Racjonalista: Ludobójstwa Ormian i Asyryjczyków w 1915 r.

Ranbir Singh

W przemówieniu z 22 sierpnia 1939 r. Hitler zagrzewał swój volk do bezlitosnego masakrowania mężczyzn, kobiet i dzieci gorszej rasy słowiańskiej w planowanym najeździe na Polskę. Zakończył to przemówienie mrożącymi krew w żyłach słowami:
„Ostatecznie, kto pamięta dziś o zagładzie Ormian?”

Oczywiście nie tylko Ormianie zostali zapomniani. Także naród Asyryjczyków był głównym celem osmańskiej polityki świadomej eksterminacji pradawnych narodów chrześcijańskich na Bliskim Wschodzie. Często było to prezentowane jako wzór dokonanego przez nazistów Holocaustu, w którym w imię czystości rasowej wymordowano sześć milionów Żydów. Tym, co czyni to tym bardziej przejmującym, jest jeszcze jeden niewygodny fakt, który się w tym wszystkim zazwyczaj ignoruje. Przez lata karmiono nas informacjami, że Izrael jest państwem apartheidu i że syjoniści narzucili niechciany kolonializm na palestyńskich tubylców. Jeśli jednak spojrzymy wstecz na samą genezę projektu syjonistycznego, znajdziemy żydowskich pionierów z Europy tworzących małe społeczności i zmieniających w ziemię uprawną miejsca, gdzie była pustynia i malaryczne bagna, rzadko zamieszkałe przez nomadycznych Beduinów. Ta ziemia została legalnie kupiona od władz osmańskich, niemniej zaalarmowało to w wystarczającym stopniu Wysoką Portę, by kalifat umyślnie zaczął osadzać w tym regionie Czerkiesów, Egipcjan i krymskich Tatarów. Sułtan Abdulhamid II szczerze przyznał, że czyni to, ponieważ nie chce, by Palestyna stała się „drugą Armenią”.

Kwestia uznania ludobójstwa Ormian stała się przedmiotem niedawnego konfliktu na wysokim szczeblu dyplomatycznym między Francją a Turcją. Francja uczyniła przestępstwem negowanie ludobójstwa Ormian, co nowoczesna, świecka Turcja nadal czyni oficjalnie. Ze swej strony Turcja oskarżyła Francję o popełnienie ludobójstwa na tubylcach przy kolonizowaniu Algierii. Także w tym wszystkim jest coś głęboko przejmującego. Ataturk zwrócił się właśnie do Francji w swoich wysiłkach uczynienia Turcji świeckim, nowoczesnym i cywilizowanym narodem. Jego modelem była Rewolucja Francuska i z dumą uważał się za produkt Oświecenia. Ale tak samo jak Francja dławiła różnorodność dla osiągnięcia ideału wspólnego obywatelstwa, tak świecka Turcja narzuciła homogeniczną tożsamość etniczną na to, co pozostało z Imperium Osmańskiego. Kurdom odebrano prawo bycia Kurdami i byli pejoratywnie określani jako „Turcy górscy”. Czy to było tak różne od algierskich dzieci czytających w szkole podręczniki historii, które zaczynały się od słów „Nasi przodkowie, Gallowie”?

Teraz, kiedy w 2011 r. wybuchły rewolucje arabskie, były optymistyczne i naiwne oczekiwania, że nowe rządy skierują swoje państwa ku tak okrzyczanemu modelowi tureckiemu, który podobno podkreśla świeckość i demokrację. Stwierdzenie, że było to chwytanie się słomki, jest niedopowiedzeniem. W każdym razie, obecnie jest oczywiste, że te nowe państwa będą miały rządy w salafickim stylu, zastępując pro-zachodnie despotyzmy, które chociaż nie były „salafickie”, ale z pewnością nie były ani umiarkowane, ani świeckie.

Tak jak Partia Narodowa w Afryce Południowej nie wymyśliła apartheidu w 1948 r., a jedynie skodyfikowała w statyczne ramy ideologiczne segregację rasową i dyskryminację wobec nie-białych, która była praktykowana i rozszerzana przez „liberalny” rząd Jana Smutsa, tak reżimy salafickie już mają dużą część pracy wykonaną za nich przez dyktatorów takich jak Mubarak, za którego rządów panowała oficjalna dyskryminacja mniejszości i szalał antysemityzm. Nazywanie partii salafickich umiarkowanymi ani na jotę nie zmieni rzeczywistości.

Powracając do Turcji, jak świecka jest właściwie Turcja? Ataturk ocalił resztki państwa osmańskiego, żeby zbudować nowoczesną Turcję i robiąc to zjednoczył wszystkich muzułmanów przeciwko chrześcijańskiemu wrogowi. Wcześniej sułtan odwoływał się do uczuć pan- islamskich, żeby zdobyć poparcie Kurdów w pierwszej wojnie światowej przeciwko chrześcijańskiemu wrogowi oraz w ludobójstwie przeciwko Ormianom i Asyryjczykom. Kurdyjscy wodzowie przejęli ziemie Ormian po ich deportacji i ludobójstwie w 1915 r. i z łatwością dali się przekonać tureckim nacjonalistom, by dołączyli do nich jako współwyznawcy islamu w unicestwieniu Ormian.

więcej na Racjonalista.pl

tłum. Małgorzata Koraszewska

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Dzihadyści zaatakowali w Rosji

Izolacja rządu talibów już nie działa

Niemcy: czy deportacja imigrantów będzie sprawniejsza?