Jak zostać islamofobem roku?

Douglas Murray

Okradziono mnie! Nadeszła właśnie wiadomość, że pomimo nominacji nie udało mi się zdobyć tytułu „Islamofoba Roku” w żadnej kategorii.

Dowodząc po raz kolejny, że Ajatollah Chomeini był wielkim kłamcą, kiedy twierdził, że w islamie „nie ma żartów”, jego Islamska Komisja Praw Człowieka (IHRC) nadała prezydentowi Obamie tytuł „Islamofoba Roku”. Niedostępne były dla mnie także inne, właściwe różnym kontynentom kategorie, choć warto zauważyć, że laureatka pokojowej Nagrody Nobla, Aung San Suu Kyi, szturmem zdobyła dział „Azja i Australia”.

Jednak rezultaty dotyczące Wielkiej Brytanii są źródłem mojej największej goryczy. Lista kandydatów zawierała takie nazwiska jak: Theresa May, Maajid Nawaz, Raheem Kassam oraz moje. Ja stawiałem na Maajida. Rozpoczął rok w absolutnie doskonały sposób, pokazując wspaniałą formę, kiedy przedstawił na Tweeterze całkowicie niewinny wizerunek twórcy jego własnej religii [Mahometa] i zaznaczył, że „nie czuje się nim urażony”. Inni mogli co najwyżej patrzeć na to z zazdrością i wzdychać: „Szkoda, że sam o tym nie pomyślałem”.

Jednak nikt z nas nie był w stanie przewidzieć sekretnych posunięć okropnego młodego dorobkiewicza, Raheema Kassama, który najwyraźniej wykorzystał taktykę postępowania w stylu amerykańskim. Działający obecnie na portalu Breitbart London,  Raheem zatryumfował dzięki bardzo udanej kampanii zdobywania głosów, w której namawiał swoich czytelników do głosowania na niego ze strony internetowej IHRC, do której zamieścił linka. Muszę przyznać, że uważam to za aktywność polityczną bardzo niskich lotów. To prawda, że ja sam zamieściłem na swojej stronie link do formularza głosowania IHRC, jednak wybór pozostawiłem sumieniu moich czytelników. Czuję, że naprawdę powinienem wnieść skargę do IHRC. Ponieważ, jeśli nie są oni w stanie dostrzec, jak działania Raheema zawsze niosły ze sobą prawdopodobieństwo zniekształcenia wyników, być może organizacja ta powinna dla odmiany udać się do Teheranu, żeby przypomnieć sobie jak można przeprowadzić naprawdę wolne, sprawiedliwe i otwarte wybory, z mocno ograniczonym wykorzystaniem tortur, gwałtu, egzekucji i pomocy lokalnej policji.

Tak czy inaczej, jestem w nastroju filozoficznym. Zawsze jest przecież przyszły rok i rok po nim. Czy nastąpi kolejny rok, zależy jak sądzę od tego, czy poglądy Islamskiej Komisii Praw Człowieka dotyczące islamu – popierane, jak z satysfakcją stwierdzam, przez naszego byłego arcybiskupa Canterbury, samego Rowana Williamsa – zdominują ten kraj.

Tymczasem pochylę na jakiś czas głowę, studiując formę tegorocznych zwycięzców. Wygląda na to, że aby mieć pewność przyszłorocznej wygranej, będę musiał, między innymi, „zdobywać głosy” bardziej efektywnie, zostać najbardziej lewicowym prezydentem USA w historii, stworzyć prywatną flotę dronów, zdolnych do przeprowadzania na ograniczoną skalę uderzeń przeciwko terrorystom na ich plemiennych terenach, albo zostać najbardziej szanowaną aktywistką praw człowieka na świecie, nagrodzoną pokojowym Noblem w trakcie wieloletniego pobytu w areszcie domowym. 

Na pewno musi istnieć prostszy sposób! Nie widzę go jednak w tej chwili. Wszelkie pomysły czytelników będą bardzo mile widziane.

Tłumaczenie: ND(p)
Źródło: www.spectator.co.uk

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign