Krwawe protesty w Libi

W libijskim Bengazi zginęło od kul snajperów co najmniej 25 uczestników pogrzebu 35 ofiar represji rządowych, zabitych w piątek.

Libijski przywódca Muammar Kadafi konsekwentnie realizuje zapowiedź, że „zdruzgocze” opozycję.

Jak podały źródła szpitalne w Bengazi, głównym ośrodku opozycji wobec utrzymującego się od 42 lat reżimu Kadafiego, wojsko dla zastraszenia ludzi użyło nawet rakiet: jedna z ofiar zginęła, według ekspertów, na których powołuje się agencja AP, od rakiety przeciwlotniczej.

Wojsko czekało, aż uczestnicy pogrzebu zaczną opuszczać cmentarz, i wówczas otworzyło ogień do ludzi. Strzelano, aby zabić.

Kilkadziesiąt osób odniosło rany.

Większość zabitych i rannych ma rany postrzałowe głowy i klatki piersiowej.

Szpitale w Bengazi ponawiają co chwila apele o krew.

Świadkowie opisują dramatyczne sceny: lekarze prosili ze łzami w oczach osoby, które przywoziły rannych, aby pozostały do pomocy przy ich opatrywaniu.

W Bengazi, leżącym tysiąc kilometrów na wschód od stolicy Libii, Trypolisu, demonstracje trwały w sobotę już piąty dzień. Według Human Rights Watch (HRW), w czwartek zginęło tam od kul policji i wojska 20 osób, a w piątek 35.

Łączna liczba zabitych w Bengazi, Bajdzie, Adżabii i Darnie oraz w innych miejscach doszła w sobotę do co najmniej stu osób.

Według dziennika „Kuryna”, zbliżonego do reformisty Saifa al-Islam Kadafiego, jednego z synów dyktatora Libii, wśród zabitych w Bengazi są ludzie, którzy „próbowali atakować” koszary i komisariat policji.

Inny dziennik, „Oea”, pisze, że tłum powiesił w Bajdzie dwóch policjantów, którzy próbowali rozpędzić demonstrację.

Więcej na: interia.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign