Islamizacja edukacji

Jan Wójcik

Uniwersytet Brandeis ugiął się pod naciskiem części studentów i wykładowców i nie przyznał Ayan Hirsi Ali doktoratu honoris causa. Uniwersytet w Yale w książce poświęconej karykaturom Mahometa nie wydrukował karykatur Mahometa.

Brytyjskie uczelnie wspierane szczodrze przez bliskowschodnich monarchów i dyktatorów dziwnym trafem prezentują poglądy antyizraelskie. Katedry wydziałów utworzonych za islamskie pieniądze przejmują działacze politycznego islamu, jak Tariq Ramadam czy Ingrid Mattason. Studenckie stowarzyszenia islamskie na spotkaniach organizowanych na uniwersytetach wymagają segregacji płciowej. Media donoszą o spisku w celu przejęcia szkół w Birmingham przez islamistów.

Jak do tego mogło dojść? Te instytucje, ostoje świeckości i racjonalnego myślenia, stają się narzędziem w rękach eksponentów islamskiej bigoterii i islamizmu. Dlaczego wśród protestujących przeciwko uhonorowaniu Ayan Hirsi Ali ponad 20% stanowią wykładowcy gender? Czyżby nie chcieli usłyszeć referatu przygotowanego przez tę działaczkę praw kobiet? Który fragment im przeszkadzał? Może ten: „Wierzę jednak, że Arabska Wiosna dała możliwość podważania tradycyjnych autorytetów – w tym autorytetu patriarchalnego – a nawet podawania w wątpliwość religijnego uzasadnienia ucisku kobiet”? A może wychwalanie Afganek walczących z Talibami, Saudyjek łamiących zakazy prowadzenia pojazdów, czy Tunezyjek pozywających policjantów za zbiorowy gwałt, było im nie w smak? Czy gdyby powiedziała, że związek pomiędzy przemocą a chrześcijaństwem, zamiast islamem, jest wyraźny, też odmówiono by jej uhonorowania?

Poprawność polityczna, relatywizm, pieniądze, karierowiczostwo czy zwykłe tchórzostwo, to jedne z przyczyn. Tutaj muzułmanie mistrzowsko rozgrywają słabości Zachodu, na przykład obawę przed naznaczeniem jako osoba nietolerancyjna.

Fragment plakatu Instytutu Studiów nad Islamem we Wrocławiu (2010)

Fragment plakatu Instytutu Studiów nad Islamem we Wrocławiu (2010)

W Polsce na razie jest jeszcze inaczej, ale ten pochód po uczelnie już się zaczyna. Los dr Bartłomieja Grysy jest najlepszym przykładem. Uniwersytet Adama Mickiewicza nie odnowił z nim kontaktu po interwencji muftiego Tomasza Miśkiewicza, oburzonego m.in. tym, że Grysa nazywał Mahometa mordercą. Nie miało znaczenia, że czołowy orientalista, prof. Janusz Danecki, wyraźnie pisze, że Mahomet mordował ludzi.

Dr Agata Skowron-Nalborczyk z kolei w ataku na przeciwników islamistów próbuje insynuować, że zachodnia prasa przyrównywała demonstrację przeciwko meczetowi do mordowania Żydów. Brak tylko źródeł.

Z kolei dr Katarzyna Górak-Sosnowska będzie twierdzić, że ten Mahomet, co to „mordował”, nie jest wzorem naśladowania dla muzułmanów.

Powołany przez Ligę Muzułmańską Instytut Studiów nad Islamem bardzo pragnie zbliżyć się do Uniwersytetu Wrocławskiego wspólnie organizując konferencje, na które zapraszani są islamiści, tacy jak Tariq Ramadan, a muzułmanie pozwalają sobie odprawiać modły na neutralnej światopoglądowo uczelni.

To są drobne kroki, ale jeżeli nie uda się powstrzymać tych ludzi, skończy się jak w Wielkiej Brytanii. Prosimy więc naszych Czytelników – jeżeli jesteście uczestnikami wykładów orientalistów, macie ciekawe informacje, przekażcie je na adres redakcji.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign