Mam siekierę do obrony

Szwed Lars Vilks narysował karykaturę przedstawiającą psa z głową Mahometa w 2007 r., ponad rok po publikacji innych rysunków Mahometa w gazetach w sąsiedniej Danii, co wywołało wielkie oburzenie w świecie islamu.

lars-vilks1Vilks stał się obiektem gróźb, jeden z przywódców al Kaidy wyznaczył nagrodę w wysokości 150 tys. dolarów za jego głowę.

W ostatni wtorek policja w Irlandii zatrzymała siedmioro radykalnych muzułmanów, którzy szykowali się do zamachu na szwedzkiego grafika.

Tego samego dnia w USA zarzut udziału w spisku przeciwko Vilksowi postawiono 46-letniej białej Amerykance Colleen LaRose (zwanej przez media Dżihad Jane). Kilka miesięcy temu odwiedziła ona region Skane, gdzie mieszka szwedzki artysta. W środę, w ramach solidarności z Vilksem i walki o wolność słowa, kilka szwedzkich gazet opublikowało karykaturę jego autorstwa.

Czy pan się boi?

Lars Vilks: Nie. Stoję właśnie sam na dworcu centralnym w Sztokholmie, czekam na pociąg do Göteborga. Wiem, że wiele osób mnie rozpoznaje, bo często teraz występuję w mediach.

Ma pan ochronę policji?

Nie, ale współpracuję ze służbą bezpieczeństwa. Muszę informować o moich planach, by w razie czego mogli wysłać kogoś z policji do ochrony. Jestem pilnowany, kiedy mam wystąpić gdzieś publicznie. Kiedy chodzę po mieście, nie mam ochrony. Policja patroluje okolice mojego domu w Skane (na południu Szwecji) około trzech razy dziennie, przejeżdża, puka do drzwi, sprawdza. Czuję się wówczas bezpieczniej.

Czy w pana domu policja zainstalowała jakiś system ochrony?

Zainstalowałem go sam ku zadowoleniu policji. Mam też siekierę. Za kilka miesięcy wyposażony zostanę w system alarmowy nowej generacji, którego sygnały odbiera od razu policja.

Jak pan zareagował na nowe publikacje karykatury, na znak solidarności z panem, w kilku gazetach i na stronie internetowej telewizji szwedzkiej?

Jestem zadowolony. Więcej przedrukowywać nie trzeba, nie można z tym przesadzać. W ten sposób nie unikniemy tego, co się dzieje. Tym razem reakcja mediów różniła się od tej z 2007 roku, gdy po raz pierwszy pojawiła się karykatura psa. Tym razem nie było takiej histerii. Teraz karykatury nie odebrano jako prowokacji. Szef organizacji szwedzkich artystów zapewnił o swoim poparciu dla mnie. Trzy lata temu karykatura była oceniona jako bardziej obraźliwa. Teraz było mniej mowy o islamofobii i rasizmie. Sądzę też, że protesty przeciw rysunkowi będą znacznie mniejsze.

A jednak szefowa Związku Kobiet Socjaldemokratek Nalin Pekgul, muzułmanka, powiedziała dziennikowi Dagens Nyheter, że czuje się urażona portretowaniem Mahometa jako psa. Jest za prawem do wolności słowa, ale stawia pytanie, czy satyra nie przekroczyła granicy podżegania przeciwko grupie narodowej czy religijnej? Obawia się też, że szum wokół karykatury proroka jako psa zachęci innych artystów do podobnych działań.

Tak się nie stanie. Nalin Pekgul stosuje technikę sprzed kilku lat. To oznacza, że nie rozumie świata sztuki. Zamiast nowych karykatur będziemy mieli dyskusje o integracji i polityce wobec uchodźców.

Może jednak żałuje pan, że narysował karykaturę proroka? Przecież wielu muzułmanów czuje się urażonych.

Nie żałuję. Rozumiem, że portret Mahometa w postaci psa razi ich uczucia, ale na to nic nie można poradzić.

Czyli pańska sztuka może uwłaczać muzułmanom?

Trzeba traktować muzułmanów jako ludzi równych innym. Nie mogą być ponad innymi. Muzułmanie przyzwyczają się w końcu do tego, że sztuka może obrażać. Chrześcijanie generalnie już się do tego, przynajmniej w Szwecji, przyzwyczaili. Niektórzy krytykowali postać Jezusa jako homoseksualisty na wystawie w katedrze w Uppsali. Ekspozycja jednak miała wsparcie arcybiskupa Szwecji. Nie wyobrażam sobie jednak obrazu proroka Mahometa jako psa wystawionego w meczecie! Straszny brak tolerancji dla sztuki panuje w Polsce. Polska to pod tym względem straszny kraj. Potępia się tam sztukę, taką jak obraz papieża trafionego przez meteoryt. To hańba! Polska, Grecja i w mniejszym stopniu Włochy to kraje, które powinny się wstydzić.

Jakie są zatem granice wolności słowa i obrazu?

Sztuka nie może robić zamachu na sferę prywatności człowieka. Nie można kogoś np. opalającego się nago sfotografować i zdjęcia tego wykorzystać. Jeżeli chodzi zaś o przedstawianie religijnych symboli w sztuce, to nie ma granic. Granicą może być granica dobrego smaku. Nie odnosi się to jednak do moich rysunków, ponieważ one są dosyć grzeczne. Religia to prywatna sprawa każdego człowieka. Można o niej dyskutować i nie należy tego traktować jako dyskusji o swoim życiu prywatnym. Muzułmanie tłumaczą, że prorok to członek ich rodziny. Nigdy się nie zgodzę na takie podejście do oceny sztuki.

Co pan pomyślał, gdy dwa miesiące temu do domu jednego z duńskich autorów karykatur Mahometa Kurta Westergaarda wdarł się zamachowiec z siekierą?

Pomyślałem wtedy: Aha, mamy nowy rodzaj terrorystów, którzy posługują się mało zaawansowaną technologią, taką jak siekiera i nóż! W siatce terrorystycznej widać istnieją fanatycy, którzy wdzierają się do cudzych domów na własną rękę, bez technicznego wyposażenia. To jednak lepsze niż granatnik przeciwpancerny.

—rozmawiała Anna Nowacka-Isaksson – RZECZPOSPOLITA

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign