Islam to nic romantycznego

Ania ma 23 lata i jest rozwódką. Dla jej wybranka – Libijczyka, lojalność wobec rodziny i religii czy też strach przed wykluczeniem z muzułmańskiej społeczności okazały się silniejsze niż miłość do żony i do córki.

Ania odwiedziła wiele krajów arabskich, między innymi Zjednoczone Emiraty Arabskie, Senegal, Algierię, Egipt, Arabię Saudyjską. Jej spojrzenie nie jest spojrzeniem zakochanej turystki, która spędziła wakacje w tunezyjskim kurorcie ze swoim habibi…

Rozmowę z Anią przeprowadziła specjalnie dla Euroislamu Wiktoria Banach.

Czy zanim zdecydowałaś się na małżeństwo z Libijczykiem, słyszałaś jakiekolwiek historie o małżeństwach muzułmanina i zachodniej kobiety?

Szczerze? Nie. Nie znałam też żadnej kobiety, która była – lub jest – w takim związku. To, co usłyszałam w telewizji czy przeczytałam w kolorowych pismach, wydawało mi się mocno przerysowane. Jak chyba każda zakochana kobieta myślałam, że mój wybranek jest doskonały. Widziałam tylko jego zalety, a życie w tak egzotycznym kraju jak Libia wydawało mi się nader pociągające. Zwyczajnie byłam młoda i głupia.

Twoje wyobrażenia zmieniły się po przyjeździe do Libii…

Kiedy bezpośrednio zetkniesz się z kulturą islamu to gwarantuję ci, że twoje romantyczne wyobrażenie odejdzie w siną dal… razem z forsowanym mitem rzekomej „wolności” tamtejszych kobiet. Islam to nic romantycznego. Niejednokrotnie widziałam żony bite przez swoich mężów, dla których były niczym więcej, jak „rozpłodowym bydłem”. Pamiętam jakby to wydarzyło się dzisiaj – wspólna wycieczka do Algierii, ulica pełna ludzi, mąż w brutalny sposób bije żonę. Nikt nie zareagował, nikt, poza mną. Nie dość, ze zostałam zwymyślana przez zwijającą się z bólu kobietę w nikabie, to jeszcze miałam inne nieprzyjemności płynące z mojego aktu miłosierdzia. Kobieta nic nie znaczy w oczach Allaha – oto, jakie panuje tam przekonanie. Wielokrotnie powtarzano mi, że powinnam bezwzględnie słuchać męża, bo on jest moim Panem. Mimo tego, że Arabowie mają „swoje” kobiety, które powinny być wierne jak psy (przepraszam za porównanie do nieczystego zwierzęcia), to wielu z nich chciałoby się związać z Europejką. Mamy osobowość, jesteśmy wychowane w duchu równouprawnienia i chociaż dla muzułmanowi jest to pojęcie całkowicie obce, to widocznie co bardziej wykształconych pociągają wyzwolone, samodzielne kobiety.

Może to problem wynikający nie z religii, a raczej z mentalności tego społeczeństwa czy kultury?

Musimy pamiętać, ze islam to dla muzułmanów nie tylko religia, ale i sposób życia: inaczej pojmują wiarę niż my. Wszystko, co zostało spisane w Koranie, jest święte i nietykalne. Oni nadal tkwią w takim „europejskim XIII wieku’’ … z tym, że już tam zostaną. Islamu nie można oddzielić od człowieka i jego życia, religia dyktuje każdy element ich człowieczeństwa i codziennych zachowań.

Być może wynika to z trudności, z jakimi borykają się niektóre arabskie społeczeństwa – trudna sytuacja ekonomiczna, brak pracy, konflikt z Izraelem – nie zaś z radykalizmu islamu?

Z racji tego, że mój mąż pochodził z tzw. „klasy wyższej”, nie miałam zbyt wielu okazji spotykać ludzi biednych. Aczkolwiek z tego co udało mi się zaobserwować, to właśnie religia i powstała na jej gruncie kultura jest za wszystko odpowiedzialna. Zacofanie, bezrefleksyjna wiara w autorytety, nepotyzm, przywiązanie do pieniędzy, są silnie zakorzenione w tej kulturze. Nawiązując do poprzedniego pytania – w Koranie znajdziesz odpowiedzi na pytania dotyczące nawet kwestii majątkowych. Islam nigdy nie zostawia miejsca na własne interpretacje. Tamtejsi ludzie po prostu oduczyli się samodzielnego myślenia.

Niektórzy, hołdując „tradycyjnym” wartościom są zdania, że islam jest szansą dla „powrotu moralności”, „wzmocnienia rodziny”, kontroli seksualności kobiet…

Czy wzmocnienie rodziny oznacza patriarchalizm? Zaniżanie roli kobiety i wychowywanie dzieci na „ciemną masę”? Chyba nie… moralność to pojęcie względne, inne dla każdej kultury. Kontrola seksualności kobiet – doprawdy zabawne. Może powrócimy do pasów cnoty? W islamskiej kulturze kobieta jest własnością mężczyzny – NIE MA czegoś takiego jak gwałt na żonie. Jeżeli mąż chce współżyć z żoną, ma do tego prawo zawsze i wszędzie, a ona nie może mu odmówić. Sama doświadczyłam tego niejednokrotnie. Bracia mojego męża uważali, że jestem jego żoną tylko i wyłącznie w jego obecności. Kiedy go nie było pozwalali sobie na znacznie więcej, niż pozwala na to przyzwoitość. Tak właśnie wygląda tamtejsza „moralność”.

Próbowałaś podejmować z nimi tematy wiary, praw człowieka, wolności kobiet?

Religia i polityka są dla nich tematami niezwykle drażliwymi, ściśle powiązanymi. Nieważne, czy muzułmanin lub muzułmanka pochodzi z Tunezji czy Arabii Saudyjskiej, zawsze na próby podważania teorii wynikających z ich wiary, reagują – delikatnie mówiąc – impulsywnie. Krzyczą lub zaczynają atakować nasz system wartości.

Czemu więc zdecydowałaś się go poślubić? Był bardziej otwarty?

Muzułmanin w kraju europejskim to coś zupełnie innego niż wyznawca Allaha w kraju muzułmańskim. Na wszystkich ”wyrzutków” muzułmanie reagują bardzo radykalnie. Nie da się być umiarkowanym muzułmaninem w tamtejszym gronie radykałów. Ich kultura nakazuje z dumą obnosić się ze swoim wyznaniem. Ten, który się nie zgadza, nie ma prawa egzystować w społeczeństwie.

Czy właśnie dlatego postanowiłaś uciec?

Tak. Nigdy nie byłam wierząca i nie ukrywałam tego. Mimo to nigdy nie krytykowałam wyznawców innych religii. Wobec mnie muzułmanie odnosili się z pogardą albo starali się – grając na moich uczuciach – przekonać do swojego wyznania. Niejednokrotnie słyszałam, że gdybym była ”muslim”, moje życie byłoby łatwiejsze, bo kochałby mnie sam Allah; gdybym była ”muslim” moja mama zapewne nie byłaby poważnie chora; gdybym była „muslim” nie byłabym bezdzietna. Gwoli wyjaśnienia – nie spieszyłam się z zajściem w ciążę z własnego wyboru.

Jak zareagował twój mąż i jego rodzina na wieść o tym, że chcesz rozwodu?

Kiedy powiedziałam mężowi o rozwodzie byłam już z moim bratem w Wielkiej Brytanii. Nie jestem nawet w stanie przewidzieć tego, co by nastąpiło, gdyby jego rodzina dowiedziała się o tym podczas mojego pobytu w Libii. Zapewne nigdy nie wróciłabym do Europy. Kiedy Abdul przyleciał do Londynu, starał się ze mną skontaktować. Na początku był bardzo miły, obiecywał poprawę itd. Na początku. Kiedy zrozumiał, że nie jest w stanie mnie przekonać, napadł na mnie, kiedy byłam z córeczką w parku. Jego rodzina nie kryla niezadowolenia już od samego początku. Wielokrotnie mi grozili, mój brat i jego żona często odbierali telefony z pogróżkami. Teściowa wydzwaniała powtarzając, że jestem „zwykłą, europejską, niewdzięczną dziwką”, ze „pożałuję tego”, ze mnie „zniszczą”.

Wydaje mi się, że jest wiele Polek, które wyszły za muzułmanina i są szczęśliwe, może najzwyczajniej źle trafiłaś?

To zależy jak kto rozumie szczęście. Muzułmanki w krajach arabskich nie mają wielu możliwości samorozwoju. Ich naczelnym prawem (a raczej przymusem) jest siedzenie w domu i zajmowanie się sprzątaniem, gotowaniem, wychowywaniem dzieci. Czy bycie kurą domową jest spełnieniem marzeń każdej kobiety? Chyba nie… ja nigdy takich ambicji nie miałam. Jeżeli jakaś kobieta potrafiłaby całkowicie podporządkować się tamtejszym normom, to może zazna szczęścia u boku odpowiedniego mężczyzny; musi jednak pamiętać, że ceną za to szczęście jest całkowita uległość.(p)

Ania prowadzi blog http://zyciezislamem.blog.onet.pl/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign