Libańczycy z Australii pragną dżihadu

W sklepiku na bazarze Gold Souk w Trypolisie młody sprzedawca długo opowiada o religii, sekciarstwie, sprawiedliwości i swoim pobycie w Australii. – Ludzie tam są naprawdę zainteresowani dżihadem – mówi. 

Hussam al-Sabbagh (pierwszy z prawej)

Hussam al-Sabbagh (pierwszy z prawej)

Twierdzi, że w czasie jego wizyty Australijczycy pochodzenia libańskiego i arabskiego, którzy nigdy nie byli na Bliskim Wschodzie, pytali go często o tamtejsze życie.

Nie chce podawać prawdziwego nazwiska, gdyż obawia się reakcji władz na swoje poglądy polityczne. Jest jednym z ostatnich mieszkających w Libanie członków rodziny; większość przeprowadziła się do Australii, gdzie żyją w społeczności Libańczyków z okolic Trypolisu.

Na zewnątrz sklepu wywiesił islamstyczny symbol, popularny kiedyś wśród zwolenników Osamy bin Ladena. Symbol, zwany pieczęcią proroka, został niedawno przejęty przez Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie. – Kiedy widzę ludzi z tym znaczkiem, od razu się relaksuję – mówi. – Cała moja rodzina jest w Australii i ja też chcę tam pojechać. Ale chciałbym pojechać także do Państwa Islamskiego.

Według szacunków rządu około 150 Australijczyków walczy po stronie rebeliantów w Syrii i Iraku, w tym także w grupach dżihadystycznych, takich jak Nusra Front i ISIS. Wielu z tych bojówkarzy jest pochodzenia libańskiego.
Związek pomiędzy libańskimi Australijczykami a regionalnym terroryzmem stał się tematem dnia, gdy aresztowano Hussama al-Sabbagha, posiadającego podwójne obywatelstwo, oraz gdy Khaled Sharrouf, australijski dżihadysta ISIS libańskiego pochodzenia opublikował w internecie poruszające zdjęcia, które następnie krążyły po portalach społecznościowych. Sabbagh, od 1987 r. mieszkający w Australii, został w zeszłym miesiącu oskarżony o prowadzenie bojówki liczącej 250 osób, sprzymierzonej z Al-Kaidą.

Sharrouf opublikował zdjęcie swojego syna, liczącego nie więcej niż 10 lat, ubranego w strój ISIS i trzymającego odciętą głowę. Podpis dumnie głosił „Mój syn!”. Wcześniej zamieścił zdjęcie jednego z bojówkarzy, Mohammeda Elomara, z szerokim uśmiechem trzymającego odciętą głowę w każdej ręce. Elomar, podobnie jak Sharrouf, również jest urodzonym w Sydney synem libańskich imigrantów.

Zaangażowanie libańskich Australijczyków w konflikty regionalne jest z oczywistych powodów źródłem zaniepokojenia bezpieczeństwem kraju. Ale analitycy zajmujący się bezpieczeństwem i liderzy społeczności próbują też zrozumieć, dlaczego młodzi Australijczycy libańskiego pochodzenia ryzykują życie za granicą, zamiast budować nowe w Australii. Badacze i aktywiści twierdzą, że poczucie społecznego i gospodarczego wykluczenia, którego doświadczają Australijczycy libańskiego pochodzenia w Australii, może grać kluczową rolę w ich radykalizacji.

Moustapha Alloush, były poseł do libańskiego parlamentu, mówi, że wielu australijskich sunnitów libańskiego pochodzenia przybyło do Australii właśnie z rejonów Trypolisu. Są niezintegrowani ze społeczeństwem i gorzej wykształceni, pozostają więc zamkniętą, odrębną społecznością. – W dalszym ciągu są odizolowani – mówi. – Równie dobrze mogliby mieszkać w swoich wioskach na północy Libanu.

Analitycy twierdzą, że perspektywy ekonomiczne imigrantów są często mocno ograniczone. To, że zainteresowanie australijskich Libańczyków dżihadem rośnie, można by wytłumaczyć jako efekt marginalizacji i gorszego położenia społecznego – takie twierdzenie przedstawili w jednym z naukowych artykułów Andrew Zammit i Shandon Harris-Hogan.

Zgadza się z nimi Keysar Trad, muzułmański przywódca społeczny mieszkający w Australii. Trad urodził się w Trypolisie i przybył do Australii jako młody chłopak. Doświadczył na własnej skórze trudności, z którymi musi zmierzyć się młody muzułmański imigrant. „Wiele czynników składa się na to, że młodzież ciągnie do tych stref wojny, między innymi poczucie bycia na marginesie społecznym w Australii, poczucie bezsilności, brak możliwości zintegrowania się w miejscu pracy, gdyż nawet nie daje się im szansy – zostają wykreśleni z list na rozmowę o pracę ze względu na nazwiska”, napisał Trad w jednym z e-maili.

Zaky Mallah, młody Australijczyk, którego rodzice pochodzą właśnie z Trypolisu, potwierdził, że ISIS cieszy się poparciem wśród młodych ludzi, zniechęconych życiem w Australii. „Wielu w Oz popiera ISIS” powiedział. Mallah został oskarżony, a następnie uwolniony od zarzutów o popełnienie przestępstw związanych z terroryzmem prawie dziesięć lat temu. Pojechał do Syrii na początku rewolucji. Wiele osób oskarżało go o to, że bierze tam udział w wojnie, on jednak twierdzi, że nagrywał filmy na swój kanał na YouTube. Mallah publicznie potępił ISIS i nawołuje do współpracy z australijskimi władzami.

Nie jest całkiem jasne, czy radykalni libańscy Australijczycy stanowią bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa Libanu, jednak widać już, że ta ponadnarodowa dynamika może wpływać na stabilność kraju. Sprzedawca biżuterii z bazaru mówi, że mieszkał w tej samej okolicy co Sabbagh, zanim został aresztowany, oraz że spędził z nim trochę czasu. – Wiedziałem i widziałem, że część wsparcia finansowego dla grup ekstremistów w Trypolisie i na północy pochodzi bezpośrednio z prywatnych pieniędzy z Australii – mówi Alloush. – Wielu z tych ludzi nie wie, na co wydawane są ich pieniądze. Myślą, że wspierają społeczność sunnitów – dodaje.

Poza tym, jak uważa Mallah, Liban może być przystankiem dla niektórych Australijczyków, którzy chcą walczyć w Syrii i Iraku. – Australijczy, którzy chcą przyłączyć się do grup rebeliantów używają swoich australijskich paszportów, by podróżować jak zwykli obywatele. Wtedy mogą znaleźć grupę, z którą chcą walczyć, na przykład w Trypolisie – mówi.

Rzecznik australijskiego MSZ powiedział, że rząd zajmuje się sprawą australijskich bojówkarzy w Syrii i Iraku. – Cieszy nas możliwość poszerzenia współpracy z partnerami zwalczającymi terroryzm, w tym z Libanem, szczególnie jeśli chodzi o kwestię zagranicznych dżihadystów – powiedział rzecznik gazecie The Daily Star.

Jednakże Alloush uważa, że australijsko – libańscy dżihadyści nie mogą tak naprawdę pogorszyć sytuacji w północnym Libanie. – Już jestem na morzu. Czemu miałbym się przejmować tym, że zmoknę? – mówi z westchnieniam.

Sy, na podst. : www.dailystar.com.lb

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign