Jean Raspail, prorok końca Europy

image001Sławosz Grześkowiak

Czy aktualne problemy z uchodźcami nas zaskakują? Nie należało się ich spodziewać? Trudno było sobie to wyobrazić jeszcze dwa, trzy lata temu. A czterdzieści dwa?

W 1973 roku jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy francuskich Jean Raspail wydał książkę zatytułowaną „Obóz Świętych”.  Przez lata zdawała się prezentować mglistą fikcję, tymczasem obecne wydarzenia nadały jej jak najbardziej aktualną wymowę.

Co prawda w powieści Europę zalewają przede wszystkim biedni mieszkańcy Indii, lecz istotne jest to, że reprezentują oni trzeci świat, a z takim najazdem mamy obecnie do czynienia. W książce na Francuskiej Riwierze ląduje milion uchodźców, wychudzonych kobiet, dzieci, mężczyzn, ale nie tylko… również, co zaskakujące, dobrze odżywionych, atletycznie zbudowanych mężczyzn. W całości stanowią masę, która nie liczy się z niczym, ani z nikim, i jak uzmysłowił sobie jeden z bohaterów powieści: Niczego nie dałem. Niczego nie mogę dać. Oni mnie nie potrzebują. Oni biorą”. Cywilizację białych opanowuje antyświat.

Sam pogrom nie stanowi w tej książce najistotniejszego problemu. Raspail umieścił go na ostatnich stronach niemal swojego dzieła, pozostawiając resztę domyślności czytelnika. Najważniejszą kwestią, na jakiej skupia się „Obóz Świętych”, jest dwumiesięczne wyczekiwanie politycznie poprawnych Europejczyków, aż milion imigrantów przypłynie na ich kontynent na przepełnionych i rozlatujących się łodziach.

„Europejczyk stał się bladym, historycznym odbiciem prawie niewidocznego już cienia”. Na jego cywilizację składają się przede wszystkim „atrapy rodziny i państwa”. Umysły spętane kaftanami bezpieczeństwa, potęgą przyjmowanych bezkrytycznie idei, unieszkodliwione paraliżującym gazem współczesnej myśli lewicowych propagandystów,  niezdolne są stawić czoła atakowi nieuzbrojonych nieprzyjaciół, chronionych jedynie swą nędzą. A któż ma ich bronić? Armia z poboru, silnie pobudzona antymilitaryzmem woodstockowego pokolenia ’68?

Ewentualna krytyka jest natychmiast tłumiona, a ci którzy próbują ją choć skromnie wyrazić, natychmiast potępieni odsuwani są w niebyt. Źle pojęty humanitaryzm, przekształcony w skrajną śmieszność, wyłudza od społeczeństwa resztki chrześcijańskiej wrażliwości. Europa pełna skruchy za… bycie bogatszą od większej części świata, zachowuje się tak, jakby życzyła sobie odwetu wobec samej siebie.

Wobec tworzących intelektualny terroryzm polityków i myślicieli szermujących sloganami typu „Wszyscy jesteśmy ludźmi znad Gangesu”, nie sposób wyrazić sprzeciwu. Można jedynie pójść z ich falą – uczestniczyć w bankietach, licytacjach, a wśród dzieci organizować plastyczne czy literackie konkursy na najpiękniejsze prace o przybywających głodnych i biednych uchodźcach. Zresztą ci fałszywi humaniści zdolni są nawet do czynu. Niestety daremnego. Wysyłana na ocean żywność ze wzgardą wyrzucana zostaje przez najeźdźców do morza! Czyż nie widzieliśmy już podobnego obrazka z budapesztańskiego dworca?

Więcej zbieżności? W powieści darczyńcy poproszeni zostali, żeby dołączyć do swojej paczki skromny liścik dla uchodźców. W realnym świecie, kilka tygodni temu przy organizowaniu akcji ofiarowywania śpiworów dla koczujących w Berlinie nas też proszono o to samo. Czytano wcześniej Raspaila?

Do tej pory treść napisanej 42 lata temu powieści prawie zbieżna jest z aktualną rzeczywistością. Potem, gdy bestia wyłania się z morza, truciciele umysłów znikają. Mieszkańcy Europy muszą radzić sobie już bez nich. Ale jest za późno. Interesująca pozostaje jeszcze kwestia stopniowego ustępowania. Gdy na południu kontynentu rozpoczyna się chaos, na północy białemu człowiekowi jeszcze nie dzieje się krzywda. Jednak na wszelki wypadek woli on schodzić z drogi przedstawicielom innych ras. Jego dom przestaje być jego domem.

Raspail natchnienie zaczerpnął na pewno nie tylko z tego, co widział wokół siebie. Przede wszystkim oparł się na Apokalipsie Św. Jana:

„A gdy dobiegnie końca tysiąc lat, z więzienia swego szatan zostanie zwolniony. I wyjdzie, by omamić narody z czterech narożników Ziemi, Goga i Magoga, by ich zgromadzić w bój, a liczba ich jak ziaren piasku morskiego. Wyszli oni na powierzchnię ziemi i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane; A zstąpił ogień od Boga z nieba i pochłonął ich. A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam, gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok…”

Czy teraz, w 2015 roku odczytujemy z tych słów więcej, niż Jean Raspail, gdy pisał swoją powieść? (pj)

——————————————

Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign