Małżeństwa na godzinę, czyli najstarszy zawód świata w islamie

Seks w świecie muzułmańskim to temat tabu. Pozwolenie na współżycie mają tylko małżonkowie, a cudzołóstwo jest karane – niekiedy bardzo surowo. Tyle teorii, bo w praktyce kurtyzany w hidżabach oferują swoim klientom uciechy, których nie powstydziłby się niejeden europejski dom publiczny. Jednak historie wielu z nich to tragiczne opowieści o biedzie i poniżeniu.

Koran, święta księga islamu, zakazuje współżycia pomiędzy osobami, które nie wstąpiły w związek małżeński: „I nie zbliżajcie się do cudzołóstwa!/Zaprawdę, jest to czyn szpetny/i jakże to zła droga!” (Al-Isra, 32:17, przekład wg Józefa Bielawskiego). Wyznacza też karę za popełnienie tego grzechu (100 batów), która obowiązuje m.in. w Arabii Saudyjskiej czy Sudanie. Jednak bogobojni zazwyczaj muzułmanie znajdują różne sposoby, by obejść prawo szariatu. Jednym z nich jest sigheh.

Żona na godzinkę

Mój ojciec był tak biedny, że nie mógł wyżywić rodziny. Któregoś dnia przyszedł do naszego domu mężczyzna i powiedział mu, że chce mnie poślubić na siedem miesięcy.Nazira z Afganistanu w rozmie z „Daily Times”
Gdy perscy mężczyźni wyruszali w bój, ich żony miały wiernie czekać i strzec ogniska domowego. Kampanie wojenne często się przeciągały, a tęsknotę za bliskością rosła. Jednak szyiccy duchowni wyczytali w Koranie, że w takiej sytuacji Allah zezwala na sigheh – legalne związki tymczasowe, które mogą trwać od kilku dni do kilkudziesięciu lat. I mimo iż współczesny Iran nie prowadzi żadnej wojny, tradycja ta przetrwała. Tyle tylko, że śluby „na chwilę” są często zawierane jedynie w obecności mułły na kilka godzin, tuż przed wejściem do agencji towarzyskiej. Stąd jego potoczne nazwy: „małżeństwo z pożądania” lub „małżeństwo dla rozrywki”. Jego dodatkową zaletą jest tajność – nie musi być rejestrowany, dzięki czemu pani domu nie ma pojęcia, że przez godzinę czy dwie jej mąż miał „dodatkową” żonę.

To wygodne rozwiązanie pozwala też uniknąć srogiej kary. Przed Rewolucją Islamską w większych miastach funkcjonowały „dzielnice rozpusty”, jak Shahr-e-no w Teheranie. Wraz z nastaniem ery rządów fundamentalistów dystrykty te zostały zniszczone, a na cudzołożników nałożono sankcje. Obecnie klientowi domu publicznego grozi w Iranie więzienie, prostytutce dodatkowo chłosta, a nawet ukamienowanie.

– Niektórzy ludzie wierzą, że mówienie o tym (prostytucji – red.) jest tematem tabu, ale to część rzeczywistości i odwracanie wzroku nie rozwiązuje problemu – uważa Ashraf Borujerdi, zastępczyni szefa departamentu spraw społecznych w ministerstwie spraw wewnętrznych Iranu, która poparła projekt Kobiecej Rady Spraw Społecznych i Kulturalnych. Przewidywał on utworzenie centrów rejestracyjnych, w których obywatele kraju mogliby dostać skierowanie do kliniki na badania i otrzymywać darmową antykoncepcję.

Projekt jednak upadł, bo władze islamskiej republiki skupiają się na ściganiu kobiet za brak hidżabu czy spacerowanie bez męskiej opieki, a na szerzącą się prostytucję przymykają oko. Muszą to robić dosyć często, bo w całym kraju swoje usługi świadczy, według nieoficjalnych szacunków, nawet 300 tysięcy kobiet lekkich obyczajów.

więcej na wp.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign