Izrael aresztuje – źle; Hamas aresztuje – dobrze

Bassam Tawil 

Samah Abu Ghajjath nadal nie została formalnie oskarżona o popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa. Hamas nie mówi, dlaczego na 23 dni internował tę matkę pięciorga dzieci.

Palestyńska matka pięciorga dzieci właśnie spędziła 23 dni w więzieniu. Trzymano ją w okropnych warunkach i zabroniono odwiedzin rodzinie. Nie wolno jej było także skontaktować się z prawnikiem.

Nikt na Zachodzie o tym nie słyszał.

Dlaczego? Ponieważ tej Palestynki, Samah Abu Ghajjath, nie internował Izrael, ale Hamas, palestyńska grupa terrorystyczna, która rządzi Strefą Gazy.

Abu Ghajjath miałaby „szczęście”, gdyby była aresztowana przez Izrael. Wtedy jej sprawa byłaby na pierwszych stronach głównych mediów na całym świecie i „pro-palestyńscy” aktywiści organizowaliby demonstracje i kampanie, by ją poprzeć i potępić Izrael.

Jako przeciwieństwo, rozważmy, na przykład, sprawę Ahed Tamimi, palestyńskiej nastolatki ze wsi w pobliżu Ramallah na Zachodnim Brzegu. W grudniu 2017 r. Tamimi została aresztowana przez izraelskie władze za fizyczną napaść na izraelskiego żołnierza. Po tym, jak zgodziła się na umowę z prokuraturą, została skazana na 8 miesięcy więzienia.

Od tego czasu Tamimi stała się symbolem palestyńskiej „walki” przeciwko Izraelowi. Jest gloryfikowana przez wiele mediów głównego nurtu na Zachodzie i przez adwokatów Palestyńczyków na całym świecie.

Tamimi zyskała całą tę sławę i chwałę, ponieważ ona i członkowie jej rodziny od dawna inscenizowali starcia z żołnierzami izraelskimi w ich wsi Nabi Saleh. Nastolatka i jej rodzice zrobili sobie obyczaj zapraszania dziennikarzy – lub kogokolwiek z kamerą – do dokumentowania ich prowokacyjnych akcji przeciwko żołnierzom.

Abu Ghajjath, jednak, kobieta ze Strefy Gazy, miała mniej szczęścia niż złota dziewczyna z Zachodniego Brzegu.

W odróżnieniu od Tamimi aresztowanie tej matki pięciorga dzieci na początku maja przez Hamas nie wywołało międzynarodowego oburzenia. Zachodni dziennikarze i organizacje praw człowieka nie poparły Abu Ghajjath, jak to szybko zrobiły z Tamimi, dziewczyną, która uderzyła izraelskiego żołnierza.

Gdyby Abu Ghajjath została zaaresztowana przez Izrael, jej nazwisko pojawiłoby się na stronach „New York Timesa” i w programach BBC i CNN. W tym przypadku jednak jedynymi, którzy zainteresowali się jej cierpieniami i żądali jej uwolnienia było tylko kilka grup palestyńskich kobiet i, oczywiście, jej rodzina.

Jak można było przewidzieć, protestowała tylko garść Palestyńczyków – ale ani jeden człowiek z Zachodu nie ośmielił się potępić Hamasu za aresztowanie tej kobiety.

Także po zwolnieniu Abu Ghajjath pozostaje niejasne, dlaczego siły bezpieczeństwa Hamasu aresztowały ją. Niektórzy Palestyńczycy zgadywali, że mogła być aresztowana z powodu jej związków z rywalami Hamasu z Fatahu, świeckiej frakcji pod przewodnictwem prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmouda Abbasa. Inni sądzą, że mogła być aresztowana z powodu działalności na rzecz praw kobiet w Strefie Gazy.

Abu Ghajjath nadal nie została formalnie oskarżona o popełnienie jakiegokolwiek przestępstwa. Hamas nie mówi, dlaczego przetrzymywał ją przez 23 dni. Sama wydaje się być zbyt przestraszona, by mówić o trudnych dniach spędzonych na przesłuchaniach w więzieniu Hamasu. Dodatkowo, skonfiskowano jej komputer i telefon komórkowy.

Przyjaciele i rodzina Abu Ghajjath twierdzą, że podczas aresztowania była torturowana fizycznie i psychicznie. Nie umieją zrozumieć milczenia wielu Palestyńczyków i społeczności międzynarodowej w sprawie działania Hamasu wobec tej matki pięciorga dzieci (jej najmłodsze dziecko ma zaledwie 8 miesięcy).

W czasie, kiedy Abu Ghajjath przebywała w więzieniu Hamasu, jej dzieci, niektóre we łzach, pojawiły się w telewizji w Ramallah, by apelować o uwolnienie matki. Hamas najwyraźniej nie dbał o los tych dzieci, pozostawionych samych w domu, szczególnie podczas miesiąca postu ramadan, kiedy to starsze dziewczynki (13 i 11 lat) musiały przygotowywać żywność i opiekować się młodszymi.

Przyjaciele Abu Ghajjath z Fatahu potępili aresztowanie jej jako „plama hańby na czole Hamasu”. Kto jednak powiedział, że Fatah jest lepszy w przestrzeganiu praw człowieka?

Fatah jest dominującą partią w Autonomii Palestyńskiej, która rządzi Zachodnim Brzegiem. Jego członkowie i zwolennicy stanowią także największy odsetek sił bezpieczeństwa AP odpowiedzialnych za dławienie wolności i rozprawianie się z politycznymi rywalami i z sprzeciwem ludności.

Abu Ghajjath mogła być najnowszą ofiarą 11-letniej walki o władzę między, z jednej strony, Fatahem, a z drugiej Hamasem na Zachodnim Brzegu i w Gazie. Zarówno Fatah, jak Hamas aresztowali i nękali wzajem swoich zwolenników już od ponad dziesięciu lat.

Rywalizacja między Fatahem a Hamasem doprowadziła do sytuacji, w której Palestyńczycy mają dwa oddzielne mini-państwa – jedno rządzone przez Fatah na Zachodnim Brzegu i drugie rządzone przez Hamas w Strefie Gazy. Oba te mini państwa są rządzone przez brutalnych i skorumpowanych przywódców, którzy blokują pojawienie się nowych i młodszych ludzi i dławią swobody obywatelskie.

Te dwa mini państwa dopuszczały się najbardziej brutalnych czynów, by zadusić się wzajemnie, od zrzucania Palestyńczyków z dachów i linczów na placach publicznych do odcinania dostaw medycznych, jak to zrobił Strefie Gazy prezydent Abbas.

To jest prawdziwa tragedia Palestyńczyków: przywódcy, którzy pozbawiają ich międzynarodowej pomocy i lepszego życia, bo dla nich najważniejsza jest nienawiść i zabijanie Żydów. Ci przywódcy ciągną swój naród od jednej katastrofy do drugiej – od Czarnego Września w Jordanii w latach 1970, do wojny domowej w Libanie w latach 1980 i 1990, do drugiej intifady w latach 2000 i do wojen w Strefie Gazy, które pochłonęły życie tysięcy Palestyńczyków.

Wróćmy jednak do Abu Ghajjath. Gdzie było współczucie Zachodu lub choćby uwaga, kiedy gniła w więzieniu Hamasu? Dlaczego nikt na Zachodzie nie zainteresował się jej sprawą? Ponieważ nie była ofiarą Izraela. Dręczyli ją tylko jej rodacy, Hamas.

A w takim przypadku nie mogło to mniej obchodzić zachodnich dziennikarzy relacjonujących sprawy palestyńskie. W ten sam sposób nie obchodzą ich represje stosowane przez Fatah i Hamas wobec Palestyńczyków. W ten sam sposób nie widzą żadnego zła po stronie palestyńskiej. Jedyne wydarzenia, które interesują zagranicznych dziennikarzy, to te, które rzucają negatywne światło na Izrael.

To nie jest jeszcze jedno przypomnienie o podwójnych standardach społeczności międzynarodowej. Gdzie są ci wszyscy, którzy twierdzą, że są „pro-palestyńscy” i plują nienawiścią wobec Izraela i Żydów na kampusach uniwersyteckich w USA i Kanadzie? Jeśli rzeczywiście chcą pomóc Palestyńczykom, niech zaczną krzyczeć o prawach kobiet i gejów żyjących pod rządami represyjnego reżimu Hamasu i o dziennikarzach nękanych i aresztowanych przez siły bezpieczeństwa Mahmouda Abbasa.

Wywrzaskiwanie kłamstw o Izraelu i Żydach nie czyni ich „pro-palestyńskimi”. Pokazuje tylko ludzi nienawidzących Izraela. Nienawiść do Izraela nie poprawia sytuacji praw człowieka dla Palestyńczyków, żyjących pod rządami Hamasu i Fatahu. Zamiast tego, służy do odwrócenia uwagi od tyranii i ułatwia Fatahowi i Hamasowi dławienie wolności obywatelskich i praw człowieka.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Źródło tekstu polskiego: www.listyznaszegosadu.pl

Bassam Tawil – muzułmański badacz i publicysta mieszkający na Bliskim Wschodzie.

Tytuł – red. Euroislamu

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign