Islam kontra reszta świata

J. D. Longstreet

Kiedy oglądałem ostatnio konsulaty i ambasady USA atakowane przez tłumy muzułmanów, uświadomiłem sobie…. że to się nigdy nie skończy, dopóki jedna lub druga strona nie zostanie unicestwiona.

Być może jeszcze tego nie zauważyliście, ale wojna trwa. Tak naprawdę jest to wojna światowa rozgrywająca się na wszystkich kontynentach. Ta wojna to krwawa waśń rodowa tocząca się od wielu pokoleń. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że trwa ona od tysięcy lat.

Zaczęła się w dniu, w którym Abraham wypędził na pustynię swego syna Izmaela wraz z jego matką Hagar, która była służącą żony Abrahama, Sary. Abraham uczynił to pod naciskiem Sary. Przyrodni brat Izmaela Izaak, syn Abrahama i Sary, został patriarchą dwunastu plemion Izraela, zaś Izmael praojcem wszystkich Arabów.  

Nieważne zresztą, gdzie dokładnie zaczęła się ta wojna. Ważne byśmy zrozumieli, że waśń rodowa między dwoma przyrodnimi braćmi przekształciła się w coś znacznie gorszego – w wojnę religijną, którą islam toczy przeciwko wszystkim innym religiom na świecie, a nawet przeciwko tym, którzy w ogóle nie wyznają żadnej religii. Obydwie strony tego konfliktu uważają, że to im przeznaczone jest ostatecznie wygrać tę wojnę. To oczywiste, że jest to walka na śmierć i życie.

Nikt nie może nie wziąć w niej udziału. Nie wolno nam będzie zachować postawy neutralnej. Możemy zostać wciągnięci w tę walkę całkowicie wbrew naszej woli, ale będziemy się musieli w nią zaangażować, już choćby po to, by zwyczajnie przeżyć.

Protest libijskich islamistów po emisji fragmentów filmu Niewinność muzułmanów

Islam ma zamiar zapanować nad całym światem i nie zadowoli się niczym skromniejszym. Chce przejąć kontrolę nad całą planetą za pomocą miecza. Jego ostatecznym celem jest ustanowienie światowego kalifatu. Ma to być oczywiście islamska teokracja rządzona prawem szariatu, które powstało w wieku VIII i IX.      

Według definicji zamieszczonej na stronie radicalislam.org: „szariat to termin arabski oznaczający ramy prawne regulujące publiczne i prywatne sfery życia, oparte na specyficznych naukach islamskich. Jest to nietolerancyjny system zagrażający zachodnim ideałom „wolności i sprawiedliwości dla wszystkich”. Szariat stawia niemuzułmanów w pozycji obywateli drugiej kategorii, sankcjonuje nierówność między kobietami i mężczyznami, orzeka dziwaczne, często okrutne kary za przestępstwa i stwarza restrykcyjne środowisko dla życia gospodarczego, dławiąc swobody obecne w kapitalizmie.”  

By osiągnąć cel, jakim jest ustanowienie światowego kalifatu, należy rzucić świat na kolana i pogrążyć go w chaosie. Tylko wtedy dwunasty imam, imam ukryty [wg doktryny szyickiej, przyp.tłum.] powróci na ziemię by poprowadzić islam do zwycięstwa nad niewiernymi i ustanowić kalifat.

Kluczowym graczem w wysiłkach na rzecz pogrążenia ziemi w chaosie jest naród perski czyli mieszkańcy Iranu. Wierząc, że działają w świętej sprawie, nie zawahają się przed wystrzeleniem nuklearnego pocisku na zachód w kierunku Izraela, jak tylko uda im się go wyprodukować. Przekonani, że ich misja polega na pogrążeniu świata w chaosie, zainicjują ataki nuklearne na Europę i Amerykę jeśli nie zostaną w porę powstrzymani.     

Rządy zachodnie muszą zrozumieć, że rządy krajów islamskich, z którymi próbują negocjować, są całkowicie podporządkowane religii islamskiej i dlatego nie są wiarygodne jako gwaranci wszelkich traktatów, umów czy układów.

Aczkolwiek niechętnie, uczestniczymy w wojnie z fanatyczną religią, która chce nas unicestwić bądź zmusić do niewolniczego podporządkowania się jej. Nawet jeśli opieramy się przed braniem w niej udziału, nie mamy wyboru. Zaczyna się ona przenosić na nasze własne terytorium, nie ma więc możliwości odwrotu.  

Stany Zjednoczone postrzegane są jako jedyny kraj na świecie zdolny do zahamowania lub powstrzymania rozprzestrzeniania się islamu. Ciągłe ataki na Amerykanów obliczone są na osłabienie ich determinacji do stawiania oporu stałemu szerzeniu się islamu na całym świecie, a także na ich własnym terytorium.

My Amerykanie nie nazywamy jeszcze tej wojny wojną światową, ale ona powoli się nią staje. W końcu zaś stanie się wojną nuklearną. Ta wojna będzie trwała aż Ameryka się podda – albo zostanie unicestwiona. Alternatywą jest unicestwienie islamu. Ale jak walczyć z religią światową będącą jednocześnie teokratyczną tyranią?

Jak na razie przywódcy Ameryki nie rozumieją, albo odmawiają wzięcia na poważnie faktów świadczących o tym, że naprawdę toczymy wojnę z islamem. Sytuację komplikuje też to, że nasza własna konstytucja chroni islam na terytorium USA (pierwsza poprawka). 

Czy musimy czekać aż zamachowcy-samobójcy i ataki terrorystyczne staną się chlebem powszednim, aż wróg uchyli zasłony i wreszcie wyraźnie zobaczymy jego twarz? Zanim nie zobaczymy, z kim naprawdę mamy do czynienia, nie możemy mieć nadziei na skuteczną  obronę, nie mówiąc już o skutecznej ofensywie wobec uporczywych i bezlitosnych ataków islamu.

Pamiętajmy: stawką w tej grze nie jest po prostu nasz „styl życia”. Stawką jest samo życie.

J.D. Longstreet – konserwatywny dziennikarz radiowy i telewizyjny

Tłumaczenie: rol

Źródło: http://www.canadafreepress.com/index.php/article/49677

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign