Media społecznościowe napędzają ekstremizm

Polityka rządu brytyjskiego mająca na celu cenzurowanie i blokowanie treści związanych z terroryzmem nie przynosi efektów.

1

Próby blokowania islamskiego ekstremizmu on-line zakończyły się fiaskiem. Badania przeprowadzone wśród osób, które wspierają grupy dżihadystów, pokazały, że Facebook, Twitter czy YouTube wciąż stanowią dobrą pożywkę dla radykalizacji.

Raport przygotowany przez think tank Quilliam krytykuje przyjętą przez rząd strategię cenzurowania i filtrowania Internetu, wytykając jej brak efektywności, wysokie koszty oraz przynoszenie efektów odwrotnych od zamierzonych. Jak mówi zaangażowana w projekt dr Erin Marie Saltman: „Obecnie rząd skupia się na cenzurowaniu i blokowaniu treści związanych z terroryzmem. Cenzurowanie, filtrowanie i blokowanie nie zawsze działa. Możesz zdjąć stronę, a po 10 sekundach pojawi się ona znowu. (…) Potrzebujemy o wiele skuteczniejszego systemu z logicznymi kontrargumentami, tak aby osoba mająca pytania miała dostęp do treści on-line mówiących, czemu podróż do obcego kraju i włączenie się tam do walki nie jest dobrym pomysłem”.

Jeden z byłych ekstremistów, który zradykalizował się jako nastolatek powiedział, że trzeba więcej włożyć pracy aby dotrzeć do źródeł radykalizmu. “Wielu muzułmanów ma poczucie niesprawiedliwości. To zazwyczaj ma związek z polityką zagraniczną zachodnich państw. Radykałowie zaczynają od tego rodzaju narzekania, z czym wielu muzułmanów się zgadza”, powiedział Hakim. Hakim znalazł się pod wpływem materiałów od brata, na którego uniwersytecie działa radykalna grupa islamska, i dobrze poznał materiały ekstremistów. Jak sam mówi: „Zacząłem czytać te materiały, a potem agitowałem w domu. Zacząłem mówić rzeczy, z którymi nie zgadzało się moje rodzeństwo – szczególnie pamiętam dyskusję z moim starszym bratem na temat tego, czy powinniśmy ucinać ludziom stopy i dłonie za kradzież, czy nie”.

Rząd zrewidował swoją strategię postępowania z radykalnymi treściami on-line i chce zdobyć więcej informacji na ten temat. “Usunęliśmy z sieci przeszło 18 000 materiałów propagandowych oraz częściej interweniowaliśmy, żeby ograniczyć działania kaznodziejów nienawiści”, napisano w raporcie zespołu premiera do spraw ekstremizmu on-line. Jednak raport przyznaje, że polityka cenzurowania treści w sieci poniosła fiasko, ponieważ pominęła osoby już zradykalizowane w osobistych kontaktach, najczęściej na uniwersytetach i w więzieniach. Osoby takie też szukają w sieci radykalnych materiałów.”

“Mogliśmy zrobić więcej. Umiarkowani kaznodzieje powinni dostać wsparcie – mówi Hakim. – A ekstremistyczne grupy czy kaznodzieje nie powinni mieć możliwość agitowania w szkołach i na uniwersytetach, nie po to one są”.

Severus-Snape na podstawie www.news.sky.com

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign