Liberalni muzułmanie rozczarowani lewicą

Marie Wildermann

Samuel Schirmbeck był korespondentem telewizji ARD w Algierii. Wciąż jest zaprzyjaźniony z wieloma algierskimi lewicowcami. Czują się oni pozostawieni sami sobie przez lewicowców z Europy.  

Nowa książka Schirmbecka nosi tytuł: „Gefährliche Toleranz. Der fatale Umgang der Linken mit dem Islam“ („Niebezpieczna tolerancja. Fatalne postępowanie lewicy z islamem”). Autor twierdzi również, że to lewica jest odpowiedzialna za wzmacnianie się prawicy w Europie.

Jak pisze Schirmbeck, jednym z największych osiągnięć Oświecenia jest krytyka religii i przypomina, że ​​lewica – do której zalicza nie tylko partię Die Linke, ale także Zielonych i SPD – krytykowała mocno kościoły chrześcijańskie, które w Niemczech jeszcze kilka dziesięcioleci temu dyktowały ludziom, w jaki sposób mają żyć. Zwłaszcza od 1968 roku lewicowcy przyjęli, jako swoje sztandarowe hasła, takie slogany, jak „Religia to opium dla ludu”. Chcieli likwidacji kościoła i religii. „Krytyka dogmatów należała zawsze do założeń lewicy. Na przykład Ströbele [polityk lewicy] opuścił Bundestag podczas wizyty papieża. Krytyka chrześcijaństwa była jednym z głównych celów lewicy i Zielonych. Jednak gdy tylko padnie słowo 'islam’, natychmiast milkną” – pisze Schirmbeck.

Zero krytyki reakcyjnego islamu

Nie pojawia się ze strony lewicy żadna krytyka wizerunku kobiety w islamie, stosunku do homoseksualizmu, ani konfrontacja z równoległymi społeczeństwami muzułmańskimi lub kwestią przemocy. Wręcz przeciwnie, lewicowcy zapraszali konserwatywnych przedstawicieli islamu, przez co reakcyjne prądy islamskie mogły się w ten sposób umacniać i rozprzestrzeniać w Niemczech.

„Ogólnie rzecz biorąc – doświadczam tego od czasu powrotu z Afryki Północnej – że po tych dziesięciu latach nie istnieje w ogóle prawdziwa konfrontacja z kwestią islamu. Widzę za to, że od 11 września 2001 roku zaczęły funkcjonować dwa słowa –  jeśli zadajesz krytyczne pytania, to organizacje muzułmańskie używają słowa ‘islamofobia’, a Zieloni i lewica mówią o ‘rasizmie’. Na tym kończy się dyskusja.”

Krytyczni muzułmanie bardzo ryzykują

Zdaniem pisarza, krytyczni muzułmanie w Europie i w krajach islamskich są zdecydowanie bardziej skłonni – w przeciwieństwie do na przykład lewicowców z pokolenia 68 – ryzykować wiele w imię wolności słowa. Schirmbeck wymienia tu Seyran Ates, która od czasu założenia liberalnego meczetu w Berlinie znajduje się pod policyjną ochroną. Także Hamed Abdel-Samad, który otrzymuje groźby śmierci ze względu na swoje krytykujące islam książki, nie pojawia się publicznie bez ochrony.

„O Hamedzie Abdel-Samadzie nigdy nie czytałem niczego pozytywnego w „taz” (Die Tageszeitung) lub w lewicowych gazetach, od „Sueddeutsche Zeitung” do „Zeit”. Krytyków  islamu, których jest w Niemczech może z pięć, sześć osób, a zwłaszcza krytyków islamu w samym świecie muzułmańskim, którzy postrzegają islam o wiele bardziej krytycznie i obalają wszystko, co twierdzi nasza lewica, tutaj się nie zauważa” – pisze Schirmbeck.

Opuszczeni przez europejskich lewicowców

Autor cytuje marokańską blogerkę Myriam Ibn Arabi, która uważa, że liberalni muzułmanie, zarówno w Europie jak i w krajach muzułmańskich, są rozczarowani europejską lewicą. Zamiast wspierać bojowników o wolność i prawa człowieka jako swoich  naturalnych sojuszników, europejska lewica odcina się od nich. Ibn Arabi twierdzi, że świadczy to o obsesji na punkcie rasizmu u lewicy europejskiej. Nieprzepracowana przeszłość kolonialna lub nazistowska przeszłość Niemiec doprowadziły do ​​kompleksu winy, który prowadzi do fałszywej tolerancji.

Myriam

Myriam Ibn Arabi

Także Egipcjanka Mona Eltahawy ubolewała nad fatalnym brakiem solidarności lewicy z krytykami islamu. Kiedy po atakach islamistów po 11 września nawet muzułmańskie gazety w Algierii dyskutowały związek islamu z islamizmem, europejska lewica zapewniała, że przemoc nie ma nic wspólnego z islamem.

„Cem Özdemir [polityk niemieckiej partii Zielonych], którego bardzo doceniam – pisze Schirmbeck – potrzebował piętnastu lat, żeby stwierdzić: 'Nie mogę już słuchać tego, że islamizm* i islam nie mają ze sobą nic wspólnego’. Powiedział to w 2015 roku po straszliwych masakrach w Paryżu. Wtedy ucieszyłem się, że wreszcie ktoś to powiedział. Ale trwało to długo i jest on absolutnym wyjątkiem jeśli chodzi o te sprawy, wśród Zielonych i całej lewicy”.

Za bardzo generalizuje?

Krytycy Schirmbecka twierdzą, że to konserwatyści od dziesięcioleci uniemożliwiali integrację i że postawa Schirmbecka wobec islamu jest zbyt generalizująca i zbyt zbliżona do prawicowych teorii spiskowych.

Zupełnie inaczej brzmi konkluzja samego pisarza. Jego zdaniem lewicowcy w Niemczech – a nawet w całej Europie – odrzucają konieczność niezbędnego dyskursu na temat islamu, zatem są odpowiedzialni za wzmocnienie prawicy. To teza dość prowokacyjna i wydaje się, że dialog na ten temat nie jest obecnie możliwy. Na razie przeciwnicy za bardzo się okopali na swoich pozycjach.

Tłumaczyła Nataila Osten-Sacken, na podst. https://www.deutschlandfunk.de/samuel-schirmbeck-liberale-muslime-weltweit-sind-von-linken.886.de.html?dram%3Aarticle_id=429722&fbclid=IwAR321kiDx_8G5TeKYSXDw8SCka-RmH5wtUai7nNcYt5Nl2loPAtLXI7FW

—————————–

* Najwyraźniej termin islamizm – który zazwyczaj rozumiemy jako „islam polityczny” – jest tutaj przez autorów wypowiedzi jednoznacznie kojarzony z przemocą, czyli z terroryzmem. (red.)

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign