ponad 400 dzieci). Bardzo to ludzkie, lecz książce nieprzydatne, bo emocjonalnie – rozedrgane, językowo – nieporadne, reportersko – niepełne.

Jasiewicz nie pyta, dlaczego w Gazie zginęło tylu cywilów. Może dlatego, że izraelskie wojsko strzelało ponad miarę. A może kiedy zamienia się w bunkier dom pełen cywilów, giną również cywile (proszę nie mydlić mi oczu, że tak samo było w Powstaniu Warszawskim, bo nie było). Nie interesuje jej, czemu Hamas prowadził (i nadal prowadzi) ostrzał Izraela z dachów i okien szkół i szpitali. Nie zastanawia się, po co islamistycznym bojownikom żywe tarcze złożone z rodaków, bez względu na wiek i płeć. Krwawy konflikt między Hamasem a Fatahem Jasiewicz sprowadza do kilku akapitów, nie zająkując się nad okrucieństwem obu stron ze wskazaniem na Hamas (zrzucanie przeciwników z dachów wysokich budynków). Gdyż dla niej Hamas to emanacja palestyńskiej demokracji (czym, zapewne nieświadomie, obraża Palestyńczyków) – a że przejął pełnię władzy w Gazie w wyniku zbrojnego puczu (Jasiewicz nazywa to „konsolidacją władzy”) i strzelał w izraelskie miasta (co z tego, że marnymi rakietami i często niecelnie), to, by tak rzec, mały pikuś.

więcej na wyborcza.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje

Dzihadyści zaatakowali w Rosji