Islam przeciw cywilizacji zachodu

Dokonany dokładnie o północy w chrześcijański Nowy Rok, 1 stycznia 2011 r., krwawy zamach na kilkuset modlących się chrześcijan w kościele w Aleksandrii nie był jedynie „standardowym” aktem islamskiego terroryzmu, ale zapowiedzią nowej wzmożonej fali agresji islamu przeciwko Zachodowi – alarmują analitycy amerykańskiej CIA oraz wywiadów państw NATO. Przewidują oni w 2011 r. kolejne zamachy terrorystyczne, które mają być powiązane z generalną ekspansją islamu na całym świecie. A że tak może być, świadczą fakty.

Żądania imama

Już kilka dni po zamachu w Aleksandrii Al-Kaida opublikowała w Internecie wykaz wszystkich kościołów chrześcijańskich w Egipcie, sugerując następne akty terroru. Natomiast wielki imam Ahmed el-Tayeb z Kairu – jeden z największych autorytetów świata islamu – obłudnie, fałszywie i cynicznie stwierdził, że zamach w Aleksandrii „nie miał nic wspólnego ze społecznością islamską”. Zapewnił, że prawa chrześcijan w Egipcie są należycie chronione prawem i długą tradycją pokojowego współistnienia z islamistami. Imam wystąpił też z żądaniem wobec Papieża. Jego zdaniem, by pogłębić dialog, Benedykt XVI powinien wystosować przesłanie do świata islamskiego, które „odbudowałoby most zaufania i rozwiało przyczyny nieporozumień”. W komentarzu redakcyjnym jeden z największych dzienników europejskich – włoski „Corriere della Sera” zauważa, że imam, żądając pojednawczego gestu od Papieża, zachowuje się tak, jakby to wyznawcy islamu cierpieli prześladowania w Europie! Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, oczywista jest też pycha i buta islamskiego imama, który swe żądania wobec Ojca Świętego ośmielił się wygłosić nieprzypadkowo – w święto Trzech Króli! „Ten podły gest śmierci (…) obraża Boga i całą ludzkość” – tak właśnie skomentował zbrodniczy zamach w Aleksandrii Benedykt XVI. Papież przypomniał zarazem, że nie był to odosobniony akt terroru islamskiego, wymierzony w chrześcijan, ale jeden z wielu zamachów, jakie mają miejsce od dłuższego czasu w krajach islamskich, m.in. w Iraku, Sudanie, Indonezji, Libanie i właśnie w Egipcie. Około 30 zabitych i prawie 100 rannych chrześcijan padło ofiarą masakry w czasie nabożeństwa w kościele koptyjskim w Aleksandrii, kiedy modlili się o północy 31 grudnia 2010 r., aby w ten sposób powitać nowy rok 2011. Arabscy fanatycy – terroryści wybrali miejsce i czas nieprzypadkowo. Aleksandria jest 4-milionową metropolią, drugim co do wielkości miastem w Egipcie. W epoce starożytnej oraz we wczesnym średniowieczu była największym na świecie – obok Rzymu – ośrodkiem chrześcijaństwa, cywilizacji i kultury. To właśnie tutaj mieściła się słynna Biblioteka Aleksandryjska – przez kilkaset lat największe centrum nauki, kultury, cywilizacji całego świata chrześcijańskiego. To w tej bibliotece znajdowały się bezcenne rękopisy z epoki biblijnej, greckiej, rzymskiej i wczesnośredniowiecznej.

Wojny z giaurami

Wszystko zostało spalone, dosłownie i w przenośni, kiedy po śmierci proroka Mahometa jego arabscy wyznawcy rozpoczęli dżihad, który skodyfikował w Koranie jako nakaz religijny właśnie Mahomet. Dżihad, czyli wojna święta z giaurami – niewiernymi, był i jest od samego początku skierowany przeciwko chrześcijaństwu. Po zdobyciu przez Arabów Jerozolimy i Ziemi Świętej pierwszą ofiarą dżihadu w skali globalnej był chrześcijański Egipt, który padł pod ciosami agresji islamskiej w 642 r. To wtedy Arabowie zdobyli m.in. Aleksandrię, dokonując rzezi jej mieszkańców przez rytualne podrzynanie gardła oraz obcinanie prawej dłoni, kiedy nieszczęśnicy usiłowali się bronić, co uznawane było za podniesienie ręki na Allaha. To wówczas, w 642 r., zwycięski kalif arabski nakazał swym hordom spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej. Kiedy jeden z chrześcijańskich uczonych usiłował uświadomić mu, jak bezcenne zbiory nakazał zniszczyć, kalif miał odpowiedzieć, że dla niego te księgi mają jedynie wartość popiołów, bowiem i tak wszystkie mądrości świata Mahomet spisał w Koranie, i to zupełnie wystarczy. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, do roku 712, Arabowie podbili i zniszczyli nie tylko Egipt, ale całą chrześcijańską Afrykę Północną, przeprawili się do Europy przez Cieśninę Gibraltarską i podbili na całe wieki Hiszpanię i Portugalię. Próbowali nawet dokonać podboju ówczesnej Francji, ale kiedy przekroczyli Pireneje, ich bezkarny dotąd dżihad natknął się na twardy i zdeterminowany opór Franków. Te walki z Saracenami, jak nazywano wtedy Arabów, przeszły do historii, legendy, literatury i są powszechnie znane m.in. z opisów „Pieśni o Rolandzie”.

PESEL dla chrześcijanina

W Egipcie do dzisiaj pozostało jeszcze ok. 10-15 mln chrześcijan, tzw. Koptów. Pozostali zmuszeni byli do emigracji. Jednym z nich jest mieszkający w Polsce muzyk i dyrygent Ashraf Benyamin. Opisuje on („Rzeczpospolita”, 3 stycznia 2011 r.) cynizm, obłudę i niebezpieczeństwo ze strony islamu dla całej cywilizacji chrześcijańskiej, a nie tylko chrześcijan w Egipcie, czego nie dostrzegają państwa Unii Europejskiej, w tym Polska: „Polacy, a także inne kraje Europy, za mało o tym wiedzą. Tymczasem muzułmanie przekonują, że ich wiara jest religią pokoju, pokazują, że potrafią być szarmanccy np. wobec Polek. Jeśli nie powie się «stop», w Egipcie wybuchnie wojna domowa. To grozi wielkim, nieobliczalnym wybuchem w świecie arabskim. Niestety, w Egipcie, jeśli ktoś mówi o problemach między chrześcijanami a muzułmanami, nazywany jest zdrajcą. Ja nie mogę wrócić do kraju, bo rzekomo oczerniam Egipt przed Polską i UE. Ataki na chrześcijan trwają w Egipcie od lat. Niegdyś chrześcijanie musieli na Bliskim Wschodzie nosić czarne stroje. Teraz jesteśmy wyróżniani zapisem w dowodzie osobistym i w odpowiedniku numeru PESEL. I przez to mamy kłopoty na studiach, w pracy. Jestem Koptem katolikiem. Koptowie są czystej krwi Egipcjanami. Prawdopodobnie 300 lat temu moja rodzina związała się z katolicyzmem. Jestem więc katolikiem obrządku wschodniego. My uznajemy Papieża w Watykanie. Muzułmanie chcą zniszczyć egipskich chrześcijan, chociaż stanowimy mniejszość. Nie wiemy jednak, ilu tak naprawdę nas jest. Wierzymy, że stanowimy jedną czwartą całej ludności kraju, ale dokładna liczba jest nam nieznana. Choć władze Egiptu tę liczbę znają. A dlaczego trwa walka z chrześcijanami? Być może zostanę uznany za nietolerancyjnego, ale, według mnie, muzułmanie są miłymi ludźmi do chwili, kiedy nie zaczynają być praktykującymi wyznawcami islamu. A jeśli zaczynają nimi być, to stają się terrorystami. Bo Koran nie daje marginesu dialogu. Mówi: Zaproponuj niewiernemu przejście na islam. Jeśli się zgodzi – dobrze, jeśli nie – to go zabij. Niestety, narastaniu ruchu islamskiego winien jest też Zachód”.

Więcej na: wp.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign